Ta zasiadka to był całkowicie nie planowany wyjazd na ryby.Po pracy w czwartek żona oznajmiła mi,że chce razem z moją siostrą wyjechać na ryby od piątku i jak chcę to mogę jechać z nimi.Mimo tego,że piątek musiałem jeszcze zaliczyć szychtę to się zgodziłem. Był to strzał w dziesiątkę. Upały jakie panowały wcale nie zmniejszały ilość brań pięknych ryb. Kolejny raz ryby zaprzeczały wszystkim wyuczonym strategiom. Brały w dzień przy 35 stopni upale i sporadycznie w nocy. Sumy rwały żyłki o 12 w południe. Oj działo się działo i... No włąśnie zapraszam do oglądania już powolutku ostatniej częśći wakacji z wędką tego roku bo jesień tuż tuż.