Ale troje naraz?

​@@kasiatrzybinska9370 są takie historie górskie, w których z kilku wspinających się przeżyła tylko jedna-dwie osoby osoby, a pozostali zamarzli, nie mieli siły iść, wykończyła choroba wysokościowa. Np. tragedia na K2 z 1986 roku czy Broad Peak i śmierć Berbeki.

​@@beatanita8650 jako osoba tak doświadczona, pewnie orientuje się Pani co oznacza termin „odczucie zimna” wynikające nie tylko z samej temperatury, ale również prędkości wiatru oraz wilgotności. Według symulacji warunków tamtego dnia na podstawie danych archiwalnych, odczuwalna temperatura w momencie podejścia wynosiła -16 stopni !!! W sierpniu (temperatura przy 0-2 stopni Celsjusza i prędkości wiatru około 120 km/h), gdzie organizm ludzki jest przyzwyczajony już do warunków letnich od długiego czasu jest to absolutny szok dla organizmu. Do tego cały czas padał deszcz i grad więc ubrania musiały być totalnie przemoczone. Jaka jest wartość izolacji z mokrej tkaniny? Praktycznie żadna. Dodatkowo woda parując wychładza podłoże. To był sierpień więc ubrania nie były na pewno typu ciężko zimowego. Proszę porównać jakość materiałów w ubraniach dziś i w latach 20-tych, także obuwia, to przepaść jeśli chodzi o jakość i możliwości termiczno-oddechowe. W takich warunkach i na wysokości ponad 2000 mnpm przebywali ponad 6 godzin !!! Czy kiedykolwiek była Pani narażona podczas swoich wspinaczek do choć zbliżonych warunków w tak długim okresie czasu ? Bardzo w to wątpię, więc relatywnie nie ma Pani doświadczenia osobistego jak np. Pani organizm zachowywałby się w takim przypadku. To były niesamowicie ekstremalne warunki jak na sierpień, nawet w Tatrach a wiatr zachodni potęgował wysysanie powietrza podczas podejścia. Nie wiem czy interesowała się Pani kiedykolwiek czy też słyszała o marszu selekcyjnym do elitarnej jednostki specjalnej SAS w górach w UK. Jednym z jego etapów jest seria marszów na wytrzymałość przez Brecon Beacons, pasmo wysokich wzgórz w Walii. Ci ludzie to światowa elita elit, są to osobnicy z wytrzymałością i formą klasy olimpijskiej, z cechami psychologicznymi na granicy psychopatii, jeśli chodzi i przekraczanie granic wytrzymałości swojego organizmu, można nie kłamiąc powiedzieć, że jest to garstka ludzi na świece....Mimo tego co kilka lat zdarzają się wypadki śmiertelne związane z wielonarządową niewydolnością powiązana z hipertermią czy też zbytniemu zaufaniu we własne siły i możliwości. Są to ludzie z bardzo małą zawartością tkanki tłuszczowej, co nie pomaga przy 60km marszu w warunkach zimowych po górach z niesionym na sobie wyposażeniem o wadze 20kg, oczywiście marszobieg odbywa się na czas. Jeśli nawet tacy ludzie potrafią tam zginać, to tak, nie dziwi mnie, że najmniej doświadczony z czwórki wspinaczy, również zginał od hipotermii razem z Kasznicami. Bo w porównaniu z takimi ludźmi z SAS, którzy również giną w takich warunkach, był po prostu zwykłym amatorem. Był po pierwsze słabo zregenerowany po poprzednich wpinaczach z resztą zespołu, po drugie miał nierozpoznane problemy z sercem, w tamtych czasach praktycznie nie do wyłapania na badaniach, po trzecie zapewne miał również mało tkanki tłuszczowej w organizmie. Więc skala ryzyka była relatywnie wysoka. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że z racji zmęczenia tak szybko i chętnie przystał na to aby zostać z Kasznicami. Najprawdopodobniej już wtedy nie czuł się najlepiej a nie chciał wyjść na "fajtłapę w oczach znajomych. Na jego barkach spoczęło więc "holowanie" Kaszniców na Przełęcz podczas najgorszych warunków pogodowych, zużył więc relatywnie najwięcej energii z nich. Nie spodziewał się aż tak złej pogody, a prawdopodobnie też nigdy nie szedł aż tak długo w tak fatalnych warunkach, bo nie było potrzeby takiego ryzyka. Co do tego jak odczuwała warunki Pani Waleria też nie ma dokładnych zapisków, więc Pani wpis "a czwarta nie dostała nawet kaszlu" jest nie na miejscu. Była na pewno również u skraju wytrzymałości, ale uratowało ją najcieplejsze ubranie (zapewne gorset pod spodem i gruba wełniana spódnica), najzdrowsze serce i układ oddechowy, brak schorzeń oraz największa tkanka tłuszczowa, rozłożona inaczej niż u mężczyzn. Więc nie ma sensu ubarwiać w ten sposób wypowiedzi, że jej nic nie było magicznie. Po prostu okazała się okazem zdrowia i miała silną psychikę. Nie ma sensu na siłę szukać sensacyjnych rozwiązań, tylko rozłożyć na czynniki pierwsze dane jakimi dysponujemy i merytorycznie to wypunktować.

@@LeSkazi Przepraszam, że po tak długim czasie, ale oglądam ponownie materiał o tej sprawie, tylko u innego twórcy (pierwszy raz usłyszałem o tej tragedii chyba u Szczytomaniaka). Najprawdopodobniej u niego też widziałem materiał o podobnej sprawie, z tym że rzecz miała miejsce albo w Australii albo w Nowej Zelandii. W dodatku tam chodziło o taki trekking, był chyba środek lata, piękna pogoda i nagle warunki zmieniły się w piekło. Przeszywający, lodowaty wiatr, chyba też z gradem, w każdym razie miał to być spacerek, a skończyło się tragicznie, zresztą sam kiedyś ostro przemarzłem na początku września w Beskidach, a uratował mnie wzięty na wszelki wypadek sweter i sztormiak oraz to, że szlak wwiększości biegł lasem, ale każda hala po drodze dawała ostro w kość, dlatego w pełni popieram Twoją wersję - z Matką Naturą nie ma żartów, nie ważne, czy to są góry, morze, czy którykolwiek z żywiołów. Pozdrawiam serdecznie.

@@LeSkazi az ciężko uwierzyć w takie warunki latem. Mieli po prostu pecha...

Żeglarze też to znają

Góry to nie przelewki, morze to nie przelewki… życie to nie sa przelewki tak ogólnie ;)

tak, ja tez polecam Mirsława Kompulik89. Jest genialny.

No jak już zostalem wspomniany to zapraszam, a co! :)

@@Kompulik89 Wkład pracy oraz poziom researchu i przygotowania się do tematu u Ciebie naprawdę zasługuje na ogromny szacunek, kontynuuj z tymi materiałami z niewyjaśnionych spraw bo świetnie Ci to wychodzi :)

@@Kompulik89 😃😁

Umówmy się , kto koorwa zabija rodzinę w zmowie z huraganową pogodą na tej wysokości ryzykując własne życie i podając rzekomo truciznę której nie wykryto ?!!! Matoły już sto lat po tej tragedii wciąż odkrywają na nowo że to była okrutna pogoda i słabiutcy turyści !

A czy to nie dziwne że zaraz po zejściu doliną spotkała Zaruskiego.. akurat wtedy?

O tym samym pomyślałam

23:01 sekcja zwłok udowodniła że w ciałach zmarłych nie było trucizny, dowodzi to też iż nie mogli się zatruć np nieświeżym jedzeniem

@@kaczorx4756 zmarli 36 godzin wczesniej nim Waleria spotkała Zaruskiego. Trucizna mogła się już rozłożyć.

P

Dla mnie jej wina nieumyślna jest, w świetle obecnej wiedzy, oczywista. Koniakiem ich dobiła, był zatruty alkoholem etylowym, powodującym rozszerzenie krwionośnych naczyń obwodowych - to w warunkach hipotermii może być śmiertelne. Doładniej opisałem ten mechanizm u Szczytomaniaka.

A, dla miłośników teorii spiskowej - to dziś tacy mądrzy jesteśmy, wtedy zmarzniętemu na rozgrzewkę dawanie alkohol...

Otrula ich. 21 letnibTaternik by wctakiej pogodzie przeszedl cala korone Tatr :)

Każdy ma prawo do własnej opinii :)

Dariusz K. Ładziak koniak zatruty alkoholem etylowym? Co? XD to miał być jakiś koniak bezalkoholowy? Raczej metylowym mógłby być zatruty jak już, ale to wtedy nie ma znaczenia czy znajdujesz się w górach czy nie, zabijają produkty rozkładu metanolu

A ja ciebie właśnie 👍 pozdrawiam 🙋

@@magdalenamadzia7981 miło mi! Dziękuję 😊

Jak miło Cię tu znaleźć.

Doskonale Panią rozumiem. Miałem tak samo:(

@@marcins.6483 do dzisiaj a to juz 13 lat nie moge chodzic na jej grob a ulice na ktorej mieszkala lukiem omijam.

W dodatku jedną z tych osób było dziecko, dla matki to musi być straszny cios.

@@zuziazuzia9993 nie wierze,ze ona byla morderczynia.

@@zuziazuzia9993 nie dziwie sie,ze zostala przy zmarlych. Mnie musiala policja "wolami" od przyjaciolki wyciagac. Siedzialam przy niej, trzymalam za reke i za nic nie chcialam wyjsc.

Jeśli już ktoś tu był lekkomyślny, to Kasznicowie i Wasserberger akurat najmniej - dobitnie wykazuje to sam Wawrzyniec Żuławski w "Tragediach tatrzańskich". Szczepańscy i Zaremba powinni albo pozostać z nimi w pełnym składzie przez całą drogę, jak nakazują reguły turystyki górskiej, albo, widząc niekorzystny rozwój sytuacji, odprowadzić Kaszniców z powrotem do schroniska Tery'ego, kiedy był jeszcze na to czas.

Wasserberger mógł się już źle czuć po poprzednich wspinaczkach z kompanami i mieć świadomość, że może nie dotrzymać ich tempa. To ułatwiło mu podjęcie decyzji o marszu z Kasznicami, który według jego założenia miał być dużo spokojniejszy.

sama ich zajebała

Śledzę oba podcasty, klasa sama w sobie. Również polecam.

A ja polecam Kompulik89, też robił o Kasznicach👍

@@ewal.5642 nie znam człowieka ale chętnie poznam. Dzięki

@@kachna9226 polecam, nie tylko takie sprawy przedstawia. Bardzo długie filmy, bardzo szczegółowe.

To już dziś drugie pytanie o ten utwór, chyba zostanie na Kryminatorium na stałe. Korzystam z muzyki z bazy Artlist, ale teraz dokładnego tytułu nie jestem w stanie podać 😔

Kadir Demir - Patriotic Man

@@groli3903 Bardzo dziękuję, to jest to!

Byl patronem mojej szkoly, uczylam sie o nim duzo z racji konkursu wiedzy o patronie, ale wtedy na ten temat niczego nie znalazlam.

Mariusz Zaruski jest moim patronem w szkole.

Rodzina Zakrzewskich to ciekawa sprawa

O zbrodni połanieckiej jest już bardzo dużo polskich podcastów, i to dobrych podcastów... polecam Ci zajrzeć na kanał Justyny Mazur, ukazał się o tym odcinek w serii '5. - Nie zabijaj'. Pozdrawiam

Mieszkam w okolicy rzepina gdzie rodzina zakrzewskich zabijala ludzi. Ostatnio babcia mowila mi ze pracowała z najmłodszym Zakrzewski w fabryce star nazywanej w regionie felek. Moj tata za to opowiedzial mi ostatnio o sytuacji gdy jego rodzice mieszkali w rzepinie i zbierali pieniadze bądź wzięli kredyt na budowe domu. W nocy ktos zaczal kręcić sie wokół domu babcia obudzila sie i slyszala głosy, obudzila wszystkich, zapalila swiatlo i wszystko ucichlo. Później zlapali zakrzewskich... Mogli zabic moja rodzine bo slyszeli o planach budowy domu a zabijali tez ze wzgledow materialnych... Przerażające

Tak tajemnicza wyprawa

Przelecz Diatlowa to sprawka KGB.

@@82kubas mozliwe. Ale prawdy i tak sie nigdy niedowiemy

Dla klikalności...

Dotyczy polskiej wyprawy w częściowo polskie góry, której wszyscy członkowie byli Polakami. Warto pamiętać, że to określenie nadane przez polską prasę, na pewno cieszy się ono znacznie większym zainteresowaniem i chętniej przykuwa uwagę przeciętnego Polaka niż "Słowacka przełęcz Diatłowa" No i jakoś bardzo błędne to określenie w sumie nie jest jeśli uznamy, że tyczy się ono samej sprawy a nie konkretnego miejsca

Przypadki chodzą po ludziach 😄

@@Szczytomaniak 😁 pozdrawiam.

Polecam jeszcze program Kompulik89 o tej tragedii.

Był najmniej doświadczony z pozostałych taterników spotkanych w schronisku. Poza tym proszę pamiętać, że oni już dużo wcześniej wspinali się, mógł być już mocno zmęczony poprzednimi dniami i słabo zregenerowany. Miał też zapewnię najniższy procent tkanki tłuszczowej w organizmie z całej czwórki oraz tracił najwięcej energii na pomoc rodzinie podczas podejścia. To wszystko skumulowało się i dało taki efekt.

Stanisław Zaremba, ten od sprawy Gorgonowej mial wtedy 9 lat więc to niemożliwe. Natomiast zginął w Tatrach pod lawiną w 1939 roku.

@@wieslawakaro8320 Bardzo dziękuję za odpowiedż , i przepraszam za błąd w nazwisku pana. Pozdrawiam !

@@jolakr5581 Pozdrawiam serdecznie :)

Na przeklętej ziemi wind river 2017

Muzyka pochodzi z bazy Artlist, ale tytułu nie pamiętam 😔

A to dlaczego kobieta przeżyła???

@@michagaming9367 Koniakiem ich otruła dla spadku po mężu.

Zdigitalizowane są ;-).

Te gazetki są online 😉

@@Kryminatorium aaaa to wiele tłumaczy. Bo w ostatnim czasie mogłoby być ciężko siedzieć po czytelniach 😅.

Nie. Gdzieś to już było wyjaśniane..

W latach 20 ? Była Czechosłowacja

Nawet jeśli to niemożliwe by było coś takiego jak samodzielna czeska strona Tatr dlatego moje uszy to wyłapały 😉

Dawniej mówiło się o czeskiej stronie Tatr właśnie dlatego, że dotyczyło to obszaru Czechosłowacji, a i do dzisiaj, u nas na Podhalu starsi mieszkańcy często jeszcze używają tej formy zamiast mówić o słowackiej części Tatr 😉

Staś Zaremba, brat zamordowanej Lusi ,miał w 1925 r 8 lat. Ale ciekawe jest to, że zginął w Tatrach w 1939.

@@magorzataodynska4642 wlasnie to samo powiązanie zauważyłam

Nic szczególnego, kwestie techniczne 😉

No i nikt nie znał potem tej butelki po koniaku.

Od zawsze przy odpowiedniej prędkości wiatru, każdy himalaista to wie.

Po cholerę wychodzisz z domu?

@@uzytkownikinternetu6720 Po flaszkę i szlugi.

Dokladnie tak😅

To nie ten Zaremba ze sprawy Rity Gorgonowej ;)

Albo topr

TOPR ;)

Taa, jakby miała zasięg i naładowany telefon.

Masz rację, Stary Smokowiec obecnie znajduje się na Slowacji ale wówczas był na terenie Czechosłowacji, która w tamtych czasach była nazywana Czechami.

Dokładnie.Jak wchodziłem na Łomnicę,stertowałem ze Smokowca.

Ludzie nie traca sil w przeciagu paru godzin i to rozni z osobna. Otrucie

Waleria była wykształcona i uczęszczała do elitarnej szkoły, nie sądzę, by prokurator poślubił prostą babę, to musiała być kobieta na poziomie. A jeśli chodziła do elitarnej szkoły w Warszawie z pewnością odebrałą dobre wykształcenie. Co do reszty zgoda, nie sądzę, że za tym stała.

Bo to zależy ich cech osobniczych

Nie same warunki pogodowe a połączenie kiepskiej pogody ze złym stanem zdrowia, trójka która zginęła miała początki poważnych chorób układu krwionośnego albo płucnego.

@@sina5275 napisałem ten komentarz w połowie odcinka, a potem nie chciałem usówać

Kobiety była najbardziej puszysta i najlepiej zniosła hipotermię. Kobiety są o tyle mniej narażone na hipotermię, że dysponują inną niż mężczyźni wyściółką tłuszczową. Druga kwestia, że Kasznicowa mogła być nieco cieplej ubrana, albo mieć jakiś element ubioru, który był wiatroszczelny. W przypadku wielu tragedii związanych z wychłodzeniem, charakterystycznym jest, że zwykle najwcześniej padają ci najmocniejsi. To kwestia, tego że zużywają najszybciej zasoby energetyczne, są wysportowani i szczuplejsi, czują się mocni, więc mniej uwagi zwracają na pierwsze oznaki wychłodzenia/wyczerpania. Z racji wieku, płci, postury ciała w przypadku Kaszniców najbardziej narażeni byli kolejno dziecko, taternik, ojciec, kobieta. Jest dość prawdopodobne, że Kasznicowa mogła mieć na sobie płócienny gorset - a zatem właśnie dodatkowy i w miarę wiatroszczelny element ubioru, zabezpieczający korpus przed szybkim wychłodzeniem. Miała też zapewne na sobie - jak wskazują zdjęcia turystek „z epoki” długą wełnianą spódnicę - więc kolejny cieplejszy element ubioru niż pozostali oraz jakieś nakrycie głowy. Do tego dochodzi statystycznie większa odporność kobiet na hipotermie - spowodowana zarówno odmiennym rozłożeniem tkanki tłuszczowej, jak i tym, że kobiety mają jej procentowo na ogół więcej niż mężczyźni (Panie wybaczą). Taternik był najsilniejszy, ale na pewno wziął na siebie rolę prowadzącego i pomagał w podejściu pozostałym - a zatem najszybciej też tracił siły. Ponadto o ile pamiętam on i pozostała trójka taterników właśnie wracali ze wspinaczki - więc mógł być już wyczerpany, organizm nie zdążył się w pełni zregenerować.

@@LeSkazi dziękuję za poświęcony czas, oraz bardzo szczątkową analizę tematu.