Różową koszulkę też mam. Założę na kolejnego streama

Jak śpiewało CKOD - iść prosto przed siebie i deptać trawniki! EDIT jednak źle zapamiętałem. Sprawdziłem dokąłdnie i tam było szybko, a nie prosto: Uśmiechać się rzadko, a śmiać się co chwila Każdego wyzywać od chuja, debila Należy mieć w bójkach najlepsze wyniki Iść szybko przed siebie i deptać trawniki Nie wolno dziękować i kłaniać się grzecznie Nie wolno być grzecznym, to zbyt niebezpieczne

Po skosie na kanapkę a w plasterki do sałatki z cebulą, miodem i sosem musztardowym, ewentualnie żydowskiej.

Być może są one większe od moich, skoro się nimi aż tak przejmujesz, aby mieć dokładnie takie podejście. Powtórzę za Hawkingiem - "my body is very limited, but mi mind is free to explore the universe". Ja też mam może i duże ograniczenia w jednej płaszczyźnie, ale mogę za to do woli wklepywać tekst w klawiaturę i wypowiadać go do mikrofonu. Nikt nie jest zdolny do wszystkiego, a zgodnie z kolei z tym, co w filmach nazywają indiańskim przysłowiem, a pierwotnego źródła nikt nie zna - w każdym są dwa wilki toczace walkę i wygra ten, którego karmisz. Nie karm wilka mówiącego, że masz największe problemy na świecie. Ba, nie karm nawet tego, który w ogóle mówi, że masz jakieś problemy. Ja pierdziu... ale mi pseudomotywacyjne pierdololo wyszło:D

@@nihilistycznyateista Nie no, ale to prawda, że często napędzamy swoje problemy. One zwykle jednak nie dzieją się tu i teraz. Ta chwila jest zwykle OK. a psujemy sobie miliony godzin myśląc o tym, co złe, chociaż w danej chwili nieobecne.

​@@pustygrob5837 to też. Ale mi bardziej chodziło o co innego. Ja (choć zajęło mi to długie lata, nie będę ukrywał) nauczyłem sie innego postrzegania. Do problemów podchodzę w ten sposób, że zastanawiam się, jak mogę je obejść i radzić sobie pomimo to - jakoś optymalizując/automatyzując pewne rzeczy, czy wymyślając metody w stylu "głupie, ale działa". I tu przykład, o którym niby miałem wspomnieć, ale zapomniałem w czasie nagrywania, jak zwykle, ale robienie notatek i korzystanie z nich podczas nagrania nie wchodzi w grę niestety - w każdym razie, jak normalna osoba zamiata/odkurza to zamiata tam, gdzie widzi syf, a ja to robię tak, jak się kosi trawę - pasek po pasku; i nie, rozwiązaniem nie będzie niestety tutaj robot sprzątający, bo się na nim kiedyś zabiję;] Moje podłogi nie mogą zawierać żadnych ciał obcych - i jak chcesz mnie zabić to wpadnij i poprzestawiaj mi meble, bo w duzej mierze poruszam się po domu na pamięć, a nie na obserwację. I w sumie kolejna kwestia, o której nie wspomniałem, czyli "przedzieranie się przez tłum" w pracy. Jest zawsze kilka osób na zmianie i ruch jak w ulu, więc ja po prostu się pcham jak taran krzycząc "przepraszam, przepraszam, jak np chcę się przebić na zmywak i niech ci co mnie widzą i wiedzą, że ja niekoniecznie widze ich - ustępują. To z boku wygląda nieco jak taniec - przystaję, widzę wolne pole przed sobą i robię jeden długi i dwa krótkie kroczki, kolejny raz "Przepraszam!" pole się zwalnia i kolejny krok tanga i tak aż do celu;] Nauczyłem sie też nigdy nie spieszyć i raczej poruszać asekuracyjnie, bo w biegu obraz mi się rozmazuje, a to nie jest bezpieczne. I jest jeszcze wiele wiele innych kwestii, które kiedyś mnie wkurzały, że nie mogę ich robić, a teraz wiem, że mogę, ale nieco inaczej, niż reszta. To mnie czyni nie gorszym, a po prostu innym.

@@nihilistycznyateista wow, zajebisty komentarz. :) no i skoro nie widzisz, to lasek też nie widzisz, więc jest większa szansa, że będziesz wierny :D

@@pustygrob5837 i tak i nie z tą wiernością. Bo wiesz... jak mi się do łózka wpakuje jakaś psychofanka w typie groupies - to nie odróżnię jej od swojej baby:P A tak serio to nie... masz inne zmysły, dotyk, zapach... Nie tylko wrażenia wizualne liczą się w stosunkach uczuciowych. W ogóle to mam pewną blokadę psychiczną i nie wiem, czy kiedyś nie wybiorę się na terapię jakąś w zwiazku z tym. chodzi o to, że tak jakby zdaję sobie sprawę z tego, że stan, w którym sobie doskonale radzę sam nie potrwa wiecznie i mam w podświadomości, że nie szukałbym do końca kobiety, z którą coś mogę zbudować, ale takiej, którą będę chciał i musiał wykorzystać, do prac wokół mnie i wokół prowadzenia domu, z którymi ja sam sobie nie poradzę i to sprawia, ze nawet nei próbuję szukać i się angażować.

W tę stronę to nie działa. Mógłbyś być niewierzącym, który wierzy co najwyżej, żeby zachować analogię, ale nie odwrotnie.