bingo

Maria Radwan-Pytlewska Albo oboje, jeden drugiemu dał alibi i koło się zamyka, tak mi się wydaje...

Skąd wiadomo ze nie wujek

Żal mi gościa, bo żyje w cieniu podejrzeń tyle lat. Tego sąsiada, u którego wujek był przez kilka godzin, chyba przecież przesłuchano (pewnie jeszcze pili po wykonaniu pracy, skoro wujek wrócił o 23ciej). Także dzieci wujka były od razu przez ciocię a potem przez MO przepytane i musiały nie zauważyć momentu wyjścia dziewczynki (ale też były bardzo małe, choć niektóre dzieci mają świetną pamięć do rozmów i rozmaitych szczegółów już jako przedszkolaki, mogą nie zapamiętać tylko, że coś bylo np. "ok. pół godz. po wyjściu cioci", bo nie mają takiego poczucia czasu jak dorośli). Nie ma akt, więc nie wiemy nic na pewno, jakie były dokładnie zrobione czynności i co kto zeznał. Na korzyść wujka jest, że przez te lata nie ma żadnych innych podejrzanych sytuacji z tym panem. Przecież pedofilia to coś, co nawet z pomocą stałej terapii bardzo trudno na stałe przytłumić (chyba, że był to tzw. incydent pedofilny a dziecko zginęło, by nie wskazało sprawcy; jednak takie jednorazowe historie sprawcy mają raczej z nastolatkami, jakoś tam dojrzałymi fizycznie a tu jest młodsza ofiara, typowe dziecko, na jakie nie-zdeklarowany zboczeniec nigdy się nie rzuci). Jeszcze mógł to być tzw. nieszczęśliwy wypadek (najcześciej wypadkom ulegają dzieci w domach) i oboje małżonkowie wiedzą, co się stało a ze strachu nie wyjawili; któreś z nich lub razem ukryli zwłoki. Wracając do sąsiada: ówczesna milicja, zwłaszcza mając podejrzenie, że ktoś mógłby (nawet bez złych zamiarów, nie zdając sobie z tego sprawy) kryć kolegę w sprawie uprowadzenia i ewentualnego zabicia dziecka, już tak by go przepytała, bez żadnych "praw człowieka", że wyśpiewalby co robili po kolei w każdej sekundzie od przyjścia wujka dziewczynki, aż do 23ciej, gdy zobaczyła go żona. Problem w tym, że jednak śledczy mogli tak natychmiast nie brać tei wersji pod uwagę a po jakimś czasie chłop już zwyczajnie nie pamiętał, czy sąsiad(wujek) przyszedł do niego rąbać to drzewo o np. godzinie 16stej, czy dopiero o 17stej. Ale nie sądzę, by nie było wówczas tej wersji sprawdzonej, bo narzuca się od razu, że trzeba się przyjrzeć wujkowi a także sąsiadowi, innym sąsiadom, rodzicom i personelowi związanym ze szkołą będącą 50 m od domu itp. (pedofil mógł być wśród nich). Trochę dziwne, że nikt w mieście dziewczynki nie zauważył po jej ewentualnym wyjściu z domu cioci, jakby nie wyszła z niego wcale, o tej porze ludzie przecież wracają z pracy, idą od przystanków, jednak to nadal żaden dowód, zwyczajnie ludzie nie zwrócili uwagi, albo wyszła, gdy akurat było pomiędzy kursami autobusów. Skoro pies wyczuł ją aż do postoju taxi to może rzeczywiście szła tamtędy, czyli raczej bez wujka, ale to też nic pewnego. Ciocia jechała taksówką powiadomić rodziców dziecka, może jakoś przeniosła zapach z domu, o ile to możliwe (ale musiała iść na postój, no chyba, że taksówka akurat przejeżdżała obok jej domu, kiedy postanowiła jechać; wtedy nie istniały zamawiania telefoniczne). Nie wiemy tylko, czy ktoś z lokalnej jednostki zgłosił jakieś wątpliwości co do morderstwa do specjalistów z wydziału zabójstw komendy wojewódzkiej, bo samo zaginięcie mogli też w miasteczku potraktować najpierw jako samodzielne oddalenie się, ucieczkę z domu, wtedy miałby to w gestii tylko wydział d/s nieletnich, czyli w praktyce takich komend jeden funkcjonariusz był tym "wydziałem". Po przejrzeniu okolicy, dzieciak figurował jako zaginiony, ale nikt go później nie szukał, zwłaszcza bez nacisku rodziny, jedynie takie dzieci się odnajdowaly dopiero przypadkowo, gdy milicja zobaczyła małoletniego np. na dworcu, konduktor złapał bez biletu i nabrał podejrzeń, że młode na gigancie, SOKiści zauważyli itp, ale jeśli dziecko było w towarzystwie dorosłego i nie wzywało pomocy to nikt nie zwrócił uwagi.

​@@Xene3Jesteś wujkiem? Daj spokój przeciez to podejrzany nr1

Ostrożnie trzeba do tego podchodzić bo teoretycznie wujek może mieć coś z tym wspólnego ale z drugiej pewne fakty świadczą na jego korzyść - śledztwo go wykluczyło a on do dziś funkcjonuje w tej rodzinie i społeczności, pośród ludzi, którzy lepiej znali i jego i sprawę. Nie wiadomo też nic o żadnych innych złych czynach, których miałby się dopuścić przez tyle lat. To fakt, zostawił dzieci same sobie ale w tamtych czasach tak się po prosto robiło. Nie niszczmy życia temu człowiekowi osądzając go w internecie bo sprawcą mogła być osoba spoza domu.

Co nie wyklucza, że powinni się nim dokładniej zająć, nawet z ukrycia. Czy byl tam jakiś Tadek ?

@@mhastings6578 O tym samym pomyślałam. Kiedy słuchałam opowieści babci czy nawet rodziców, wychwyciłam, że zostawiali dzieci na kilka godzin, wychodzili na zakupy czy do pracy, a dzieci zostawały same (w sensie: bez dorosłych). Dla nich to była norma i oczywistość, szczególnie że pracować trzeba było, a przedszkola nie były zbyt powszechne. Nikt się temu nie dziwił. Teraz - najpewniej od razu wezwano by policję lub opiekę społeczną.

Albo jakiś kolega wujka

Wujka i kolegę wykluczam. Całkowicie w 100%. Moim zdaniem to uczniowie tej szkoły specjalnej ją zabili bo widziała coś czego nie powinna. Niepełnosp[rawni są zdolni do wszystkiego! Nigdy nie wiadomo co takim strzeli do łba. Ewentualnie została wywieziona do jakiegoś rosyjskiego lub ukraińskiego burdelu - pedofili jest wielu. Przypuszczam, że zamieszani są w to jacyś zwykli obywatele ukraińscy, rosyjscy i polscy oraz żołnierze tych trzech narodowości. Siedzieli przy ognisku, pili wódkę no i wiadomo....

Dokładnie to samo pomyślałam.

Dokładnie....

Tez tak mysle

dokładnie, oni po prostu zgadują, patrząc na wiek ofiary, rysopis i mapę otoczenia...

Kilka teorii z mojej strony: a) być może 10letnia Ania była świadkiem jakiejś kłótni z rodzicami lub rodzice na nią z jakiegoś powodu nakrzyczeli z jakiegoś powodu et caetera i Ania bała się wrócić do domu. Może została porwana siłą, wie mam pojęcia. Nie chcę o tym dosadniej pisać, ale... Nieważne. I nie wiem nic na ten temat - w końcu jestem rocznik 1990 i mieszkam w woj. śląskim prawie w dziczy. b) przypuszczalnie doszło do najgorszego - są różne opcje. Ewentualnie Ania dostała ataku padaczki i stało się najgorsze. Tzn. nie wiem czy śmierć w wyniku ataku padaczki jest możliwa, ale dawno temu słyszałem, że tak. Nie mam więcej pomysłów - chociaż wujek lub ktoś z jego znajomych jest w to w minimalnym stopniu zamieszany, ale na pewno NIC Ani NIE ZROBIŁ?ZROBILI. Najbardziej logiczny wydaje się brak opieki nad dziewczynką lub to, że poszła do lasu i się zgubiła (o ile tam były/są lasy) lub się utopiła uciekając przed kimś - bym może przed grupką osób. Co do utopienia nie mam pojęcia czy tam jest głęboko. Przystanek mnie teraz zastanawia tak samo jak torowisko i to rzekome morderstwo i gwałt. A ciało zawsze można przenieść i gdzieś zakopać na odludziu. Postscriptum - SUGERUJĘ OBLICZENIE RACHUNKIEM PRAWDOPODOBIEŃSTWA GDZIE ANIA JEST POCHOWANA I POSZUKIWANIA CIAŁA ANI BY ZAPEWNIĆ JEJ GODNY POCHÓWEK. PRZYKRO MI Z POWODU TEJ TRAGEDII. Mam nadzieję, że pomogłem. Może to cokolwiek pomoże: liczby 42, 46, 32, 86, 12, 10 i 16 (przypuszczalnie. może?) Albo dane geolokalizacyjne lub jakieś roczniki ew. wiek sprawcy. Sugeruję to jakoś przeliczyć. I NIE - NIE BAWIĘ SIĘ W JASNOWIDZA ANI DETEKTYWA. Probuję jakoś sensownie to wyjaśnić w mojej głowie.

Ja i moja znajoma wczoraj doszliśmy do wniosku, że Ania jest prawdopodobnie pochowana w jakimś mieście na działce lub nieopodal jakiegoś lasu z dwoma studniami położonymi blisko siebie. Studnie są białe i mają jakieś czarne pokrywy. Drzewa są prawdopodobnie ciemnozielone. Proszę się tym zbytnio nie sugerować - to tylko nasze przemyślenia.

Pilowali drzewo

Czuj sobie dla siebie, a nie rzucaj bezpodstawnych oskarżeń!

W deszcz piłowali drzewo? Coś tu nie pasuje!

@@beataboro893 mój mąż z bratem i synem,chodnik kładli w ogrodzie w ulewę

Dokladnie, kiedys mnostwo dzieci ginelo, nie bylo monitoringu, sprawcy czuli sie bezkarni. Wcale nie tak wielu rodzicow tlumaczylo dzieciom o niebezpieczenstwie ze strony obcych ludzi. Kiedys generalnie dzieci ufaly starszym, mialo sie przed nimi szacunek. Sama wtedy bylam niewiele mlodsza od Ani. Raz majac 7-8 lat, na skraju wsi zatrzymal sie maluch, wyszedl z niego facet i zaczal mnie i moja siostre namawiac na cukierka! Ci co sie wychowali w latach 80tych wiedza, jak slodycze dzialaly na dzieci. Ale ja bylam nieufna, stalam w pewnej odleglosci i czekalam. Facet w koncu stracil cierpliwosc, otworzyl plaszcz, byl nagi i krzyknal: ma wasz brat takiego?? Matko jak my wialysmy!!! Strach pomyslec co by bylo, gdybym do niego po tego cukierka podeszla!! I nawet nje powiedzialam o tym rodzicom, bo oni wlasnie byli z tych co o niczym z nami nie rozmawiali. Od innych slyszalam tylko, zeby uwazac na obcych mezczyzn, o pedofilach konkretnie nie mowil nikt.

Dokładnie

Jeśli Anna nie żyje to szczątek należy w okolicach. Ale założę się że ubrań nie ma! Każdy teren pokazany na mapie jest ważny, Mimo że kości mogą być zabrudzone to i tak trzeba będzie zrobić testy DNA pomimo pewnych zniekształceń przy odczytywaniu genów.

To tak nie działa niestety a według procedur archiwalnych akta zapewne zostały już protokolarnie zniszczone :/

Zgadzam się jako archiwista. Powiem więcej, uważam, że akta niewyjaśnionych spraw nie powinny być niszczone, powinny zostać jako materiału archiwalne.

Uwielbiam takich geniuszy kryminalnych jak ty .Na pewno przez tyle lat nikt na to nie wpadł tylko ty na podstawie wysłuchanego podcastu.

Najtrudniej jest wpaść na rzeczy najprostsze . Nie wyzłośliwiam się, jest to.potwierdzone. Udowodniono, że mózg zaczyna kombinować i komplikuje sprawy.

Może🤔

Kiedyś się tak nad dziećmi nie trzęśli. Jak coś było z dzieckiem nie tak, to wlsć. Nawet oduczali pisania lewą ręką (też biciem nawet w szkole).

Odnośnie szkół specjalnych to jednak warto rozpatrywać taką opcję i dążyć do tego aby dziecko miało rentę w dorosłym życiu. Znajoma z otoczenia wypierała, że jej syn jest opóźniony i go tak przepychała, wylazila. Zawodówka, liceum wieczorowe bez matury, pracy nie ma żadnej, a ma już 35 lat i zero pieniędzy na życie, bo do żadnej pracy się nie nadaje, renty brak.

Jestem nauczycielką jęz. angielskiego w szkole podstawowej, klasa 2. Mam ucznia, któremu zajmuje 2x a czasem 3x więcej czasu mniej więcej opanować materiał (mówiąc mniej więcej mam na myśli nauczyć się rozpoznawać słówka bo niestety nie jest w stanie zapamiętać jak je zapisać lub zrozumieć zasad gramatycznych i ma problemy z wypowiadaniem się w jakimkolwiek języku). Pomagam mu jak mogę a nawet poświęcam swój czas poza lekcyjny przygotowując materiały dopasowane do jego poziomu. Pomimo to wiem, że on nigdy nie dogodni reszty. Wiem od jego wychowawczyni, że ma też ogromne problemy z innymi przedmiotami. Staram się go zachęcać i nagradzać jak tylko mogę ale on sam dostrzega jak bardzo jest do tyłu i nie jest to świetne dla jego samopoczucia. Mam w tej samej klasie uczniów dobrych oraz ponad przeciętnych, ktorzy również zasługują na moją uwagę i pomoc i ktorzy również chodzą do szkoły po to aby się uczyć a nie siedzieć i czekać aż jeden słabszy uczeń skończy zadanie. Szkoła specjalna jest sama w sobie pomocą w takich przypadkach. Byłaby po prostu lepszym środowiskiem dla chłopca. Wiem, że jego wychowawczyni proponowała takie rozwiązanie ale chłopiec dalej jest jednak z nami. Myślę, że ostatecznie ze szkodą dla niego samego.

@@mhastings6578 trudno się nie zgodzić z Pani opinią. Ale nie wszystkie szkoły.specjalne są dobre. Moim skromnym zdaniem powinny raczej przygotowywać dzieci do samodzielnego życia ucząc go liczenia , czytania i pisania, aby mógł się swobodnie poruszać w otoczeniu, i zawodu, zamiast wyłączać mu do głowy zawiłe zadania matematyczne, itp. Wyczuć, czym dziecko jest zainteresowane, co mu sprawia większą łatwość w przyswajaniu wiedzy i w tym kierunku go kształcić. Wiele takich dzieci wykazuje zdolności artystyczne i to może być ich życiowa droga. Mam w rodzinie taki przypadek, i stwierdzam, że szkoła specjalna g...o dała.

Wciskania.

Tak wtedy było.

To było zupełnie inne czasy niż dziś....

Nie ma zbrodni doskonałych. Są tylko niewykryte.

4 i 5 latek wystarczyło że zajęły się zabawą by nie wiedziały w jakim kierunku się oddaliła.

Wujek zostawił dwoje swoich maluchów i zupełnie go nie ruszyło zamieszanie koło jego domu. Obaj nadgorliwi rąbacze drzewa umoczeni w morderstwo

Wujek

To niech się umyje. Daj mu mydło.

Kolejny który wierzy w zabobony i czary...

Jackowski nie jest jasnowidzem.

Po tylu latach nikt nic nie będzie pamietac

Myślę że to zrobiono krótko po zaginięciu.

I co? jakby "jasnowidz był skuteczny to by dziecko/dzieci odnaleziono! ale nie odnaleziono i sprawy dalej są niewiadome/niewidome. "jasnowidz to jest oszust i wyłudzacz pieniędzy! okrutne oszustwo.

@@adaria7504 Jackowski to nie oszust.

@@bandamkakokardkowa1595 A jednak jest oszustem. tak samo jak inni niby "jasnowidze. Nie ma czegoś takiego jak jasnowidzenie! to ściema i mit o niezwykłych zdolnościach ale to nieprawda. Każdy z nas może wydedukować co się stało czy gdzie są zaginione osoby bo przewidujemy czasami a nawet możemy zgadnąć faktyczną wersję. Były badania nad trafnością i skutecznością "jasnowidzów i detektywów. Wyszli w tych badaniach marnie! tak samo jak każdy człowiek zgadują w granicach prawdopodobieństwa. Jest to okropne i okrutne oszustwo! żeby wyciągać kasę od poszkodowanych rodzin! bez sumienia bez morale... kzfaq.info/get/bejne/i7Vyo8eYysu7l40.html

@@adaria7504 ZADNE OSZUSTWO a p.Jackowski bierze wrecz symboliczne pieniadze.

@@adaria7504 A czy szukali w miejscach,ktore wskazali?Nie wiec o czym mowa.

Naprawdę? Ciekawe. To skąd setki, odnalezionych dzięki wskazówkom Jackowskiego, osób, żyjących lub nie, co jest dokładnie udokumentowane. Setki podziękowań, również ze strony policji?

Współczuję i podziwiam Panią wujka na wariograf i szukać dla swojego spokoju pozdrawiam

Policja ma zakaz korzystania z usług jasnowidzów. A Jackowski ma statystyki 1\80

Gdzie ciocia?

Widać, że kobieta ma traumę, ale akurat uczenie swoich dzieci jak mają się zachować jeśli by się zgubiły jest prawidłowe.

@@anetaw.3742 Uczenie owszem, ale zbytni strach o nie i reagowanie emocjonalne jak wzywanie policji może spowodować stres u dziecka. Może je ograniczyć, spowodować, że będzie bało się w ogóle gdziekolwiek wychodzić. Dziecko może myśleć, że matka nie ma do niego zaufania, a końcowo może spowodować problemy z poznawaniem nowych ludzi i zawierania przyjaźni. To powinno się przepracować ze specjalistą, by nasze demony przeszłości nie popsuły życia innym.

A na jakiej podstawie twierdzisz, że nie przepracowała tego wydarzenia ze specjalistą? Czy w materiale został w ogóle poruszony ten wątek? Nie, więc po co tworzysz jakieś idiotyzmy? To jest normalna reakcja po takich przeżyciach, że jak własne dziecko nie zjawia się na czas o automatycznie się tym interesujesz. Jeśli ktoś tutaj ma skrzywioną psychikę to Ty :)

@@janekptasznik44 co więcej, nie każdą traumę w 100% "przepracować". Są rzeczy, które w człowieku po prostu zostają.