Ma koronawirusa

nazwa jest ok, ale zaciekawiłeś mnie jak Stano na nią wpadł

Nazwa jest od portalu Weszło, a portal Weszło wziął nazwę od bukmacherów, że jak kupon, czy mecz wchodzi, to często się mówi "weszło" :) Bo w założeniu miał to być portal kręcący się wokół tematów bukmacherki. Stano to kiedyś wyjaśniał, dobre naście lat temu.

@@Brutus__ dzięki, myślałem o piłce co "weszła" do siatki do tej pory :D

@@Brutus__ nom, ale jak dłużej można mieć tę nazwę Klub Towarzysko Sportowy Weszło? Ta nazwa została jak pamiętam wymyślona z czapy i dla jaj. Weszło może mieć różne skojarzenia i proweniencję, jak napisałeś, ale ciągle mnie to razi. Bo sam zadaję sobie pytanie, jak taka zbieranina poziomków, emerytowanych piłkarzy, nazwisk i gości znikąd, jeszcze pod taką nazwą, z chyba średnio zdeterminowaną filozofią klubu, poza życzeniowym awansem może skutecznie funkcjonować? Nie jestem w środku, jest coraz lepiej, ale mam jakieś wątpliwości, czy to wszystko w 100% profesjonalne. Może gdybym był totalnym randomem z ulicy, to nie zadawałbym sobie takich pytań i może nawet by mi się podobało, nie wiem.

@@nicolasuj Tak, KTS miał być żartem, nawet mieli logo, jak typ pije piwo i bzyka panienkę, ale zmienili na poważniejsze. Sytuacja jest taka, że z klubu dla beki zrobiło się bez beki, bo zawodnicy zaczęli się angażować, nie traktowali tego przedsięwzięcia jak żart i Stano już tego nie zatrzymywał. Mnie tam nazwa nie razi, tym bardziej, że istnieje takie coś jak TK Maxx i jest to nazwa tak samo z dupy, jak GT Minn, albo JS Średd :) Jak widać, każda nazwa się przyjmie. KTS Weszło przy TK Maxx to nawet brzmi poważnie :) Mnie rażą inne rzeczy, np. że niektórzy to wszystko traktują jak śmierć i życie, że jeden koleś, mniejsza o nazwisko, jak grał amatorsko, to był spoko ziomkiem, a jak zaczął pracować w KTS za kasę, to nagle chodzi pospinany, bluzga i się pieni. Albo razi mnie, że niektórzy bardzo angażują się w klub, współtworzą go, działają, a potem nagle klub się z nimi żegna i wszyscy zachowują się tak, jakby nigdy ich tam nie było (szczególnie dotyka to kolejnych trenerów). U Orwella nazywało się to ewaporacja.