Tu nie chodzi nawet o to, że nie dostajemy czego oczekujemy. Jest masa krytykantów, ale trzeba też pamiętać o konstruktywnej krytyce. Widzisz, problemem tego filmu jest to, że jest on wyraźnie głupi. Jasne, powiesz, że to wszystko w obrębie konwencji i pozostałe kontynuacje też takie były. Problem z filmami Greena jest taki, że w odróżnieniu od starszych sequeli traktują się one śmiertelnie poważnie. Zero jakiegokolwiek napięcia, idiotyczne motywy jak ten z obwinianiem Laurie o sprowokowanie Myersa bądź jego wnikanie w umysł Coreya i nadanie mu wspólnika (to już w ogóle gwóźdź do trumny i świadectwo braku zrozumienia postaci Michaela przez scenarzystów). Zamiast ponurej kontynuacji w klimatach halloweenowych dostajemy kompletnie nieprzekonujący wątek miłosny i grupę już tak totalnie stereotypowych i irytujących nastolatków, którzy wiadomo po co są i wiadomo kiedy zginą. Serio, aż mi się nie chce wierzyć, że nie dostrzegasz jak bardzo to wszystko zgrzyta i się nie klei.

Szczerze? To pierwsze omówienie, które w 100% oddaje moje odczucia. Zarówno po seansie HE, jak i po ostatnio odświeżanej trójce. Dobrego 2023 roku.

Mnie najbardziej zawiódł ten film tym, że nie było za bardzo odczucia, że to jest sequel, tak jak masz z Halloween 2018 i Halloween Kills (mam na myśli to, że dzieje się w tej samej nocy). Ciekawy concept miałem w głowie, że HE będzie odwróconym "home invasion", gdzie Michael musiałby się bronić przed mieszkańcami, aż do momentu pojawienia się Laurie. Niestety wyszło co innego, nagle 4 lata później Myers znajduje się w ściekach, a całe miasto nienawidzi Laurie. WTF?

Oj w końcu jakaś rozsądna opinia o tym filmie, w przeciwieństwie do przeważającego krzyczenia, że Ends jest słabe, bo Michael nie robi dźgu dźgu nożem. To jest naprawdę bystry film o traumie, zwieńczający tematycznie tę serię w perfekcyjny sposób. Twoja recka świetnie pokrywa temat, ale muszę dodać, że ostatnia konfrontacja z Laurie z Michaelem, to jest coś co emocjonalnie mnie rozłożyło kompletnie.

Mam wrażenie, że materiał jest zrobiony w klimacie Twoich starych materiałów o horrorach, jeszcze za czasów ksywy Ichabod

No wreszcie

Ogólnie rzecz biorąc film mi się podobał ale to co się z Myers’em dzieje na koniec… został chyba ze 100 razy dźgnięty, przybity do blatu, poderżnięto mu gardło, podcięli mu żyły, dźgnęli prosto w serce i jeszcze mu nogi przygnietli lodówką ale to nie wystarczyło musieli go już martwego wrzucić do jakiejś miażdżarki. Jeszcze tu brakowało, żeby Laurie zdjęła spodnie, zesrała się i po przyjeździe policji powiedziała że to Michael. Smutno mi było na to spoglądać…

Halloween Ends w wielu kwestiach urzekło mnie. Jednak całe pozytywne wrażenie psuje nagłe zaoranie wątku Coreya na końcu filmu. Zupełnie jakby studio zobaczyło film i kazało Greenowi dać widzom, to co już dobrze znają.

Muszę obejrzeć w końcu

Moim zdaniem Halloween Ends to w sumie nawet dobry film. Chociaż patrząc na wszystkie zakończenia lini czasowych i remakeów Halloween to widać że ta seria ma problem z zakończeniami

Wszystkiego Najlepszego w 2023 Roku Panie Łukaszu Stelmachu :)

Najwięcej radości ten film dostarczył mi SPOILER gdy ciało naszego zabijaki jest wiezione na dachu Forda Focusa. Mam takiego samego xD

Mi sie osobiście podobał ten film.

Akt twórczy wymaga improwizacji, odwagi i poświęceń. Faktycznie, twórcom "Halloween. Finał" zdecydowanie tego nie brakowało. Michael Myers w filmie wieńczącym (jak na razie) tą jego specyficzną iście nieśmiertelną egzystencję, został ukazany jako ucieleśnienie zbiorowego zjawiska i zarazem procesu wzrastającego w swej sile, zła, które można porównać do istoty "TEGO" ze stephenkingowskiej literatury czy cyklu filmowego na jej podstawie, "It", z tym że Myers - najbardziej widać to w trylogii 2018-2022 - jest niczym innym jak ukształtowanym do slasherowej konwencji i stylu odpowiednikiem ,,tego czegoś" właśnie, które jak wiemy zakorzeniło się w Derry niczym zgnilizna i tam pozostało na zawsze. Uwielbiam "Halloween. Finał" - ten film jest po prostu inny, indywidualny, z fajnymi nawiązaniami w tle; w pewnym stopniu czuć tu próbę stworzenia dialogu między twórcą a społeczeństwem: sporo do udowodnienia i skłonienia do refleksji, lecz trzeba chcieć dostrzec takie aspekty w tym filmie. Ostatnie trzy obrazy z tego Uniwersum uświadomiły mi, że Myers to przebudzony, prastary byt, który swoim oddziaływaniem na świadomość mieszkańców Haddonfield, a także czytelników, wywołuje jakichś dziwny lęk, przestrach, coś pierwotnego, wręcz panikę o własne życie i bezpieczeństwo. Taka kreacja Michaela Myersa w "Halloween. Finał" bardzo mi służy - coś po prostu sprawia, że takich antagonistów się rozumie. Myers nie ustępuje złu, które wyziera istota Azathotha. A może to Azathoth, który skorzystał z powłoki cielesnej Myersa i w ten sposób namieszał w Haddonfield. I może chwilowo pogrążył się w niebyt, by kiedyś znowu powrócić, jako nowy Michael Myers.

Dobrze, że ktoś zauważył, że nie o wielki showdown w tym filmie chodziło, bo już tyle się nasłuchałem zawodzenia o tym, jak to nie był film, którego się ludzie spodziewali, albo jeszcze lepiej - którym powinien być, jako zamknięcie tej trylogii. Nie, żebym szukał potwierdzenia własnych wniosków, co bardziej odskoczni od tzw. popular opinion, które zdaje się nie być specjalnie pod wrażeniem Halloween Ends.

Naprawdę dobrze powiedziane (właśnie skończyłem oglądać film)

Halloween Ends zdecydowanie nie było tym czego oczekiwałem od finałowego filmu Greena, ale bardzo podobało mi się ro co dostałem.

Świetny materiał! Sam długo nie mogłem zebrać myśli o tym filmie i ustalić co o nim sądzę a ten materiał mocno mi w tym pomógł.

Ja lubię "Halloween 3".

Dla mnie średnie liczyłem klasyczne Halloween Michael i morderstwa . Mam nadzieje ze jeśli coś powstanie będzie tak jak zawsze. Dla mnie poprzednie dwie części o wiele lepsze . Ale w tej nowej przynajmniej końcówka była mistrzowska. Halloween 3 wolę ale i tak najbardziej lubię Michael Myers i morderstwa