Dzięki dniom otwartym w Royal Enfield Wrocław przeżyłem wspaniałą motocyklową sobotę. Ten motocykl chodził za mną od ubiegłorocznych targów motocyklowych. Cudzojeździłem i nie żałuję. O motocyklach Royala powiedziano już pewnie wszystko i nie dziwię się, że te maszyny zdobywają wielu entuzjastów. Nie są najszybsze, nie łączą się przez WiFi z pralką, zmywarką i lodówką. Ale! Są w pełni kompletne i dobrze kontynuują esencjonalną istotę tego czym są motocykle - katalizatorem wyrzutu endorfin. Classic 350 ma niezwykle czystą linię i to on najbardziej przypadł mi do gustu. Skrzynia biegów w tym motocyklu to po prostu majstersztyk. Pozycja klasyczna, nie wymuszona. Zawieszenie dobrze wybiera nierówności. Sprzęgło fajnie wyczuwalne, hamulce bez zastrzeżeń. Motocykl jest niesamowicie stabilny. Jazda w korkach z męczarni przeradza się w czystą przyjemność. Nie ma tu nerowej żąglerki biegami. Charakterystyka pracy silnika jest fenomenalna. Co prawda Classic 350 nie lubi wysokich obrotów, ale dół przyjemnie oddaje moc. Na biegu jałowym można liczyć na przyjemne doznania akustyczne i wibracyjne. Czuć ten motocykl, na mnie jego klangor działa kojąco. Royal Enfield Classic 350 jest po prostu śliczny. To niepozorny karkoskręcacz. Nie da się przejechać tym motocyklem bez ciekawych spojrzeń.
Dni Otwarte we Wrocławskim salonie były przyjemnie spędzonym czasem. Obsługa klienta na najwyższym poziomie. Luźna atmosfera, przystępność i cierpliwość. Jeśli zastanawiacie się czy RE to motocykl dla Was to warto odwiedzić Wasz najbliższy salon i się o tym przekonać. We Wrocławiu zostaniecie wysłuchani, wprowadzeni w temat i ugoszczeni jak należy. Polecam 😉
No cóż Hondo masz rywala i to nie w ciemię bitego. Dzisiejsza wizyta mocno zweryfikuje moje dotychczasowe potrzeby.