Czy środowisko, w którym na każdym kanale w TV są reklamy głównie leków od sildenafilu,przez wszelkiego rodzaju przeciwbólowe, a pomiędzy nie wciskane są różne browary ,które promowane są jako coś niezbędnego do zapoznania się i dobrej zabawy może być zdrowe? Czy trzeba doszukiwać się sprzyjającego środowiska w otoczeniu nastolatka?Ten świat jest zepsuty ,a stoją za tym w dużej mierze firmy farmaceutyczne, w tej samej lidze są producenci alkoholu,obie te gałęzie przemysłu nie chcą konkurencji ,a wyleczenie uzależnionego nikomu się przecież nie opłaca,terapeutom też średnio jest to na rękę.

Leczenie uzależnienia od substancji środkami farmakologicznymi to jak dla mnie zmiana dilera. Uzależnienie to forma wypełnienia braków emocjonalnych,głównie bliskości,piszę to z autopsji.Inny czynnik to środowiskowo-wzorcowy i mam tu na myśli rodzica,uwarunkowania genetyczne jeśli w ogóle wpływają na podatność to są na dość odległym miejscu.Znam ludzi ,którzy wyszli z uzależnienia od heroiny i żyją bez metadonu,mają pracę i to całkiem niezłe,nie znam ludzi ,którzy są na metadonie i robią karierę, chyba że są jacyś "celebryci " którzy mogą sobie na to pozwolić. Być może źle rozumiem pojęcie "środków farmakologicznych" i mowa tu o witaminach?Bo czy to będą SSRI czy benzo to wg mnie wystąpi od nich zależność, jedynie zmieni się status prawny środka oraz kieszeń, którą napełnia ich sprzedaż,no i diler będzie z dyplomem.Trauma jest ogromnym czynnikiem ,który sprzyja uzależnieniu. Źródeł jest wiele i trzeba do nich dotrzeć i przepracować, zapewne z dzieckiem trudniej to zrobić.Jeszcze jedna sprawa to kultura zachodnia i spożycie alkoholu,który jest legalny,promowany ,a nie ma żadnego zastosowania terapeutycznego!Mówię w dużej mierze z doświadczenia.Proszę nie doszukiwać się "hate'u" ,bo nie o to mi chodzi ,jedynie nie zgadzam się do końca z tym,że należy stosować środki zastępcze.Podstawa to terapia i miłość, taka prawdziwa,która daje poczucie bezpieczeństwa,akceptacji, pozwala na bycie sobą, bezinteresownie.Taka ,której zabrakło na pewnym etapie ,a czasem wcale jej nie było.Jestem dowodem na to,że jeśli się chce to można odstąpić od wzorca,mój Ojciec na trzeźwo zamienił ze mną mniej słów przez 20 lat niż ja z moimi dziećmi w drodze ze szkoły.We wtorek mój (za tydzień) 5 letni syn był ze mną i z moją byłą żoną w szpitalu,poprosił Mamę, żebym to ja z nim wszedł do lekarza na konsultację.Ja nigdy bym tego nie zrobił, w moim wypadku mój Ojciec był jak obcy człowiek, który często był zagrożeniem.Niestety część z jego zachowań też powieliłem,czego żałuję jednak to nic nie zmienia. Nie czuje,że jestem dobrym ojcem ,ciągle są obecne demony przeszłości, brak odpowiedniego wzorca,jednak obecnie inaczej patrzę na wzorzec ,który prezentował mój Tata,bo wiem, że to brało się z jego traumy. Żałuję, że nie znam jego historii,wydaje mi się, że wtedy dużo łatwiej było by przebaczyć,co do pewnego stopnia mi się udało.Kiedy rozmawiam z ludźmi w podobnym wieku dociera do mnie ,że nie każdy z nas doznaje traumy,a niektórzy swoją mogliby obdzielić pół wioski. Moja wiedza bierze się z doświadczenia,nie podważając niczyich kompetencji, ale można być świetnym mechanikiem z kilkudziesięcioletnim stażem, a nie wiedzieć jak dobrze prowadzić samochód ,albo nie potrafić prowadzić wcale.Gabor Mate jest wg mnie fenomenem jeśli chodzi o temat uzależnień i zgadzam się z nim w 100% ,że aby zrozumieć dlaczego ktoś ma swoją "zasłonę" za którą się chowa to należy poznać jego traumę.Trauma może mieć miejsce w momencie urodzenia kiedy to zabiera się noworodka od matki (który niczego bardziej nie potrzebuje niż bliskości )w celu podania antybiotyku,ponieważ zbyt długo przebywał w łonie bez wód.To będzie trauma nieuświadomiona,zafundowana przez właśnie środki farmakologiczne (czytaj ich producentów ), bo taki jest protokół,czy sprawdza się ewentualną potrzebę podania tych środków ?Otóż nie (bynajmniej nie w Irlandii) ,bo takie są protokoły. Jeśli zna się naturę człowieka to droga na skróty w postaci legalnych substancji nie jest konieczna.

Mój syn obecnie 17 latek. Zawsze miał i ma w nas wsparcie. Do 15 roku życia był mądry, kreatywny i świetnie sobie radził. Był sportowcem który miał sponsorów, był rozpoznawalny, tata pomógł mu rozkręcić mały biznes (jak na jego możliwości). Syn sam załatwił ściągnięcie takich drewnianych zabawek z Chin i je sprzedał, zaprojektował swoje logo. Kręcił filmiki i sam je składał, podkładał muzykę. I poszedł do technikum, poznał nowych ludzi, sięgnął po marihuanę i alkohol, w 1 kl technikum zajęcia były online, za bardzo się nie poznał z klasą i nauczycielami. 2 kl zawalił. Dużo z nim rozmawiamy i rozmawialiśmy o używkach i uzależnieniach, zanim syn wszedł w ten ciężki okres i zaczął robić głupoty. Dużo rozmów, dużo proszenia, dużo ostrzegania, mówienie o konsekwencjach zdrowotnych i prawnych. I co? I tak wybrał po swojemu. Wspieram, rozmawiam, mówię że jest dobry, mądry, że go kocham licząc że się ogarnie. Do psychologa nie chce iść, a zmusić się go nie da. Zawsze był uparty i miał swoje zdanie.

Wg profesora Sapolsky'ego to nie genetyka wpływa na rozwój danych obszarów, a wpływ środowiskowy w dużej mierze, znów pojawia się trauma.Ja będę się czepiał tej traumy jako głównej przyczyny uzależnień.Allostaza jest dla mnie nowym terminem i dziękuję za możliwość jego poznania.W takim razie jeśli odniesiemy się do stosowania środków farmakologicznych to czy przez ich zastosowanie występuje ryzyko wystąpienia właśnie allostazy?Czy brak SSRI czy innych regulatorów (jeśli tak możemy je nazwać) doprowadzić może do syndromu odstawiennego?Ja tak "szczekam" bo znam historię rodziny Sackler,która dorobiła się fortuny na oksykodonie,dlatego też uważam, że lekarz to w wielu wypadkach diler z dyplomem,a kasa z tego typu środków jest opodatkowana więc trafia tam "gdzie powinna".

Jak prawidłowo zareagować gdy dziecko przychodzi pierwszy raz po wypiciu alkoholu.? Na co dzień bez problemów .

Nie słyszałem żeby uzależnienia leczyć farmakologicznie...? Nowe metody?