I z ostatniego Rajdu Safari, gdzie znowu w zupełnie nowym aucie i po wielu latach przerwy kręcił zupełnie dobre czasy. Pomyślimy, niestety mnie ogranicza brak czasu i choroba, mimo której staram się jak najwięcej pracować żeby po prostu przetrwać.

Sobiesław taką jeździł przez dwa lata, dlatego tu dałem.

@@SparrowNoblePoland piękna historia :)

Niestety nie znam niemieckiego. Tylko pojedyncze słowa, coś chyba "czy prowadzisz ze ślepotą?". Mogłby Pan przetłumaczyć?

@@SparrowNoblePoland Ja też znam "piąte przez dziesiąte", ale wiem, że "bist du..." oznacza: "Czy jesteś...", a reszty można się domyślić ;) Wcześniej pan Zasada pyta kilka razy: "Jak można tak robić?". Porsche na rejestracji krakowskiej, może to słynne Gran Premio w Argentynie? W drugim ujęciu pan Zasada mówi, że nie mają żadnego serwisu, tzn jest jego brat, żona... To by się zgadzało, bo na Gran Premio Porsche nie dało mu żadnego serwisu, tylko samochód i to pod warunkiem, że pojedzie na polskiej rejestracji. W Niemczech nie wierzyli, że odniesie jakikolwiek sukces, bo uważali, to nie jest samochód do takich morderczych rajdów...

@@PlebanMuzeum Nie, nie nie.... Ujęcia w których mówi po niemiecku są z rajdu Londyn-Sydney z edycji 77 (w książce opisana jest edycja 68). Generalnie Zasada oficjalnie jeździł dla Porsche jako prywaciaż, bez wsparcia serwisu lub ze wsparciem na zasadzie że niemieckie załogi pomogą niemieckiemu autu. Z Gran Premio są oryginalne ujęcia te z zegarem odliczającym czas na środku. Tekst o niewytrzymaniu pochodzi z książki i odnosi się zarówno do Gran Premio jak i np. do Rajdu Akropolu, gdzie za pierwszym razem Porsche w ogóle umywało ręce.

@@SparrowNoblePoland To dziękuję za sprostowanie. Rzeczywiście wiele rajdów nie jest opisane w książce, a i tak jest to fascynująca lektura. Co do sceptycyzmu firmy Porsche, pan Zasada wspominał o tym takze w ubiegłą sobotę na Rajdzie Barbórka, gdy zobaczył "Polskie Porsche" i pytali go o wrażenia. Na filmie Patryka Mikiciuka można to zobaczyć.

@@PlebanMuzeum Muszę dopiero zobaczyć. Myślę że bali się skompromitować i podchodzili może za bardzo po inżyniersku. Zasada pisał że po Akropolu 911 było rzeczywiście popękane i rozsadzone, a na Gran Premio musieli na każdym serwisie je klepać młotkiem żeby w ogóle nadawało się do jazdy. Ale to się dotyczyło też innych samochodów. Jaroszewicz się chwalił że Polonez był najtwardszym autem na Akropolu, bo tylko z niego nie wypadały szyby, a na zdjęciach widać że przednie zawieszenie całkiem się zarwało.

Wolałbym tego nie poruszać... I to nie dlatego żeby nie psuć sławy, tylko dlatego że w miarę jak firma się rozrasta, traci się kontrolę. To niekoniecznie jest wina Zasady że coś źle zrobiono itd. zwłaszcza że do handlu autami, i do handlu w ogóle, powiedzmy sobie szczerze, ciągnie głównie patologia która nie ma innych umiejętności jak skłonność do próby oszustwa. Raczej wątpię żeby facet w wieku mocno emerytalnym, sam się dokładnie przyglądał temu kto kogo zatrudnia w kilkusetosobowej firmie. A nawet jak się przygladał, to ciężko to później nadzorować. Na podstawie innych rzeczy które wiadomo o Zasadzie, moje osobiste zdanie o Zasadzie jest takie: świetny sportowiec, nienajlepszy biznesmen.

@@SparrowNoblePoland Chodzą tez sluchy że w latach 90 za lapowki/dojscia z komuchami załatwił sobie monopol na robienie mercedesa. Znam podobne przypadki z BMW w innych regionach, gdzie wyniszczano innych dilerów bmw by przejąc region. Sieci dilerskie tworzono jak na dzikim zachodzie. To byly straszne czasy dla uczciwych ludzi...

@@dondumpster3196 To się akurat średnio trzyma kupy, bo Zasada mając świetne kontakty z Porsche, BMW i Mercedese po tym jak przez kilkadziesiąt lat pracował dla tych firm jako kierowca fabryczny i wysoko postawiony pracownik działu rozwoju, był dla wszystkich tych firm numerem 1 w perspektywach sprzedaży czy robienie czegokolwiek w Polsce, więc to raczej złośliwe plotki konkurentów sfrustrowanych tym, że zamiast z nieznanym sobie Kowalskim, te firmy wolały współpracować z kimś kogo znały od czterdziestu lat. Sam mi powiedz, z kim na miejscu Niemców byś wolał robić interesy w takiej sytuacji. Poza tym inni polscy rajdowcy miewali gorsze karty w historii. Znany dealer Opla Nivette za handel kradzionymi autami siedział w więznieniu. Układy z komuchami to z kolei osobna sprawa. Od dziadka wiem, że nawet prowadząc komusze przedsiębiorstwo państwowe, dyrektor musiał wozić co miesiąc walizkę pieniędzy do Warszawy jako dolę. Prawdopodobnie było więc tak; Niemcy chcieli pracować tylko z Zasadą, a Zasada żeby pracować nad tym handlem w Polsce musiał wypłacić dole ówczesnym decyzyjnym. Dalekie to od ideału ale mnie nie dziwi. Jaroszewicz wspominał że dla ważnych były zarezerwowane Toyoty i Mazdy jak nimi handlował w latach 80. a FSO podobno część wozów przygotowywało jako łapóki dla dyrektorów innych państwowych przedsiębiorstw żeby przyszły dostawy. Zresztą nie tylko FSO i nie tylko podobno. Dziadkowie mieli specjalnie wyszykowanego Malucha dla syna "kacyka" który się trafił bo owemu synowi kolor się nie spodobał, a auto nadał wdzięczny pacjent. Tak to wtedy wyglądało. I żeby tylko to. Może się nie znam, ale dzisiaj raczej nikt do samochodów służbowych konkurentowi nie wlewa krwi z ubitych prosiaków.

@@SparrowNoblePoland ciekawe informacje dziekuje, no tak czesto ludzie zazdrosni tworzą plotki to jest stare jak swiat.szkoda se Zasada nie pokazuje sie zbytnio na yt

@@dondumpster3196 No cóż, taki chyba element natury ludzkiej, że często jak ktoś przegra, to próbuje oczernić konkurenta. Inna sprawa że jakieś ziarno prawdy w tych plotkach jak wspominałem pewnie jest. Zasada pewnie musiał dać w łapę, bo nie miał innego wyjścia. Albo da, albo by miał problemy. Trochę wiem o tamtych warunkach od dziadka. Dziadek sam się handlem nie zajmował i stanowisk dyrektorskich nigdy nie zajmował, ale jako inżynier i projektant był dosyć blisko góry i widział sporo tego co się tam działo i sam padał ofiarą różnych ludzi którzy mieli chrapkę na jego posadę, albo po prostu byli zazdrośni że dorobił się domu i Fiata 125p. I np. właśnie podrabiali podpis że niby on wypożyczył służbowy samochód który później znajdowano zalany w środku krwią, rzekomo z nielegalnie ubitych świniaków. Co było bzdurą kompletną, bo dziadek miał własny samochód i prosiaki z nielegalnego uboju woził nim, ale bynajmniej nie krwawiące tylko już obrobione wędliny na własny użytek ;) Innym razem wrzącą wodą z kopalni zalali okoliczne pola. Też rzekomo na polecenie mojego dziadka. Było to grubymi nićmi szyte, więc dziadek się wybronił ale od różnych takich stresów dostał wrzodów żołądka i krwotok prawie go zabił.

Dziękuję. Chciałbym robić więcej takich filmów, ale niestety praca nie pozwala.

Zasada olewa obecnie wielu ludzi a o jego "malo eleganckim" dilerstwie aut z gwiazdą od ciężarowych po osobowe po Krakowie krążą legendy. Bedzie nie tylko legendą rajdów ale i cwaniactwa.