Niestety w Polsce separacja chorych od rodzin z innych powodów również miała i ma miejsce... Szpitale nie chciały zezwolić na wizyty w okresie pandemii nawet przy zachowaniu restrykcyjnych środków ostrożności, co w przypadku chociażby chorych na nowotwór jest destrukcyjne. To co się działo za drzwiami szpitali w tamtym okresie to był koszmar... W jednym ze szpitali w którym leżała osoba z mojej rodziny olewali osoby, które same nie mogły sobie poradzić i leżały w gównie nie myte pozostawione same sobie. W innym szpitalu gdzie później znalazła się osoba z mojej rodziny to była wręcz umieralnia. Gdyby nie fakt, że ta osoba cokolwiek kojarzyła to byłaby tam zagłodzona. Różnica między USA, a Polską jest taka, że tam możesz pozwać szpital o 200 mln dolarów i masz szansę wygrać, w Polsce nawet kilkadziesiąt tysięcy masz marne szanse choć wina lekarzy jest wręcz oczywista.

​@@kingape7956ja pierdole.....😢

Dokładnie nie mogłam odgonić się od płaczu oglądając to

​​@@kingape7956niestety prawda i sama cos o tym wiem moja babcia zachorowała na raka podczas pandemii. Pamiętam, że to były najgorsze miesiące mojego życia. Strasznie sie o nią martwiłam i nie było dnia w ktorym nie myślałam o niej. Nikomu tego nie życzę

Każdy rodzic w USA ma prawo przebywać ze swoim dzieckiem , jeżeli nie to jest choroba zakaźna , w tym przypadku Maji mama powinna być ze swoim dzieckiem i jest to nawet wymagane w szpitalach dla dobra psychicznego dziecka , pozdrawiam

Udało się, wygrali 🎉

płacze jak bóbr po prostu

Dokładnie, dla mnie jest to nie do pomyślenia, że można zrobić takie rzeczy bez najmnjszych dowodów. W głowie się to nie mieści.

@@Claudia55555 I tacy ludzie są wśród nas, nie podejmą leczenia, bo im się wydaje, że udajesz

Ja właśnie w taki sposób trafiłam do szpitala na dwa tygodnie, lekarka wmawiała mojej mamie, że symuluję prawie 40 stopniową gorączkę i problemy z oddychaniem. Dwa dni później zapchane ropą zatoki zaczęły wypychać mi gałki oczne z oczodołów i w końcu dostałam pomoc medyczną, operację obarczoną dużym ryzykiem utraty wzroku. A wszystko przez lekarkę, która zamiast wysłać nas na jakieś badania, do innego lekarza wolała wmawiać nam, że ja udaję bo nie chcę iść do przedszkola.

@@KlaudiaDarkstreet Współczuję, ale jak mówimy już o takich sytuacjach to mogę też powiedzieć swoją. Regularnie chodziłam do lekarza z bólem brzucha (raz nawet ojciec zadzwonił do szpitala, ale powiedzieli, że oni się nie zajmują takimi rzeczami i mamy iść do przychodni. Lekarka oczywiście stwierdziła, że symuluję, bo nie chce chodzić do szkoły. Później przez 2 mc byłam w szpitalu, ale z zupełnie innego powodu i bóle ustały pewnie przed "poprawniejszą" dietę posiłki o stałej porze itp. Gdy wyszłam 1/2 tygodnie później znowu zaczęły się bóle brzucha (wtedy już mieszkałam z dziadkami) 1 dzień byliśmy u lekarza, następnego dnia znowu lekarka powiedziała: "- W przyszłym tygodniu będzie USG (to było jeszcze 1,5 tygodnia), już wypiszę Ci to skierowanie, ale nie sądzę, żeby Ci coś było..." Następnego dnia chyba po 1 lekcji poszłam do gabinetu wicedyrektora i powiedziałam, że nie dam rady wytrzymać na lekcjach bo strasznie boli mnie w boku (w sumie wcześniej nie sprecyzowałam to był ból po lewej stronie podbrzusza nawet bardziej w boku na wysokości miednicy bym powiedziała), pojechaliśmy do lekarza (była wtedy inna, na szczęście), dała skierowanie do szpitala, ból był tak przeraźliwy, że dosłownie myślałam, że to już koniec i umieram, nawet chciałam umrzeć, żeby tego nie czuć. Najpierw około 1/2h czekania, a po pierwszym USG okazało się, że był to torbiel 17/21 milimetrów i skręcał się, później pobrali krew, dali mi tabletkę i od razu na stół. Druga już mniej dramatyczna sytuacja, która również miała miejsce: Poszłam do lekarza z bólem gardła... Dostałam syrop na kaszel... Po tygodniu znowu poszłam, ale do innej ledwo byłam w stanie mówić jedynie szeptem, już nie mówiąc o bólu gorszym niż przy przeziębieniu trwającym już od ponad tygodnia, okazało się, że miałam pleśń na gardle, lekarka jak to zobaczyła to prawie z krzesła spadła, dała mi antybiotyki i po tygodniu przeszło. Niestety w Polsce całkiem sporo jest lekarzy i pielęgniarek z wiedzą i umiejętnościami jakby dyplom ukończenia studiów czy coś w chipsach dostali.

Wez na wstrzymanie😂😂

@@michaprzezm3787 o co Ci chodzi?

Tak, bo w dokumencie jeszcze było, ze Beata miała zakaz kontaktów i Maja nie mogła wrócić do domu, żeby nie być z Beata. A po śmierci jej mamy, kiedy oczywiste było, ze tego kontaktu nie będzie, wróciła po paru dniach. Ta historia jest niewiarygodnie smutna.

Maya dla niektórych tam kojarzy się już z ogromną siłą i miłością. To dobre imię

W PL inaczej? Patologiczne rodziny są tolerowane a później dziecko pobite lub przykute łańcuchami i wygłodzone gdzieś w Bieszczadach.

W wielu krajach tak jest,również w PL

A jak jest w polsce? Musze wiedzieć...bo, dużo ostatnio się dzieje u mnie w rodzinie...

Zgadzam się! To jest bardzo złożona sprawa, na którą trzeba patrzeć z różnych perspektyw.

Szok

Ale to dziecko nie było chore po śmierci matki cudownie ozdrowiała.

OsobOM. Przepraszam, ale nie mogę już patrzeć na te błędy końcówek.

Szpital zareagował bardzo dobrze,teraz będzie tragedia bo dzieci nad którym znęcają się medycznie matki nie będą odbierane i będą umierać.Maya też by umarła leczona przez matkę końskimi dawkami niepotrzebnego leku.

W końcu coś "nie o Dodzie" 🖤

Obejrzyj warto naprawdę ja płakałam jak bóbr i chyba z tydzień myślałam o tej sprawie 😢