Рет қаралды 38,420
Nazywam się Kicińska Sabina z domu Kulesza, urodzona 23 grudnia 1929 roku we wsi Radowicze, gmina Turzysk, pow. Kowel, woj. wołyńskie.
Gdy zaczęła się wojna miałam 10 lat. Bardzo dobrze pamiętam, że nasi sąsiedzi to byli przeważnie Ukraińcy, z którymi żyliśmy w najlepszej zgodzie, a nawet w przyjaźni. Nigdy nie było najmniejszej kłótni. A co potem się stało? Gdy Niemiec napadł na Polskę, z drugiej strony napadli sowieci i rozdarli Polskę na dwie części. Naszą część kraju zajęli sowieci. I zraz zaczęli robić czystkę z polakami. Najpierw policjantów, urzędników, nauczycieli, a jak tych zabrakło, wzięli się za rolników. Co bogatszy gospodarz to był dla nich kułak. Ale tylko Polak, Ukraińców nie zaczepiali.
Mego ojca też zapisali na listę kułaków i był wyznaczony z całą rodziną do wywiezienia na sybir. Pamiętam raz byliśmy w kościele w Turzysku i tam jedna znajoma mojej mamy powiedziała, że tej nocy nas wywieźć na sybir. Mama strasznie się zmartwiła. Gdy przyjechaliśmy do domu, zastaliśmy kilka Ukrainek - przyszły do nas, żeby im dać krowy i świnie bo nam nie będą potrzebne, bo nas wywiozą na sybir. Mama się rozpłakała i powiedziała im „dobrowolnie swojej uczciwej pracy nie oddam, jak nas wywiozą wtedy niech się dzieje co chce”. Ale nas nie mieli wywieźć w tym dniu co Niemiec napadł na sowietów i sami uciekali tym transportem. Gdy przyszedł drugi okupant, czyli Niemiec, początkowo odetchnęliśmy z ulgą. Przestaliśmy się bać sybiru, lecz najgorsze było jeszcze przed nami...
Więcej:
pamiec-nadzieja.org.pl/wp-cont...
pamiec-nadzieja.org.pl/wp-cont...