Bóg zapłać ❤

Myślę, że w kapłaństwie jest podobnie jak w małżeństwie, dla jednego lepszy będzie rozwód, który da mu więcej spokoju niż małżeństwo, dla drugiego najlepszą opcją będzie przetrwanie kryzysu. Jako mężatka z prawie 25 letnim stażem, patrząc na małżeństwo swoje oraz małżeństwa znajomych, zwłaszcza tych którym "nie wyszło" powiedziałabym, że często to niczyja wina, ani jego, ani jej, po prostu niezgodność charakterów, splot różnych wydarzeń, mieszkanie z rodzicami, zły przykład w rodzinie (rozwody innych członków rodziny), ludzkie słabości, nałogi, rozczarowania, itd. Nie da się mierzyć ludzi jedną miarą, każdy z nas jest inny i każdy z nas chce żyć po swojemu. Jeden udźwignie sporo, inny mniej. Jeden walczy do końca, do upadłego, inny woli odpuścić... Zgoda buduje, niezgoda rujnuje...

Moja wypowiedź z wywiadu brzmi (zwracam uwagę na "różnie", "najczęściej", "czasem"): "WB: Pewnie nie ma jakiegoś jednego wzorca tego zagubienia, ale skąd ono się bierze? GS: Różnie to wygląda. Najczęściej u źródeł jest grzech, czasem grzech zaniedbania, czasem to grzech związany z tym, że chcemy za dużo. Na przykład chcemy mieć i celibat, i wyłączną więź z kimś i w tę więź się angażujemy. Zdarzają się ludzkie błędy, sprawy niezawinione, na przykład ktoś się za bardzo poświęca pracy, przeszacowuje swoje siły. I to go zaczyna zgniatać, czasami prowadzi do uzależnień, tak jak się zdarza ludziom żyjącym w innych powołaniach czy zawodach. Księża to nie jest jakiś szczególny typ ludzi, tylko ludzie w szczególnej sytuacji. Ale ludzie, po prostu. I podlegają takim samym mechanizmom jak inni.

W odpowiedzi na tytuł filmu: Jeżeli to ksiądz kupił wina, to tak.

Czy mój komentarz został usunięty? ;0