Fajnie, że zaprosiliście Aleksandrę, która wiele wniosła (nie tylko dlatego, że była na kontrze). Omawianie filmów i seriali w towarzystwie osoby, która może dopowiedzieć coś o przedstawianych w nich kulturach, mitach i społecznościach może pomóc otworzyć oczy na rzeczy, które mniej przygotowany widz przegapi, bo nie ma odpowiedniego przygotowania. Na przykład, w tym przypadku ja. Co nie zmienia faktu, że momentami broniła serialu dość rozpaczliwie, a pozostali uczestnicy dawali się jej przekonać, że faktycznie coś jest w wyjaśnieniach dotyczących poszczególnych scen. Kłopot w tym, że nawet jeśli coś było w detalach, to i tak nie kleiły się one z całością. Dla przykładu - facet z wioski myśliwych, którego wątek Aleksandra wyjaśniła w detalu. Tyle, że nie bardzo wiadomo po co ten jego wątek w ogóle się pojawił. Można by przyjąć, że zaistniał wyłącznie jako zmyłka w kryminalnej historii, ale takie wątki w dobrym kryminale też są wykorzystywane, a tu nie miało to miejsca. To wygląda jak jeden z wielu przykładów na to, że twórczynie powrzucały do scenariusza różne pomysły na postaci i sceny, a potem zostawiły je pozawieszane, mając nadzieję, że widzowie sami powypełniają luki, a serial stanie się od tego bardziej klimatyczny i tajemniczy. Niestety, to tak nie działa (chyba, że autor nazywa się David Lynch i zamaskuje wszystko swoim szalonym artyzmem, ale imo nawet Lynch zostawia mniej luk). Tajemniczości i niedopowiedzenia muszą być tak osadzane w fabule, żeby widz nie miał poczucia, że autor sam nie wie dokąd zmierza. W podobny sposób kiedyś przegrało LOST, i z tego samego powodu ostatecznie przegrywa TD4. Z innej beczki, nie do końca rozumiem, czemu internetowe teorie "antyfeministyczne" zostały przez Filipa zbyte śmiechem i machnięciem ręki, podczas gdy w przypadku innych teorii Bez Schematu potrafi dzielić włos na czworo. Rozumiem, że można skwitować, że nie ma co tracić czasu na szurię i bzdury. Ale akurat w przypadku tego serialu owa teoria rozwiązałaby parę problemów, z którymi rozmówcy sobie nie poradzili. A nie da się ukryć, że finalnie grupa kobiet zabiła grupę mężczyzn (wcześniej ich upokarzając rozebraniem do naga i przegonieniem po lodzie), a dwie inne silne dominujące kobiety zaakceptowały ten mord bez mrugnięcia okiem, choć w sprawie mordu na kobiecie postąpiły zupełnie inaczej. Ta a-f teoria tłumaczy sytuację z Priorami. Jeśli TD4 byłoby opowieścią o triumfie kobiet nad mężczyznami i budową świata, w którym to one dominują, a faceci muszą się usunąć, to walka o duszę Petera rozgrywa się między skłonnym do dominancji ojcem-tradycjonalistą (niejednokrotnie deklarowane przez Hanka przywiązanie do tradycyjnej rodziny, wzmacniane przez pokazanie jak wybrakowany czuje się pozbawiony takiej rodziny) a symboliczną matką-buntowniczką, wojowniczką nowego ładu Liz Danvers (co wzmacnia dodatkowo, że oboje walczą o to samo wodzowskie stanowisko). Peter wybiera symboliczną matkę i działa freudowsko, czyli zabija ojca. To wyjaśnia też, czemu żona nagle mu wszystko wybacza i zaczyna wspierać - wybrał właściwą, kobiecą stronę, stał się mężczyzną, który "zna swoje miejsce", co podkreśla ostatnia jego scena, gdzie grzecznie i pokornie, po cichutku przynosi kawę. Serial pokazuje też karę na wszystkich złych mężczyznach, ale na szefowej kopalni zatruwającej wody już nie. Że to może się komuś wydać naciągane? IMO niekoniecznie bardziej niż inne teorie. Nie, żebym bardzo o nią walczył (no dobra, o Freuda w zabiciu ojca już tak), ale chciałbym zwrócić uwagę, że teorie, które mogą komuś nie pasować odruchowo, bo np. przedstawiają je środowiska z którymi człowiekowi nie po drodze, wcale nie muszą być takie bzdurne i kompletnie pozbawione argumentów.

Wpadłam w "Detektywa" zaczynając od s4, dałam się wciągnąć, początek był naprawdę obiecujący... ale znając koniec, nie polecę nikomu tego sezonu. Pierwsze odcinki OBIECAŁY nam śledztwo, problemy w relacjach rodzinnych i trochę mistycyzmu połączonego z horrorem. -Śledztwo właściwie nie zostało przeprowadzone do końca, nawet nie chodzi o to, że nie mamy pewności co do finału, a o to, że policjantki przestały rozwiązywać sprawę, bo nagle stwierdziły, że wieczorna opowieść jest wystarczającym wyjaśnieniem śmierci 7 osób. A były to świetne policjantki, zdeterminowane i bardzo dobrze zagrane. Co się stało? -Nie mamy rozwiązania problemów rodzinnych - nie jestem aż tak krytyczna jak Filip i jego goście, wiele mogę sobie dopowiedzieć, widzę próby (owszem, nieudolne) rozwiązania niektórych wątków... ale mogli to zrobić lepiej. A najlepiej - nie zaczynać aż tak wielu wątków, których nie da się potem posklejać. Znowu, były dobre momenty, ale gdzieś się wizja rozjechała. -Metafizyka wymaga studiów z mitologii skandynawskiej, nie wiem co tu więcej komentować. Zmarnowany potencjał, a mogło być pięknie. -A horror... pod horror mogę podciągnąć wyjaśnienie śmierci naukowców xD Niespełnianie obietnic danych widzowi to zbrodnia. A przy okazji... Bardzo podoba mi się nowa gościni, mimo że wybacza jeszcze więcej niedociągnięć scenariusza niż ja ;) Wiedza z zakresu mitologii jest ciekawa i cenna, niestety wskazówki widoczne dla Oli nie był widoczne dla osób, które nie znają inuickich mitów. Bardzo dobrze jednak posłuchać odmiennych opinii i dowiedzieć się czegoś nowego i w ogóle za rzadko na B/S widuję kobiety. Miła odmiana :)

W 4 minucie Ola mówi o nieoczywistościach, które wyprowadziły serial i że to wartość dodana, inaczej niż w jakimś serialu stricte detektywistycznym, którym - cytując - True Detective nie jest. Odważnie. Po obejrzeniu 6 odcinków chodzi mi po głowie pytanie - czym w takim razie ten serial miał być? I to pytanie retoryczne, widzę że pomieszano trochę obyczajówki, trochę kryminału, trochę horroru, trochę wszystkiego - tylko po co? Gdybyśmy zrobili bardzo wnikliwą analizę tego co się dzieje na ekranie szybko by się okazało, że wiele wiele wiele scen jest naprawdę niepotrzebnych. Nic nie wnoszą, nic nie dają, nie robią żadnego sensownego setupu tego co następuje potem. Pootwierane bezsensownie wątki to marnotrawstwo czasu, w miejsce których można było faktycznie dokonać szerszego wglądu w chociażby wątki detektywistyczne. Generalnie - początek serialu ze znalezieniem trupów naukowców jest fantastyczny, tylko potem jakby... temat zszedł na dalszy plan? Ważniejsze się okazały jakieś kukurydziane dramaty antypatycznych postaci, a śledztwo wlekło się potwornie (albo raczej te śladowe ilości śledztwa). Moim zdaniem tego serialu nic nie broni; i for real - nie atakowałbym go tak bardzo gdyby nie fakt, że po pierwszym odcinku naprawdę miałem poczucie, że może uda się sięgnąć poziomu pierwszego sezonu.

Dobry serial detektywistyczny to taki, w ktorym rozwiazujem zagadkę 'razem' z bohaterami, a taki który rozwiązuje się sam w ciągu 5 ostatnich minut, bo coś sobie pomyślał bohater. Taka intryga detektywistyczna jest na poziomie Scooby-Doo

Podpisuję się pod wszystkim, co powiedzieliście o absurdzie i bezcelowości wątku kryminalnego, motywów paranormalnych i nawiązań do pierwszego sezonu oraz płytkości relacji międzyludzkich, więc nie będę się powtarzać. Chciałabym natomiast rozwinąć wątek femistyczny, którym zachwycałam się pod poprzednim streamem - no niestety mam ochotę skasować tamten komentarz, bo zostało to tu kompletnie zdeptane. Do przedostatniego odcinka mamy przedstawiane inuickie kobiety jako ciepłe, tradycyjne, osadzone we wspólnocie osoby, które swoją kobiecą siłę czerpią z poczucia przynależności, wzajemnego szacunku, wiary w siebie i samowystarczalności emocjonalnej - najpiękniejszy feminizm, jaki można przedstawić, bo nie budowany W KONTRZE do świata mężczyzn, a po prostu OBOK świata mężczyzn, na równych zasadach. Wydawało się wręcz, że Danvers i Navarro są onieśmielone tym obrazkiem, była w nich jakaś tęsknota za wyzbyciem się ich skrajnej indywidualności i niezależności na rzecz poczucia wartości, jaką niesie ze sobą społeczność - i sądziłam, że ich przemiana będzie właśnie odkryciem tego piękna i w ten sposób przełamią swoją skorupę. Z pełną odpowiedzialnością więc powiem, że finalnie jest to serial absolutnie antyfeministyczny, a udaje, że jest bardzo feministyczny. Mężczyźni i kobiety nie są tacy sami. Są równi, z równymi prawami i zasługujący na taki sam szacunek, bez związku ze swoją płcią, ale jednak odmienni. Jest to dla mnie jedno z najważniejszych moich osobistych przekonań. INNI, ale RÓWNI - to zresztą tyczy się całego tematu "odmienności", gdzie mylnie usiłujemy udawać, że wszyscy są tacy sami. Nie, nie są. W tym całe piękno koncepcji różnicy - możemy rozwijać siebie, poznawać inne wartości, poszerzać swoje horyzonty, wzbudzać w sobie ciekawość uczenia się od kogoś - co nie oznacza, że mamy wszyscy stać się jednolitą pulpą ludzką. Clou całej sprawy to to, aby podstawą naszej oceny nie był fakt, że ktoś jest kobietą/mężczyzną/osobą nieheteronormatywną/Azjatą itp. - i na tym nasze definiowanie tej osoby się kończy. Inność to wartość dodatnia, ubogacająca nasz świat, która jednak daje rozwój tylko wtedy, gdy idzie w parze z szacunkiem - i to przede wszystkim do samego siebie. Od tego trzeba zacząć - od pogodzenia się z samym sobą i samowystarczalności, nie bycia w kontrze, która zawsze prowadzi do walki i właśnie nierównych praw. W tym sezonie True Detective mamy natomiast pokazane, że bycie "wyzwoloną kobietą" równa się byciu bardziej męskim od mężczyzny, a kobietom wszystko wolno, bo one działają w dobrej wierze - mężczyźni zaś są przegrywami i nawet jeśli robią to samo, co w/w kobiety, to zasługują na karę i zemstę. Na koniec bowiem dowiadujemy się, że sprzątaczki niczym bojówka yakuzy wparowały z bronią do Tsalal, wymierzyły okrutny samosąd, upokorzyły i zamordowały naukowców, a nasze bohaterki zabijają, tuszują zabójstwa - i jest zajebiście! To nie jest równość, to są podwójne standardy i właśnie ocena warunkowana płcią; świat, w którym jednym wolno więcej, a innym mniej. Bardzo mi się to nie podoba i uważam, że całkowicie wypacza ideę równości w ogóle i feminizmu w szczególe.

Pierwszy odcinek był piękny, magiczny, pełen symboli. Zaciekawił. Scena z karibu - cudowna. A w finale ktoś sobie zrobił żart. Karibu przestraszyły się gangu sprzątaczek? Jeszcze odnośnie Danvers - informacja, że syn ją widzi oznacza, że gdzieś jest czyli nie umarł, jedynie przeszedł do innego świata. To daje Liz nadzieję, ulgę, uwalnia od poczucia winy. Myślałam, że to oczywiste.

Co do zmiany jaką przeżywa Liz Danvers to uważam że tym momentem była scena gdzie widzi trumny dzieci. Naukowcy się do tego przyczynili i byli sfiksowani na swoim odkryciu i dlatego popełniali zbrodnie. Kobiety zemściły się głównie za to.

ktos napisal na czacie "​​Ja przez chwilę miałam nadzieję, ze tylko Denvers widzi Navarro i przegania ją, bo wie, że Navarro dawno nie żyje XD" - ale to to byloby zajbiste

O ile sam serial strasznie mnie zawiódł - to bardzo dziękuję za zorganizowanie i przeprowadzenie tak ciekawej dyskusji. Poniżej sporo osób krytykuje gości, a moim zdaniem właśnie dzięki nim ta rozmowa była aż tak ciekawa. Ze zdaniem Oli zgadzałam się najmniej. Jej interpretacja była w wielu miejscach nadinterpretacją i "nałożeniem" na serial własnej wiedzy, doświadczeń naukowych, przekonań itp. Podczas gdy serial sam w sobie, mimo nawrzucania weń różnych symboli, nie był moim zdaniem ani głęboki, ani poruszający, ani sięgający jakiejś istoty człowieczeństwa. W porównaniu z kinem Bergmana, Bunuela czy Lyncha to tandetna serialowa wydmuszka i intelektualna taniocha. Co nie zmienia faktu, że z ciekawością słuchałam opinii Oli. Dobrze było poszerzyć horyzonty, słuchając innego zdania niż własne ;) Co do recenzji trzech panów - z ich oceną serialu zgadzałam się całkowicie, dlatego właśnie tutaj najciekawsze były dla mnie różne sposoby wyrażenia krytyki, od pełnych emocji (z którymi wewnętrznie się utożsamiałam), po stonowane i wyważone. To wszystko razem spięte w klamrę dyskusji przez prowadzącego - było strzałem w dziesiątkę.

Chciałam tylko powiedzieć, że tę dyskusję i w ogóle omówienia wszystkich odcinków oglądałam z większą przyjemnością niż sam serial. Serial mnie zawiódł. Omówienie dowiozło :D

Jezeli trzeba byc specjalistą z antropologii żeby wytłumaczyć i w miarę posklejać serial kryminalny to w moim odczuciu to nie jest dobry serial.

Nie czuję się zawiedziony finałem, bo po obiecującym 1 odcinku poziom spadał drastycznie, aby zniżyć się do poziomu finału. Także przygotowali mnie twórcy na to rozczarowanie :D

Filip, Liz daje lekcje Mlodemu ze musi sie nauczyc kiedy przestac zadawac pytania. Moze to nieco tlumaczy ich podejscie do sprawy w finale

Jest mit (dyskusje nad nim trwają) o tradycji odchodzenia na lód... Starzy Inuici, bądź ci którzy nie byli w stanie wspierać społeczności byli wysyłani "do następnego świata" poprzez podróż w dzicz, bądź zwyczajnie na lód. Dotyczyło to przede wszystkim ciężkich okoliczności w których społeczność miała problemy z zapewnieniem przetrwania. Najbardziej romantyczna wersja tego opowiada historię starego Inuity który dociera do granicy lodu, tam się rozbiera (każde dobro jest cenne dla społeczności) i odpływa na krze lodowej. Prawda jest taka że zazwyczaj odchodzili kawałek od obozowiska / wioski na polowanie i tam zostawali by zamarznąć, czasem na prośbę starszego członka plemienia który nie chciał być już ciężarem i zwyczajnie nie dawał rady młodsi zwyczajnie go zabijali. Z tego co wiem ostatni oficjalnie odnotowany przypadek miał miejsce w 1939r. Mit natomiast pozostał. I jest tu pewne powiązanie szczególnie jeśli chodzi o zachowanie zarówno samej Navarro jak i jej siostry. Czym się różni te dwa przypadki - Sama Evangeline nie pozostawia ubrań, jakby jednak planowała wrócić, o co jest zresztą proszona przez samą Denvers. Zresztą ta prośba Denvers - by jednak wróciła (w domyśle w jakiejkolwiek formie - żywej czy ducha) jest swojego rodzaju próbą uwierzenia i zrozumienia świata który otacza Liz z każdej strony i atakuje swoimi niewyjaśnionymi zjawiskami. Tak do przemyśleń :D .

Brawo dla Oli 🎉nie znałem wcześniej ale jej wkład w dyskusję bardzo mi się podoba.. szczególnie w porównaniu z „darciem się” Michała którego bardzo lubię i oglądam od zawsze 😊

Mam tylko nadzieję, że jak w jakiejś polarnej bazie w niewyjaśnionych okolicznościach zginie jakiś polski naukowiec z kilkoma innymi specjalistami z różnych części świata to nasza ambasada jakoś jednak zareaguje a nie jak w tym serialu

Kurczę chyba pierwszy raz widzę takie zamknięcie w dyskusji. Dzięki za zaproszenie Aleksandry bo mam wrażenie, że ktoś mnie rozumie, mimo, że z mitami inuickimi nie mam nic wspólnego. Nie potrzebowałam nawet mieć, popłynęłam z tym prądem i było super. Męska część zdecydowanie przyłożyła bardzo naukowe podejście do tworzenia serialu i mam wrażenie odmówiła sobie przyjemności tego spływu nurtem domysłów. Dla mnie zakończenie było bardzo fajną klamrą, skończyła się noc, a to co się w jej czasie wydarzyło w niej zostało. Nadszedł dzień i człowiek potrzebował wyjaśnienia to dostał oficjalne bo tak to działa, co pokazał raport Danvers. Pisałam, słuchając więc może być ciut chaotycznie i zdecydowanie nie wszystko a tylko to co nie umknęło. Nie wiem czemu kwestia, że można sobie dopowiedzieć budzi takie opory. Osobiście uwielbiam to robić bo mogę płynąć w milion kierunków. Poza tym akcja dzieje się w Stanach, przecież tam ludzie mogą zabić za wejście na ich ziemię, tam to w sumie jest normalne że się zabijają, no proszę, jakby przegrzebać cały kraj to pewnie jedno wielkie cmentarzysko, więc nie wiem czemu ukrywanie ciał pod lodem jest dziwne. Na Alasce pewnie trudno kopać to idzie do wody, to nie powinien być żaden problem. Ona się przebudziła to dla mnie potężna siła natury, nie muszę mieć zaplecza mitologicznego żeby to zobaczyć. Sama Alaska wygląda jak potężny punkt energetyczny, czy sił natury co kto sobie chce tam zobaczyć, który może wpływać na ludzi. Zwierzęta wyczuwają trzęsienia ziemi, katastrofy więc Karibu popełniające samobójstwo idealnie zapowiada czym będzie ten serial. Brak prądu, czy śladów, podczas wejścia kobiet, dla mnie oznacza, że nie weszły tam same, weszły z Annie, która może uosabiać tą siłę. Równie dobrze dzięki swoim wierzeniom mogły spokojnie skojarzyć fakty z pomocą. Ten nieszczęsny język dla mnie był po prostu po to by ściągnąć Navarro, Annie mogła ją tak wezwać bo uznała że już czas albo jej duch musiał nabrać sił żeby się przebudzić albo poczekać na szczególny moment, to nie jest akurat jakiś mało znany motyw. Sam fakt, że wszystko dzieje się w tej długiej nocy, na Alasce, w śniegu i mrozie, może uwrażliwiać na nadnaturalne rzeczy lub nawet otwierać głowę i nawet Danvers uległa. Ludzki umysł potrafi tworzyć przeróżne pułapki i historie. To się tu bardzo fajnie splotło. Nie sądzę też, że po młodym nie widać zabójstwa ojca. To widać ale bardzo delikatnie moim zdaniem, bo wydaje mi się, że on jakby czuł, że to było jedyne wyjście i w pewien sposób skrócił jego cierpienia bo chyba mówił, że ojciec był wychowany przez zwierzę na zwierzę, coś takiego (nie obrażając zwierząt). Dla mnie ta scena była niesamowita, tak surowa i tak pełna przeanalizowania swojego życia przez ojca i syna wraz z podjęciem pewnych decyzji. Nie spodziewałam się takiego ruchu ale mnie zachwycił jak można tak wiele powiedzieć czymś takim. Tam zaszła zmiana tylko pstrykło bardzo cicho. Zachowanie żony młodego dla mnie raczej było oczywiste, ona jako rdzenna mieszkanka pewnie wyczuła, że stało się coś co zmieniło życie jej mężowi. Potem pewnie nawet połączyła kropki. Esencją serialu w sferze duchowej może być siła kobiet, siły natury i ich połączenie. To takie jakby ciche porozumienie z dużą siłą sprawczą. Kobiety oddały naukowców silom natury a to co ona z nimi zrobiła było widać. Mnie zupełnie nie zdziwiło, że Navarro i Danvers po prostu weszły w opowieść kobiet. Tam doszło do zrozumienia, poza tym one zrobiły to samo i to bardziej dosłownie i jak niby one miałyby cokolwiek im udowodnić. Jakby ten proces miał wyglądać. Rozumiem, że niektórzy potrzebują więcej relacji i takiego bardziej wprost pokazania. Może przydałoby się więcej ale ja się w subtelnościach odnalazłam. Dla mnie pokazano tam takie małe pole minowe gdzie minę odpalały prądy wody a nie nadepnięcie więc tak jak ruch wody może być subtelny to dla mnie subtelne zmiany było widać i mnie wystarczyły, bo faktycznie w głowie od razu pojawiały mi się możliwości. Obie główne bohaterki otworzyły się na te siły natury, mrok nocy i pogodziły z pewnymi rzeczami, które nastąpiły w ich życiu i pozwoliło im to otworzyć się na siebie same i nawzajem i zrobić krok do przodu. Dla mnie to są takie krótkie ale silne spięcia, jak skok ewolucyjny albo zmiana pod wpływem silnego bodźca. Każdy działa inaczej. Interpretacja Aleksandry, że Rose może być taką opiekunką przejścia w sumie by się zgadzała z tym co sama myślałam. Zawsze jest szamanka, wiedźma, staruszka, uzdrowicielka to też nie jest nowy motyw i jej rola jest cudowna. Dla mnie też może być uosobieniem siły natury lub jej posłanniczką. Zgodnie z mitami to mogą być bóstwa samo to jakby nie ma dla mnie znaczenia dla wyczucia historii. Kavik też był jak taki dobry duszek, urocza postać. BTW sprzątaczki nie musiały nawet usuwać swojego DNA bo one tam pracowały więc obecność ich śladów nie byłaby szczególnie podejrzana. I kto przepraszam zbierał by tam ślady przy tych zajebistych zasobach technicznych. Słusznie ktoś na czacie to podniósł. To nie jest nawet pokazanie braku profesjonalizmu bardziej bym powiedziała że smutna prawda, że to CSI to tylko serial i czasem procedura na papierze a procedura w realu niekoniecznie pokrywają się w 100% więc podnoszenie tego nie ma dla sensu, zwłaszcza że jakby biorąc pod uwagę poprzednie sezony to jest to całkiem spójny element. Plus dla mnie działały przy wsparciu sił natury więc spokojnie były kryte. A to ze naukowcy truli zmarzlinę i ludzi przy okazji to w sumie dziwne też nie jest. Nadal mamy testy na zwierzętach, a eksperymenty na ludziach to też nie jest jakiś nowy motyw. Plus od kiedy koncern jakikolwiek przejmuje się czymś takim jak zasób ludzki a wizja zbawienia ludzkości potrafi przestawić głowę i podnieść próg co możemy poświęcić i co w głowie wyłączyć. Oj tam, dostaliśmy opowieści w trakcie długiej nocy przy ognisku, to podrzućmy, niech upadną i nawet patrząc na układ, który dostaniemy to i tak każdy zobaczy co chce i to jest bardzo ciekawe. Nawet samo słowo detektyw a nie policjant w serii sugeruje dla mnie jakby takie nie schematyczne działanie i metody niekoniecznie super oficjalne. Taka mała rzecz ale podkreśla mi, że rozwiązanie jakie dostaniemy może nie być tym co dostaniemy. Poprzednie 3 sezony też to pokazywało tylko z innymi motywami, które jakby były partnerem tytułowych bohaterów. Tutaj takim partnerem był motyw nadnaturalny i to połączenie naprawdę dla mnie kliknęło. W sumie cieszę się, że nie mimo uwielbienia do wszelkich analiz i rozkładania na czynniki pierwsze nie wchodzi mi to zupełnie do oglądania seriali i filmów od tej strony co Wam. Generalnie fajnie było posłuchać. Ja lubię jak ktoś grzebie tam gdzie dla mnie nie ma to znaczenia. Czasem trzeba się powstrzymać by nie rzucić czymś w ekran ale chociaż można się rozerwać 😊

Pozwólcie, że zapytam, bo może mi umknęło, a nie jestem fanem finału tej historii. W jaki sposób sprzątaczka znajdując ten pręt w podziemnym laboratorium wie, że to jest… narzędzie zbrodni? Mamy w pewnym momencie ujęcie z fotografowania jakiś dokumentów, czyli co? Sprzątaczki wcześniej włamały się do archiwum dowodów lokalnej policji? Wcześniej planowały złapać sprawcę na własną rękę? Cała sprawa układa się w całość, kiedy Denvers dostrzega odciski palców dłoni bez dwóch palców na włazie, czyli dowiedziały się o sprawcach całej zbrodni przez czysty przypadek. Jeśli nie ten dogodny fakt czy panie detektyw zbierałyby przez następny miesiąc odciski palców wszystkich mieszkańców Ennis? Do sprawy, która została zamknięta? Czy może nigdy nie dowiedziałyby się co dokładnie się wydarzyło? Co z Clarkiem?! Zamordowano cały zespół, oprócz Clarka. Nie trzeba być geniuszem (a panie sprzątaczki raczej do głupich nie należały, skoro tak zwinnie ogarnęły sytuację do tej pory), że gość prawdopodobnie ukrywa się w tym podziemnym laboratorium, bo jak inaczej wytłumaczyć zatrzaśnięty właz?! I tak po prostu zostawiły gościa w spokoju, żeby przez kolejne dwa tygodnie zabiło go chyba własne sumienie… Jest jeszcze te wspomniane w materiale, wygodne założenie ustanowione przez panie sprzątaczki, że cały zespół uczestniczył w morderstwie Annie K. Żadnych wątpliwości, że może wysyłają na śmierć niewinnego człowieka. A te miejscami zagadkowe linie dialogowe? W stylu: „wybudziła się”, „naukowcy umarli z przerażenia”, faktycznie przypominają motywy z „Lost”. Istnieją tylko po to, żeby wzbudzić zainteresowanie, fałszywe, efekt ‘wow’, ale okazują się pustą wydmuszką, obietnicą bez pokrycia. Jak zawsze fantastyczny materiał i pozdrawiam.

Zgadzam się z Wami. Super dyskusja. Dzięki za omówienie poszczególnych absurdów bo myślałem że coś mi umknęło...ale klimat tego filmu, postaci głównych bohaterów, choć większość tych drugoplanowych była ciekawa: Rose, Siostra Nawarro, Barman - naprawdę ciekawe. Poziom produkcji naprawdę bardzo dobry, świetny - lubię bardzo skandynawski klimat. Nie miałam oczekiwań więc rozumiem Wasze rozczarowanie;) nie mam poczucia rozczarowania ale mimo wszystko dobrze spędzonych kilku godzin dwóch wieczorów do północy;) był klimat mimo tych wszystkich niedociągnięć fabularnuch

A pamiętacie jak po pierwszym czy tam drugim odcinku były nadzieje, że ten sezon będzie powiązany z pierwszym i w ogóle na pewno pojawi się Matthew McConaughey i to będzie takie mega turbo super spójne zamknięcie całego serialu. A co do samej dyskusji, to takie omówienia uważam za główną wartość tego kanału.

Scena linczu ze strony kobiet rzeczywiście może się wydawać absurdalna. Ale jeżeli załozymy, że chyba jakieś 50% tamtejszej populacji widzi i słyszy zmarłych, to scena zaczyna trzymać sie kupy. Może Ana K. przedstawiła swoja wersję wydarzeń?

Witam, nie wiem czy jest szansa Filipie, że mój komentarz doczytasz, ale może się uda ;) Tak jak wiele już komentarzy poniżej, też jestem zachwycony zaproszeniem Aleksandry do wspólnej rozmowy i choć w większości się z nią nie zgadzałem co do argumentów, gdzie broniła serial to muszę przyznać jest mega po prostu i zacznę śledzić jej kanał, dzięki generalnie za to ❤! I choć mam podobne zdanie odnośnie serialu jak wy chłopaki, to poziom rozmowy i wulgarnosc Michała (śledzę jego kanał od dawna i lubię go) była dla mnie przeszkodą w pełni się cieszyć tą dysputa. Wiem, że on ma taki styl, ale to jednak to nie jego kanał i po drugie dyskutował z innymi w sposób nie kulturalny (zwłaszcza z Olą), że zaczął mi się kojarzyć z jakąś krzykliwa gimbaza co używa prostych słów.. Juz nie chce mi się wierzyć, że on aż tak negatywnie przeżywa ten serial. Nie wiem może to kwestia, że inaczej odbieram jego krytykę dzieł kultury na kanale "Ponarzekajmy o filmach" wybrzmiewa lepiej, bo jest sam? Nie mnie oceniać, po prostu tym razem go nie trawiłem za dobrze, a szkoda bo go lubię :/ Pozdrawiam serdecznie ❤

Dla mnie 4ty sezon wygląda jakby reżyserka była w trakcie tworzenia swojej wersji Szóstego Zmysłu czy innego Uwierz w ducha, ale w połowie kręcenia wyszło że musi przerobić swój serial na kryminał i to pod szyldem True Detective- dlatego wątki się nie spinają i wątek kryminalny wygląda na drugorzędny względem tego metafizycznego. Co do dyskusji o zasadności wątków nadprzyrodzonych- ja rozumiem niejasności, ja rozumiem oniryczność, ale zwróćcie uwagę że w tym serialu były sytuacje które wprost dowodzą istnienia duchów i ich wpływu na świat i NIKT nawet nie unosi brwi na ich widok. Czemu żaden z policjantów nawet się nie zdziwił że miejsce śmierci naukowców wskazał jakiejś nawiedzonej babci jej zmarły partner (i to w nocy, po środku niczego, na białym pustkowiu gdzie nikt by nie trafił przypadkiem)?. Przecież ona powinna stać się główną i pierwszą podejrzaną w sprawie. Olivier miał ten swój atak padaczki na chwilę przed atakiem sprzątaczek- gość ma pajęczy zmysł że przewidział zagrożenie? Te i wiele innych nadprzyrodzonych zdarzeń stanowiłyby walor w serialach pokroju Stranger Things, ale w serialu true crime jest to tylko historia o dwóch najbardziej niekompetentnych policjantkach na świecie. Bardzo nie podoba mi się też łopatologiczne przesłanie serialu. Bo otóż uważam że bohaterka grana przez Judie Foster przechodzi swoją drogę i doznaje przemiany. Problem w tym że jest to przemiana godna propagandowego filmu religijnego- Liz jest zgorzkniałą, toksyczną i autodestrukcyjną sceptyczką wykrzykującą że nie ma nic poza światem materialnym, ale później godzi się z traumą po doświadczeniu halucynacji w której dostrzega swoje zmarłe dziecko pod lodem. Następnie postanawia uwierzyć swojej koleżance że ta rozmawiała z jej martwym dzieckiem. No przecież to jest poziom "Bóg nie umarł". Ja wiem że w pierwszym sezonie bohater Mcconaugheya na końcu dokonał podobnej wolty ale po pierwsze: scenariusz duże lepiej przedstawił nam jego osobowość i wiedzieliśmy skąd brał się jego nihilizm, po drugie cieszyliśmy się z jego przemiany bo zdawała się dać mu w końcu jakąkolwiek nadzieję w życiu a po trzecie- dało się ją wyjaśnić naturalistycznie, przez bliskie śmierci okoliczności w których się znalazł. Liz tymczasem najprawdopodobniej po historii z serialu kupiła sobie tablicę OUIJA i prenumerowała horoskopy.

Ja zupełnie nie odbieram ostatniej sceny z Navarro jak sugestii samobójstwa, ja to zrozumiałam tak, że ona odnalazła to czego szukała i odeszła (w sensie wyjechała).

Szóstym odcinek to z mojej strony śmiech i zażenowanie, na przemian :)

S4 - odc 1 . Wiele obiecywał, pomyślałem, może Twin Peaks tu będzie, a tu po odc 3 jazda w dół. Był potencjał, a wyszło, jak zawsze;)

Ojojoj "byłby to dobry serial ale nie mogli pociągnąć wątków"...To nie wiedzieli co kręcą? Planowali Modę na Sukces a po 5 odcinakch dowiedzieli się, że to ministerial? Scenariusz na poziomie przedszkolaka, który wymyśla historię...bez ciągów przyczynowo skutkowych, tematy się rozpoczyna i porzuca... Tego się nie da obronić żadnym zaklinaniem rzeczywistości. Słabizna

Serialu nie oglądałem, śledziłem natomiast Wasze omówienia i wygląda na to, że raczej nie będę go nadrabiał. Ola ewidentnie korzystając z bagażu wiedzy patrzy na serial kompletnie inaczej od większości widowni - i dobrze dla niej - ale moim skromnym zdaniem nie można tworzyć historii w taki sposób, żeby zrzucać na widza dokształcanie się w temacie poza światem przedstawionym. To tak jakby Miyazaki tworząc Dark Souls nie dał graczom fabuły w opisach przedmiotów tylko odsyłał nas do jakiejś zewnętrznej bazy wiedzy, z której to my gracze mamy sobie wygrzebać tę fabułę - TOTALNA BZDURA. Jeśli ten serial nie zostawia w swojej treści okruszków (tak jak wspomniane DS) to na pohybel z nim! Sam romantyzuję rozwiązania fabularne w Lost i przez to trochę potrafię wejść w buty Oli, ale ze swoją obroną w zasadzie każdego zarzutu trochę przesadzała.

Dziękuję za ten materiał. Dziękuję za Inuitów, natomiast bez wiedzy Oli serial dla niewtajemniczonego widza wiele rozwiązań nie ma sensu. Serial ma mi to pokazać, scenariusz powinien być tak napisany abyśmy mogli wejść w ten świat. Nie oglądam Mitów Inuitów tylko True Detective.

Łapka w górę za zaproszenie Oli.

Jest w tym pewna ironia, że na początku raczej był tutaj ten serial chwalony, że jest jak Twin Peaks aby na koniec być rantowany za to, że intryga jest nielogiczna a symbole do niczego nie prowadzą :D

Skończyłam wczoraj - klimat jest super. Nie jest źle, dobrze się oglądało, ciekawe postaci głównych bohaterek, nie jest idealnie, ale myślę że na przyzwoitym poziomie. Mi się dobrze oglądało mimo wszystko. Lubię takie postaci jak Nawarro. Bardzo ciekawa postać.

Ja też po obejrzeniu serialu jestem trochę zakłopotany odnośnie rozwiązania tej sprawy, tym bardziej że ostatni odcinek zaskoczył, ale w tym NEGATYWNYM sensie... Jako że serial wyreżyserowała kobieta, to myślę że głównym jej pytaniem odnośnie zakończenia serialu jest "domyśl się".... Zawiodłem się...

Super że zaprosiliście Olę, naprawdę dużo wniosła, tylko szkoda ża broniła z góry przegranej sprawy. Już pomijając nawet fakt że całe zakończenie i poprowadzenie większości wątków jest głęboko rozczarowywujące, to nie powinno to jednak tak wyglądać że żeby zrozumieć podstawowe wydarzenia w serialu potrzeba „zatrudniać” eksperta. Rozumiem gdyby chodziło o jakieś ukryte wątki, drugie dno, itp, ale tutaj Ola próbuje tłumaczyć same core serialu. Duże serialowe rozczarowanie🙁

To chyba w serialu nie wybrzmialo, ale jak tego nie sprawdzili np. Podczas sekcji to też słabo, a mianowice całość materii nadnaturalnej można by było wytłumaczyć skażeniem i wpływem tego czynnika na ludzi. Wtedy te wszystkie zwidy, drgawki, krzyki można przyjąć. Co do syna zabijającego ojca i jego braku emocji, to wydaje mi się że to miało pokazać, że on jest synem swojego ojca. Ogólnie ten sezon jest zawodem, ale jakby to poszło w stronę jakiegoś nadnaturalnego rozwiazania to dopiero bylby kabaret. Podsumowując, za miesiąc nic już nie będę pamiętał z tego serialu.

Ola, Ola, Ola...super!

Nie zgadzam się z Olą w kwestii tego, że nie jest niczym złym kiedy zostawia się w filmie masę wątków niewyjaśnionych, tak aby każdy widz mógł sobie "dopowiedzieć" ich zakończenie. Ja to nazywam "leniwym pisarstwem". Ilekroć scenarzysta jest zbyt leniwy lub po prosty zbyt kiepski w swoim fachu, aby skomponować sensowną i logicznie zamknięta historię, to zostawia tzw. otwarte wątki lub otwarte zakończenia i zrzuca na widzów ciężar załatania dziur w scenariuszu swoimi teoriami. Tak robili scenarzyści Losta i źle się to dla serialu skończyło. Co innego jest celowo i sprawnie umieścić otwarte zakończenie, które pełni swoją ważną funkcję jak np. w Memento, a co innego pozostawiać masę niewyjaśnionych, otwartych wątków pobocznych, przez brak pomysłu na nie.

W kwestii rozwiązania wszystkich wątków spawy, to pomijacie zupełnie występowanie loose ends w tego typu historiach. A to przecież raczej częsty motyw, że śledztwo prowadzi w jakimś kierunku, bohaterowie za tym tropem podążają i nic z tego nie wynika. Albo mamy to wtedy zupełnie zostawione albo przypadek sprawia, że natrafiają na inny lepszy trop (jak choćby jodie foster w milczeniu owiec :) Co do języka. Jest ta scena, że Liz patrzy się na to miejsce, gdzie leżał język i jest tam taka plazma/grzybnia/porost/chujwieco, która się "porusza" kiedy Liz świeci na niego latarką. Halucynacje liz, alkohol, jakaś forma życia, którą odkryli w lodzie naukowcy, a może Clark próbował wskrzesić Ann przy pomocy jej DNA z języka ? Tu jest pole do interpretacji :)

Też miałam nadzieję, że pójdą jednak w metafizykę bo tak pani Lopez siedzi okrakiem na płocie i nie może się zdecydować.

Zadawaj pytania, mądrzyła się Foster 100 razy, aż dotarła do tego, że sama zadawała złe pytania. Ja rozumiem, że panowie oczekiwali innego scenariusza i przysypiali podczas seansów, czy też z innych powodów nie pojęli przesłania i logiki serialu oraz zmiany, jaka nastapiła w Denvers

Mnie zastanawia gdzie się podział ten cały Taggaq, czy jak mu tam było. Wyglądało na to, że miał być kimś ważnym dla fabuły. A typ po prostu nagle zniknął i tyle go.widzieli. Czy on stanowił zapowiedź tego, że serial też w którymś momencie po prostu traci sens i już go nie odzyskuje? XD

OLA TOP

Niestety argumentacja pani od mitologi sprowadza się do tego, że fabula nie musi być spojna jesli jest jakas symbolika.

W momencie gdy dwie, wydawałoby się inteligentne policjantki, schodzą do podziemnych lodowych labiryntów, gorzej przygotowane niż ja, wchodzący na Ślężę.... Nieee, no przepraszam serialu, ale przestań robić ze mnie idiotę.

Szanuje recenzje i analizy Bez Schematu. Śledziłem wszystkie analizy dotyczące True Detective. Wartość tych materiałów jest ogromna. Dużo merytoryki i ciekawych informacji o serialu. Niestety w tym odcinku mam wrażenie, że kontra dla gościa (Aleksandra Sieczka) uniemożliwia mu często przedstawienie swoich poglądów. Wydaje mi się, że Aleksandra Sieczka przygotowała się najbardziej merytorycznie i gruntownie - widać i słychać, że dobrze przygotowała się do rozmowy i poruszanych kwestii. Abstrahując od tego czym sezon 4 true detective jest, czym miał być, a czym nie został, to podejście Michała Lipińskiego w dzisiejszej rozmowie jest najmniej profesjonalne. Być może jest to taka formuła spotkania, ale palenie i nagminne przeklinanie podczas analizy nie jest dla mnie czymś wartościowym i z pewnością nie buduje we mnie przekonania eksperckości, szczególnie z tymi elementami uszczypliwości (44.30 min., 56:40 min.). Moim zdaniem Aleksandra Sieczka ratuje tę analizę, bo poziom jej wypowiedzi i analizy otwiera inne furtki interpretacyjne. Grzebanie w serialu jest przyjemne i daje dużo satysfakcji. Wracając do samego serialu. Moim zdaniem wysokie oczekiwania wobec serialu są przesadzone. Żaden z sezonów detektywa nie dorównał do 1 sezonu i nie dorówna. Antologia detektywa to motyw, refren który będzie się w każdej innej produkcji przebijał i tyle. 4 sezon zaczął eksperymentować i szukać innej drogi i moim zdaniem wyszło to na dobre, bo antologia oparta na utartych schematach będzie niczym sezon 3 - dobry, nie rewelacyjny i nie zapadający w pamięć. 1 sezon detektywa to dzieło, dzieło przypadku i kolejne części tego przypadku póki co nie są w stanie powtórzyć.

Tak pani Olu - sprzataczki przecieły kable i się nic nie nagrało ;) ... To przecież by było pierwsze wskazanie że w zniknięcie obsady Tsalal były zamieszane osoby trzecie. Spoko - rozumiem że można próbować ratować serial od strony symboliczno-metafizycznej - ale próby tłumaczenia go na poziomie logiki - good luck with that. Tutaj niestety nie wiele się trzyma kupy. Dodatkowo osobiście wolałbym żeby na końcu panie Detektyw postawiły sprzątające przed obliczem sprawiedliwości pomimo ludzkiego zrozumienia ich intencji (szczególnie w kontekście tego co powiedzieliście, że oprócz średnio wiarygodnej relacji Clarka, nie wiadomo było który z naukowców miał tak naprawdę Annie K. na sumieniu). To myślę, mogło by być nawet bardziej nihilistyczne ;) Lub żeby chociaż na końcu pomiędzy Liz i Navarro zrodził się poważny konflikt i rozdźwięk w tym względzie. Natomiast to wymagało by trochę innej budowy bohaterek i ich relacji na wcześniejszym etapie. Bardzo mi też zabrakło jakiegoś odcienia szarości w związku z zamknięciem kopalni. Zakończenie sugeruje, że wszyscy odetchneli z ulgą, natomiast zero nawiązania do biedy, braku pracy i perspektyw. O tym zapomniano całkowicie. Po prostu kopalnia całkowicie ble i nie dobra. W subtelności budowania odcieni szarości TD4 nie ma w ogóle startu do choćby np. Mare of Easton.

Świetnie jest zobaczyć Aleksandrę w tym gronie 😃 Śledzę ją od jakiegoś czasu - robi świetne recenzje i zawsze ubolewam, że nie ma większej publiczności bo to osoba, która niesłychanie zasługuje na to, żeby więcej osób poznało jej kanał.

A mnie zastanowił płacz dziecka w momencie gdy była retrospekcja do zabójstwa wheelera, po co to było? Czy czegoś nie wyłapałam i wiemy kto jest tym dzieckiem?

Nie chce, żeby to zabrzmiało, jak obelga bo nią nie jest. Lubiłam oglądać recenzje Michała na Jego kanale ALE mając porównanie do kultury i poziomu dyskusji do którego jestem przyzwyczajona na kanale Bez Schematu Michał zaniża poziom. Po prostu. Jego opinie i recenzje można podsumować “kupa gówna” itd. W porównaniu elokwencji Twojej Filip, Grzegorza, innych gości w tym świetnej Oli po prostu ciężko słucha się Michała. Przez to miałam ochotę wyłączyć omówienie. Rozumiem że serial i finał może się nie podobać - mnie też strasznie rozczarował ten finał, ale krytykę też trzeba umieć podać inteligentnie skoro już ktoś zabiera się za recenzję.

Ciekawa jestem nad czym pracuja krakowscy naukowcy skoro poziom zanieczyszczenia w krakowie przekracza normy o kilkaset procent, a w tsalal tylko 15krotnie....just sayin' 😂

Łał, dwie godziny o tym. Rzadko bywam, ostatni raz przy TLoU, ale mam prośbę. Czy można zrobić audycję o tym, co się dzieje ostatnio złego w świecie produkcji serialowych, że potencjalne perły realizacyjne, stają się scenariuszowymi gniotami? Twórcy mają złoty róg (kasę, obsadę, tytuł, topową ekipę realizacyjną) i wyjebongo. TLoU może i nie było aż tak bardzo złe, jak ten sez4, ale problem jest podobny mimo wszystko.

Motyw naukowców (ogrzewanie) ma ten sam kształt co BlackManta w Aquamanie 2 :)

W kwestii serialu, na pewno na plus był gęsty klimat miasta oraz początkowe wrażenie niesamowitości wydarzeń. Z czasem jednak szło to w coraz dziwniejszym kierunku, postawiono na relacje bohaterów, a tak jak wspomnieliście - brakowało czasu by w 6 odc. naprawdę je rozwinąć w wątkach, czego efektem jest rozwiązywanie ich na chybcika w końcowym odcinku. Wyjaśnienie sprawy strasznie na minus - ani logiczne, ani klimatyczne. Tak sobie myślę, że gdyby kobiety opowiadając historię miały w tle retrospekcję zupełnie nie pasującą do ich historii, np. nadnaturalny rytuał który wykonały to może jakoś by to podtrzymało tę niepewność i dziwność, ale to też nie jest na pewno idealne rozwiązanie. Co do wypowiedzi i interpretacji Aleksandry - brzmi ona ciekawie i dała mi trochę innej perspektywy, ale niestety show zupełnie tych tropów do interpretacji nie podaje wymagając od widza pracy dla chętnych. Przykładowo te tatuaże na dłoni, które mają symbolizować boginię - no super, tylko że nikt o tym nie wiedział. Gdyby była scena np. z Leah gdzie robią jej takie dziary (podobnie jak ta gdzie malowali jej na brodzie) i wspomnieli by co symbolizują te paliczki, to wtedy miałoby to jakiś sens narracyjny. Ale te tłumaczenia Aleksandry kojarzą mi się z wizytą w galerii sztuki nowoczesnej - na wystawie stoi biały plastikowy sześcian a opis głosi: "figura przedstawia charakter dzisiejszej kultury - bez wyrazu, pasującej do wszystkiego, pozbawionej koloru i indywidualizmu, nie niosącej w sobie żadnych treści i idei". Chodzi mi o to, że ta interpretacja to znacznie większe dzieło i praca kreatywna niż samo stworzenie utworu.

40:34 Better call Rose💜

16:44 Info do Michała Eee Scooby-Doo mi nie obrażaj Pozdrawiam

Mi się bardo podoba czyjaś wersja/wyjaśnienie że Liz Danvers jednak utoneła.

Widać dużą inspirację do pierwszego sezonu w czwartym, stąd też był ojciec Rusta Cohela w drugim odcinku, był symbol z pierwszego sezonu, etc... Ostatecznie słabo to wyszło, bo nie dość że nie wszystko się łączy z pierwszym sezonem tak jak powinno jako jedno uniwersum, to jednocześnie zaburza to mistycyzm postaci Rusta Cohela, który mógł mieć swoje ,,wizję" głównie dlatego że było pod przykrywką i zażywał narkotyki. Jako całość wspólna niszczy to postać i ma negatywny wpływ na pierwszy sezon. Od siebie jeszcze dodam, że oczekiwałem serialu kryminalnego, a dostałem bardziej mistycyzm a wątek detektywystyczny, patrząc na zakończenie, jest minimalny. Świetnym kontrastem dobrze napisanych postaci i wątków, niestety będzie nadal sezon pierwszy. 1:57:47 Dokładnie tak miałem z tym serialem, z jednej strony chciał być serialem detektywistycznym, a z drugiej zagadką filozoficzną, tylko że problem polegał na tym, że zaczynał z tonu detektywistycznego, i chylił się ku mystery. A jednak tytuł jak i poprzednie sezony, mimo wszystko narzuciły tony serialu detektywistycznego, ewentualnie z elementami mystery.

Olu, gratulacje dla Ciebie. Mam wrażenie, z całym szacunkiem dla chłopaków, że zrozumiałaś z tego serialu znacznie więcej od nich - tyle co ja :) byłoby super, gdyby na Twoim kanale pojawiały się właśnie rzeczy związane z mitologią innuicka czy skandynawską! Dla wszystkich uczestników - szacun. Bardzo chciałabym Was usłyszeć ponownie w takim składzie, może trafi się jakiś serial, który warto będzie przeanalizować!

Było w ogóle wyjaśnione czemu jej język odcięto? Przeoczyłem to.

Bez sensu dodane wątki czy motywy z pierwszego sezonu celem taniego zyskania uwagi i nic po za tym. Niczego nowego o kulcie i miłośnikach elfów z porożami się nie dowiedzieliśmy. Sama zagadka jest słabo ograna. A relacje między postaciami są nie angażujące. Próba zrobienia X Files, Twin Peaks oraz odwołania do sezonu pierwszego wraz z własną intrygą to było za dużo. Nie wiem o czym jest ten serial i autorzy chyba też nie wiedzą. A próba odwołania się nieustannie do sezonu pierwszego sprawia, że ta antologia nie ma sensu. W drugim sezonie próbowali wątków mafijno politycznych. W trzecim Pizzolato też zrobił co innego przy okazji pokazując fucka tym, co ciągle płakali, że chcą to co było w pierwszym sezonie. I zrobił też coś własnego. A tutaj mamy próbe kalki tego pierwszego ukochanego sezonu, która miała dać więcej motywów kultu i wątki fantastyczne, czyli coś o co właśnie pierwszy sezon był podczas wypuszczania odcinków podejrzewany. I nie dali ostatecznie tego. To już by to podbiło. Mi by się to nie podobało bo chciałbym czegoś innego, ale wiem, że wiele osób by było z tego zadowolonych. A historia wygląda tak jakby te spirale to był przykaz z góry dodany do czegoś co było o czymś innym. I może dlatego tak się to rozjeżdża wszystko, bo nikt nie planował poinowaceń i musiał je tam wstawić. To jest w ogóle sezon nie pasujących kontrastów gdzie nic do niczego nie przystaje.

Powiedzcie Pani Sieczce że jej kanał ma straszne "nagłośnienie" (odsubskrybowałem po po 5 minutach dostawałem ataków agresji).Jak się okazuje ma casłkiem przyjemny głos ale to co jest u mniej na kanale doprowadza do furiii a ta miła mądra młoda osoba.

Serial to takie mocne 2 na 6... dwa odcinki dobre , reszta to jakaś fabularna katastrofa..

Poszła para w gwizdek. Wszystkie wątki potraktowane niechlujnie i powierzchownie, a na końcu spalone. Mnóstwo skrótów fabularnych i głupot, klisz i banałów. Nie ma żadnej wiarygodnej przemiany i ewolucji postaci. Tyle głów poci się nad czymś, czego tu nie ma. Nie ma żadnej głębi w tym bardzo średnim, mocno hypowanym sezonie. To smutny przykład na to, że nie da się zrobić dobrego serialu nawet korzystając z najlepszych składników. Nic tu są nie spina.

Czyli nic się nie zmieniło w rankingu sezonów Detektywa: 2 sezon najlepszy, potem 1, potem 3 i na koniec 4

Mam wrażenie, że oglądaliście pierwsze 2 odcinki i potem 6.

Ja mam tylko jedną uwagę. Naukowcy mordują Annie K. Dzwonią do szefostwa kopalni o pomoc. Kopalnia przysyła umoczonego Hanka Priora by pomógł to zatuszować... a ten geniusz intelektu zostawia ciało łatwe do znalezienia i jeszcze nie pozbywa się telefonu ? To już wiem czemu nie został szefem policji ;)

Czemu tyle przekleńst? Straszne i smutne...Odbiera radość słuchania...przykro

I jeszcze jedna rzecz, która chyba zabolała mnie najbardziej, i na którą prowadzący oczywiście też zwrócili uwagę. Co to za dziwaczne i w sumie głęboko niemoralne podejście policji w końcówce serialu? Odkryliśmy sprawców wielokrotnego morderstwa ale w imię jakiejś chorej (bo ja wiem sprawiedliwości?) udajemy że nic nie wiemy. Skoro miłe panie miały dobry powód do popełnienia zabójstwa to ok, nie będziemy się ich czepiać🤔 Brakowało jeszcze tylko żeby w ostatniej scenie rozśpiewani mieszkańcy miasteczka, oczywiście obowiązkowo ochraniani przez policję, wieszali na pobliskich latarniach wszystkich górników z kopalni. To dopiero byłby happy end i prawdziwe zadośćuczynienie wszystkich krzywd😁 Swoją drogą, co to za komisariat w tej mieścinie? Chyba każdy oficer tam pracujący ma na sumieniu odstrzelenie kogoś na boku (przynajmniej raz). Ale nie znam się, może na Alasce takie są wymagania do pracy w policji?

Z tego co widzę po komentarzach oraz rozkładzie głosów w studio, TD4, wyreżyserowany przez kobietę, mający główne bohaterki i opowiadający głównie o kobietach, jest rozumiany i lubiany przez kobiety oraz niezrozumiały i nielubiany przez mężczyzn. I to wydaje mnie się jest istotna wada tego serialu: jego, pewnie niezamierzona, "bańkowość". Ja osobiście, jako mężczyzna, nie wierzę trochę w świat przedstawiony w TD4 i też się odbiłem od jego finału. Już pomijam fakt, że facetom nie może przejść przez myśl brak logiczności w tym serialu i zauroczenie się jego mistyczną odsłoną, co czyniła przekonywująco z wdziękiem Ola w tej rozmowie. Dla mnie nierealnym się wydaje kobiecocentryczny świat w tym serialu. Świat, w którym to kobiety, główne bohaterki rządzą, a mężczyźni wokół nich się im podporządkowują. Piszę to jako feminista. Taki kobiecy świat nie istnieje, a bohaterki w tym serialu, w przeciwieństwie do rzeczywistości, mają za łatwo. Odbieram to trochę jako kobice wannabe, czy kobiece guilty pleżur, niestety nierealne. Dużo ciekawsza byłaby opowieść o Liz i Navarro, które musiałyby funkcjonować w większych realiach obyczajowych.

Ola za bardzo broni tego badziewia... a naprawdę nie ma czego. Dawno mnie tak nie wkurzył i rozczarował serial, ale dawno też nie widziałem takiej ilości idiotyzmów, nielogiczności i bzdur fabularnych nagromadzonych w jednym miejscu. Mocne 3/10

Zacna ekipa , Ola pozamiatała😃

Oj Panowie dziwnie się Was slucha, musicie tak jednoznacznie myśleć o tym filmie jak o filmie detektywistycznym? Otwórzcie się na inne doświadczenia. Gdyby nie było p.Agnieszki dawno bym wyłączyła Waszą rozmowę... Mimo wszystko pozdrawiam. Ostatnio słuchałam recenzję Diuny cz. II byłam zachwycona, a teraz jestem w szoku... Jesteście dziwnie znudzeni i prawie cały czas na nie :(

Navarro poszła na wezwanie matki po swoje inuickie imię. Potem przedstawiła się nim w rozmowie z kobietami.

Dobra uwaga odnośnie pierwszej sceny-piekna, ale co dalej? Szkoda

Ola robi tu interpretację, a nie omawia tego co tam jest, przeciętny widz tego tak nie odbierze . Pyta też co to da zamknąć sprzątaczki? Tak rozumując, system karny nie ma sensu, stało się, zabił, przechodzimy do porządku dziennego z tym.

Ps. Faceci są bardziej konkretni i praktycznie niż kobiety;) podzielam opinię i Panią Komentator ale wszyscy fajnie wnoszą swoje jak najbardziej zasadne wątki

Bardzo dobry sezon.

Co stalo sie z jezykiem?

*John Hawkes

Przyznam,że jestem rozczarowany wątkiem Hanka Priora. W pierwszym odcinku myślałem, że będzie jednak tym dobrym, ale niekonwencjonalnym i doświadczonym gliniarzem. Trochę ubrudzonym, ale mającym dobre pobudki. Takim Gonerą w "Glinie" albo Sznajderem w Oficerach. Ostatecznie zrobili z niego śliskiego typka, którego - jak się okazuje - wszystkie kobiety rozstawiają po kątach lub wykorzystują. W ogóle cały serial wygląda trochę tak, jakby twórcy postanowili zakpić z typowych seriali o detektywach, gdzie wszyscy faceci są twardzielami, a kobiety są w opałach. Tutaj wszystkie kobiety to twardzielki, a chłopy albo mają problemy egzystencjalne, albo są słabi, albo emocjonalni, albo wszystko naraz. Główne bohaterki są aż przesadnie męskie; tak męskie jakby miał je grać Statham i Willis. Wygląda to dla mnie groteskowo (tak jak groteskowo wyglądają toksycznie męskie produkcje)

Się uśmiałam, widząc pana trującego się na wizji epapierosem protestującego przeciw propagowaniu samobójstwa. W ogóle 3 panów podchodzi do filmu w sposób "nie kumam, znudziło mnie, więc mi się nie podoba"

naprawdę nie było można zaprosić, jako czwartego gościa, kogoś kto ma coś do powiedzenia i potrafi uzasadnić swoje argumenty?? naprawdę trzeba było zaprosić patostreamera, który uzasadnił dlaczego nie podoba mu się serial, w skrócie słowami... serial nie podoba mi się bo jest zjebany??!! to jest argument? oczywiście okraszony masą przekleństw, z uwagi na ubogi zasób słów.

Dziewczyna bije was na głowę

Jednym słowem,pani Ola was wyjaśniła,za co z miejsca dostaje suba❤😮By the way,serial jest dobry

Ciekawie prowadzona polemika. Dobrze punktujecie ten sezon, który jest po prostu beznadziejny. Pozdrawiam

Ależ Michał wspaniale ciśnie 😂 Niemniej jednak 100 procent zgody, gowniane rzeczy powinny być nazywane po imieniu. Tego nie da się uratować, choć byśmy znali wierzenia i mitologie Inuitów do 10 pokoleń p.n.e Ten serial obraża inteligencję każdego, bez wyjątku 🤷‍♂️ Filip, bardzo trafnie o nawiązaniach do 1 sezonu…to wg mnie naciąganie i istne nabijanie w butelkę, że… a nóż w 5 odcinku, zza lodowca wyjdzie Matthew McConnehey 🙃

michał aż musiał zapalić 😂 (18min)

Ostatnio oglądałem na tym kanale materiał o Bloodborne,i trafiło mnie,przecież ten serial jest jak ta gra.Niby takie słabe a pitolicie 2h,coś mi tu nie gra,brak logiki,konsekwencji😅Jak słabe to do kosza,a tu nie,macki złapały i nie chcą puścić.Słabe ale obejrzymy jeszcze raz,i jeszcze raz i kolejny..

nie krzyczcie tak mocno... straszycie tylko dziewczynę, to tylko głupi serial ...problemem jest Putin a nie jakis serialik

Ola ma rację ,przy oglądaniu tego serialu trzeba się poddac nurtowi i z nim popłynąć, po co go rozbijać na atomy.

Wszyscy wyszliśmy na idiotów przy pani Oli😂ale męscy dyskutanci powinni zadać sobie trud i obejrzeć serial drugi raz bo momentami to wygląda jakby było oglądane jednym okiem.

Segregacja na złych białych mężczyzn i dobre kobiety które mają moralne prawo do linczu (wg twórcow). Nie traćcie czasu na to feministyczne śmietnisko.

Ten gościu na dole po lewej, zdecydowanie za mało kurw rzuca. Myślę, że stać cię na więcej.