A może jakaś przyszła seria o zespole death? Fajnie by było posłuchać o początkach death metalu.

Pierwszy raz usłyszałem Slayer’a jakoś w na początku lat 80-tych. Panowała głęboka „komuna” i trzeba było się nieźle gimnastykować, aby zdobyć kasetę, która była ileś razy już kopiowana. Na szczęście w owym czasie metalowcy wspomagali się wzajemnie i chętnie dzielili się swoimi zdobyczami. Pamiętam, jak się z kumplami siadało w piwnicy udekorowanej plakatami i na starym szpulowcu odtwarzało się Slayer, Mercyful Fate, Venom ku przerażeniu rodziców.😂😂😂 Jasne, Metallica była top, ale nie tak drapieżna jak Slayer. Ogromną rolę odgrywał image grupy i te satanistyczne historie, a to chwytało wtedy, co na pewno było buntem młodych przeciwko dosłownie wszystkiemu. To imponowało, dziurawe dżinsy, czarne skóry, katany i wszystkie inne akcesoria, które w dużej mierze robiło się samemu. Ów czas wspominam jako znaczący fragment mojego życia i jestem dumny, że dane mi było przeżyć tak fantastyczny czas. Dorastałem wraz z powstającymi kapelami: Possessed, Exodus, Celtic Frost czy Sodom, a także i na naszym podwórku Egzekutor, Mercilles Death i ikony Kat i Vader. To sobie dziadek powspominaliśmy😂😂😂! Pozdrawiam i zagrzewam do dalszej pracy nad świetnymi materiałami, które wychodzą spod Twojej ręki.💪👍

Slayer to już klasyka🤗Za wcześnie zeszli ze sceny,a słucham Ich już od siódmej klasy(1991)😉🤫🤘🤘🤘🤘

Zacząłem słuchać Slayera w 1985, pierwsze dwa albumy były świetne ale dopiero Reign in blood mnie zmiażdżył

Zaczalem sluchac Slayer w 1986 roku jak mialem 11 lat. Piekne czasy.

Kreator też ma super historię, fajny by był filmik o nich

Slayera pokazał mi mój tata, który jest wielkim fanem, spodobała mi się ta kapela i zaczęłam słuchać ich sama

Pierwszy raz usłyszałem Slayera 30 lat temu w 1 klasie ogólniaka i od tamtego czasu ich muzyka działa na mnie kojąco, pozdrawiam :)

Idealny zespół do słuchania na słuchawkach gdy się pójdzie na zabieg usunięcia zęba lub wstawienia blomby do stomatologa byleby nie słyszeć borowania. Ten zespoł to był po prostu miód ludzki na moje uszy spragnione kapsaicyny muzycznej.

Chyba najlepszy kanał z takimi tematami albo czołówka

Dobrze widzieć u was Slayera. Zdrowia hej 🤘

Usłyszałem Slayer w 1987 pożyczona kaseta stilon gorzów od kolegi. To były czasy!!!

Sleja poznałem w 1982 będąc gówniakiem .... jestem 77 rok

U mnie ze Slayerem było tak że wiedziałem o tym zespole już 7 lat temu, ale zaczynałem ich słuchać jak miałem 16 lat.

Chyba był to rok 1987, miałem 13 lat. Reign in Blood to arcydzieło.

Osiedle gdzie na południu Polski kolega przyniósł Hell awaits początek mnie wkręcił mega pozytywnie. Potem zobaczyłem ich w MTV w nocnych edycjach Headbangers Ball jak usłyszałem Raining Blood to było to! Koledzy wtedy słuchali Depeche Mode i the Cure ale ich przekaz w ogóle mi nie leżał.

Tom Araya nosił odwrócony krzyż. Na YT są kawałki z koncertu z 1985 ze studia 54 i tam Araya ma na szyi wielki odwrócony krzyż.

Jak byłem w 4 klasie podstawówki to był rok 87 w trójce nagrałem na kasprzaka Metallice też tam usłyszałem.Puścili całą płyte kill lem all to mi wtedy łeb urwało Wspaniale było w tamtych czasach odkrywać taką muzykę nie to co teraz !

W 86' zacząłem uczyć się grać na gitarze akustycznej, zakupionej w DT. Biały mis i takie tam pierdoły. Do tej pory słuchałem Pop i Disco ówczesnie modne. W radyjku które dostałem od rodziców nic innego nie było. Metalowe tortury, czy Muzykę młodych odkryłem później. Slayer poznałem w 88' przy okazji wydania South of Heaven w abstrakcyjnch dla dzisiejszej młodzieży okolicznosciach. To też mogło by znaleźć się w książce J.Szubrychta :) Kolega miał szpulowca a ja nie miałem nic prócz radyjka i kleiłem modele z Młodego modelarza. Pewnego wieczora poszlismy na "spacer" i kolega postanowił mnie nieswiadomie nawrócić na własciwe dźwięki, więc dwa automaty telefoniczne zostały pozbawione słuchawek w celu pozyskania głosniczków. Wyobrażacie sobie to dzisiaj? Nie demolkę ale efekt uzyskany z tych głosniczków? Kablem antenowym z piętra wyżej kolega połączył Grundiga z głosniczkami i to były moje pierwsze słuchawki. Problem polegał, że kolega zaczął lubować się w ciężkim Metalu, który był dla mnie kompletnie obcy. Także to czego on słuchał to i ja musiałem. Poszedł na początek W.A.S.P, Running Wild, Anthrax i własnie Przeklęty Slayer. Ni cholery nie kumałem o co im chodzi, bo w tym nie było żadnej dotychczas znanej mi melodii ale to było jak czarna dziura w kosmosie. Wciągało. Szybko zmieniłem akustyka na defilowskiego elektryka i się zaczęło. Poszedł pierwszy riff South of Heaven opracowany oczywiscie ze słuchu. Jak się później okazało ku mojemu zaskoczeniu wiernie z zapisem tabulaturowym. Dostałem niedługo później w prezęcie od chrzestej Kasprzaka. I zaczęły się cuda. Spowalniało się silniczek żeby rozpracować kolejne riffy. Kolejnymi płytami Slayer które poznałem to była Reign in blood. To był k...wa szok! Jak można tak szybko grać. Następe to Hell Awaits, chora płyta i długi czas miałem z nią kłopot. Takie ciulate brzmienie etc. Jeszcze większym szokiem była dla mnie Show no Mercy. Co to za jakies Iron Maiden? W 91' założyłem swój pierwszy zespół z którym nagrałem płytę a niedługo później miałem zaszczyt być na koncercie Slayer. Mógł bym napisać niezły pamiętnik o tamtych czasach ale kto by to czytał skoro przeżylismy podobne sytuacje a młodzi i tak mają to w dupie. Klan Spotifajów :) Pozdrawiam i Szacun dla wszystkich weteranów Metalu!

Nie pamiętam kiedy dokładnie poznałem Slayera, ale fanem zostałem w 2010 po koncercie Sonisphere Festiwal. Pojechałem jak fan Metalliki a wróciłem jako Slayera :D

Ale dobrze się tego słucha. Brawo

Pamiętam rok 2001 i polski Metal Hammer. Następnie do kolegi aby przegrał mi Diabolus in Musica.

Oj nawet nie pamiętam kiedy poznałem Slayera... Obstawiam, że gdzieś w okolicach 2005-2006 roku gdy miałem 9-10 lat i kształtowałem się wówczas muzycznie. W 2014 roku zagrali jako support Maidenów w Poznaniu 😉 Byłem, widziałem, słyszałem 😁

po tym materiale wziela mnie ochota na przesłuchanie Venom

Pozdrawiam.

👏👏👏👏🤘🤘🤘🤘

Super odcinek 🍻 widziałem na żywo , bilety Trzymam jak relikwie Faktycznie slayer nie ma fanów 😁ma fanatyków

Miałem z 10 lat, jak wujek przyniósł DVD "STILL REIGNING" i tak zostało do dziś 👌 później to już wiadomo, z wiekiem człowiek bardziej poznawał album za albumem 💪

Miałem chyba 18 czy 19 lat jak pierwszy raz usłyszałem Sleyera ,pamiętam że wymieniłem się z starszym kuzynem ja mu dałem ruski vinyl deep purple hous of bleu light on mi dał starą festzużytą kasetę magnetofonową sleyera south of heaven, te pierwsze dzwięki tytułowego utworu .....no i do dziś została numer 1 ehhh idę zapodać :)

"Tom obiecał ojcu, że nigdy nie założy odwróconego krzyża". Oglądam właśnie nagranie z koncertu "Die by the Sword" i Tom popindala tam w koszulce z w/w krzyżem i tu są dwie możliwości. Pierwsza to taka że obiecał to po 3 kwietnia 1985 (data nagrania), a druga, że na koszulce się nie liczy 😂

Slayer poznałem w 1989 r. Na koloniach w Żywcu pierwszy raz usłyszałem Black Magic z płyty na winilu Live Undead. Następnie kolega z podstawówki puscił mi Hell Awaits i to było dzieło !

Tata podrzucił mi płytę Reign in Blood w ramach zaznajomienia się muzycznego przed koncertrm Big Four w 2010 roku. Metallikę pokochałem jako 8 latek słysząc utwory St. Anger i Frantic, natomiast Slayer rozsadził mi mózg Swoją szybkością i brutalnością. Do dziś mój ulubiony zespół :)

💯👍💯

Przygoda z twórczoscią Panów z zespołu Slayer zaczęła się przy okazji wydania albumu Diabolus In Musica, czyli dość późno. Potem był koncert w Stodole. Wracając pociągiem o mały włos nie udusiłem się własnymi rzygami 🤘😅

Nie jestem jakimś specjalnym znawcą ale wg tego co do mnie w tamtych czasach docierało największą zmianę w brzmieniu i graniu zauważyłem gdy wyszła "Master Of Puppets" i "Reign in Blood" i choć sama Metallica unikała terminu thrash metal, od tego czasu szukałem wszystkiego o podobnym brzmieniu. Niestety wiele amerykańskich zespołów miało kijowe wokale i trzeba było szukać europejskich zespołów jak np. Kreator.

Mój ś.p. brat uwielbiał Slayera, a ponieważ mieliśmy wspólny pokój... ja też go słuchałem. Sam byłem raczej fanem starej Metalliki, teraz po latach muszę przyznać że mój brat miał lepszy gust, choć starą Metallikę i tak lubię -4 pierwsze płyty. Jeszcze jedno, wydaje mi się że Slayer chyba bardziej rywalizował z Metą niż się nią inspirował, z uwagi na dojścia Larsa Ulricha wszyscy inni byli z tyłu. Rywalizacja i inspiracja to co innego. Wtedy był chyba raczej wielki boom na taki rodzaj muzyki, który po latach nazwano trash metalem.

No, pierwszy raz usłyszałem Slayera, to było pewnie w liceum, czyli mniej więcej w 2004r, kolega miał Reign in blood ale mu się nie podobała ta płyta, ja przesłuchałem i byłem tak zajarany że przebiegały mnie dreszcze :D

Slayera poznałem z płyty Live Undead wydanej w końcówce komuny przez polskie nagrania - nie pamietam który to był rok ale płytę miałem pożyczoną od kolegi i katowałem ją w kółko na gramofonie Artur II.

Dawaj wiecej o slejerku jak to muwił na nich wojciech man w trójce które radio grało Slayer.a

Pierwszy raz usłyszałem Slayera w audycji radiowej o tytule Metalowe Tortury .prowadzonej przez Wojtka Manna i jeszcze kogoś w latach 80 może ktoś jeszcze pamięta to była totalna masakra po Ironach Judasach i AC/DC super sprawa😂

W zasadzie od 1986. Ale polubiłem Slayera od South Of Heaven, przedtem nie tyle był dla mnie za ciężki ile zbyt ... punkowy (chodzi mi o styl grania przede wszystkim D.Lombardo). Bardzo późno zobaczyłem ich "na żywca" i - ku zaskoczeniu - nie zrobili na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia. W Slayerze uwielbiałem Jeffa, jego styl i kompozycje. A riff zaczynający South ... jest od lat dzwonkiem na moim telefonie.

U mnie pierwsze spotkanie to gdzieś na przełomie lat 80 i 90...kaseta live undead!

Najlepsza kapela w historii muzyki.Teksty nie są satanistyczne, są o życiu. Uwielbiam ICH od 1984.

Ciejawy materiał, aczkolwiek nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że Venom grał lekko. Posłuchaj na przykład utworu "Don't Burn the Witch" z płyty Black Metal. Biorąc pod uwagę, że był to 1982 rok, to ciężar płynący z tej kompozycji jest niesamowity.

Gdzies koło 90 roku na koloni ktoś odpalił kasete a autosanie w trakcie sprzatania..... na początku kakofonia ale jakos weszlo, teraz prawie pięćdziesiątka na karku a Slayer nadal plynie w micha żyłach

Pierwszy raz zetknąłem się ze Slayerem w 1996. Kupiłem Undisputed Attitude. Pamiętam, że puszczałem to pani na lekcji niemieckiego😂

Pierwsza to wręcz słyszalna inspiracja Ironami i Judasem. Druga to Mercyful i Venom. Sami wspominali o tym w wywiadach. A od trzeciej już sami sobie ucierali ściężkę...

Kuzyn metalowiec podarował mi koszulkę Slatera kiedy miałem 10 lat (to był rok 1991). Kilka lat musiało minąć zanim do niej dorosłem ale się doczekałem. Slayer w Poznaniu to była jazda bez absolutnie żadnych hamulców.

bedzie cos o deathmetalu?

Ciężkie pytanie w jakich okolicznościach odkryłem Slayer. Pewnie nazwa przewijała się gdzieś na dwóch ostatnich stronach Na Przełaj. Pierwszy kontakt z muzyką to trójkowe Metalowe Tortury i płyta Reign in Blood. Wyrwało mnie z butów.

Jak miałem 11 lat w 1988r. poprosiłem moją mamę żeby mi kupiła w księgarni płytę winylową Slayera "Live Undead". A pierwszy raz słyszałem Slayera u mojego 14 letniego wówczas brata ciotecznego Marcina 🤘😈🤘

Czekam na film o Mayhem

Czesc Od samego poczatku do konca slayer Kurwa

Slayera widziałem na żywo 4 razy. Byli wielcy z Jeffem i przede wszystkim Davem Lombardo, moim zdaniem najlepszym death perkusistą.

South of Heaven to była jedna z 3 pierwszych kaset które kupiłem w kiosku z piratami za kasę z komunii 😈 (do odtwarzania na walkmanie, który dostałem jako gratyfikację tego sakramentu 😂) pozostałe 2 kasety to: the number of the beast i kill em all ❤ i tak już zostało prawie 40 lat ❤🎉

Ja Slayera poznałem w kółku różańcowym.

moja mama ma takie same szklanki jak ta na biurku! pozdrawiam

po powrocie z jarocina 84' kolo dał kasete ze slayerem .. to mój pierwszy kontakt

88-89, LIVE UNDED,14 lat,przerazenie z fascynacja i tak sie zaczelo

kupiłem dawno temu w empiku za 5zł kasety slayera i vadera, nie słuchałem wcześniej takiego metalu ale nie zawiodłem się, słucham do dzisiaj, tak samo przez przypadek w ciemno kupiłem painkillera na cd, słuchanie po raz pierwszy - o kurwa... zresztą tą płytę ojciec mi zajebał bo się nie mógł oderwać xD

Ja odkryłem Slayera jakoś rok temu i tata mi pokazał.

Kto był ze mną na pierwszym koncercie Testament/Slayer w Zabrzu?

Jeśli chodzi o demoniczny image, jestem ciekaw co muzycy Slayera powiedzą o Behemoth😅

Skoro był już Slayer to może teraz czas na zespół bez którego nie było by death metalu czyli Possessed?

Slayera odkrłem po przez znajomego ale po przesłuchaiu ednego utowru stwierdziłem ,że ten zespół nie jest dla mnie .

okejka za "sugar free" w te :)

W black metalu to wolałem Hellhammera i Celtic Frost. No i oczywiście Mercyful Faith

Nie no, Venom był mroczniejszy, to było jak dźwięki z piekła. Slayer grał szybko i ciężko, to szokowało King Diamond to osobny nurt, to czysta poezja! Pięknie to wszystko się zaczynało! U mnie to było Venom, Iron Maiden, Metallica, Slayer i King Diamond, połowa lat 80tych. Kasety kupowało się w Dziupli na Ząbkowskiej wycieczka tam to było jak samobójcza misja. Różne szemrane typy mogły skroić z kostki, butów, kapoty no i właśnie kupionych kaset. Jeździliśmy w kilku ziomków

Kiedyś przy płycie "God hates us all" potrafiłem przejechać w nocy całą Polskę po przekątnej a autostrad nie było!

Slayer 'Show No Mercy' w audycji Muzyka Młodych - to był początek...

Kiedy Pantera?

SLAYER KURWA!!!

A co ojciec Arai miał do odwróconego krzyża? Święty Piotr mu nie pasował? pl.wikipedia.org/wiki/Krzy%C5%BC_%C5%9Bw._Piotra

Czy Venom nie odstawał od Judas Priest aż tak to bym się kłócił. Grali szybko w opór i brudno właśnie w opozycji do takiego judasowego heavy metalu

Venom to raczej Motorhead

Dla mnie Slayer to tylko: Hell Awaits, Reign in Blood i South of Heaven. Nie słucham niczego innego. Wystarczy to jednak by był to dla mnie thrash metalowy topowy zespół "of all time".

Niezałorzy odwróconego krzyża 😀kzfaq.info/get/bejne/acCeftCi2J3VfGw.html

Slayer skończył się na "South of Heaven". Później to już tylko zjadanie własnego ogona i obsuwanie się w coraz bardziej żenującą i zdziecinniałą komercyjność, mimo pozowania na bezkompromisowość i "opozycję do wszystkich".

defecaato

666

kolego nie porównuj Venom do Judas Priest / black metal do NWOBHM /bo sie ośmieszasz, mało wiedzy muzycznej i mało osłuchania.

Byłem grali z Megadeth w Eindhoven urwalo dupę

Błąd, Metallica i inni Satana przyjęli od Mercyful Fate.

Z pewnością narażę się tym wszystkim wyznawcom, ale dla mnie Slayer byłby znacznie mroczniejszy i ekstremalny gdyby nie wokal Toma. Nigdy mi niestety nie leżał. W moim odczuciu był zbyt wysoki, elementem który "zmiękczał" cały przekaz zespołu. Reszta czyli gitary i bębny były naprawdę ekstremalne i bronią się do dziś. Moim zdaniem gdyby Araya ryczał growlem deathmetalowa rewolta dokonałaby się dekadę wcześniej. Wielkim szacunkiem darzę natomiast Toma (podobnie jak Peta Sandovala) za mimo wszystko odwagę przyznawania się do bycia wierzącym katolikiem. W dzisiejszych czasach gdzie byle pętak aby ułatwić sobie "karierę" opluwa bezkarnie Kościół i chrześcijaństwo, taka postawa urasta wręcz do heroizmu.