Zgadzam się z podejściem do mechaniki - też robię przy swoim podstawowe rzeczy, a resztę zostawiam mechanikom. Po pierwsze - kiedyś policzyłem czas potrzebny na nauczenie się tego dobrze i wyszło mi, że w tym samym czasie zarobię na tym na czym się znam na coś między 5 a 10 lat serwisu..... a po drugie. Nawet jeśli potrafisz naprawić wszystko.... to co jesteś w stanie zrobić po środku stepów akermańskich? Wymienić świece, wyczyścić gaźniki i zmienić linkę czy gumę. Do reszty potrzebne są części etc. więc i tak jesteśmy zawsze skazani na emergency resque w przypadku poważnych awarii. Nie bać się i jechać, tyle!

Przyjemnie się słuchało jakie Twoje były początki przygody z turystyką motocyklową. U mnie było podobnie. Byłem na imieninach u kolegi, które to były zdominowane opowieściami o ostatniej podróży na Nordkapp jednego z gości. Tak mi się to spodobało, że wróciliśmy z żoną do domu i zacząłem przeglądać na allegro dział motocykle. To był listopad. W marcu kupiłem Virago 1100, latem pojechałem do Kowna na Litwie. Miałem łatwiej niż Ty - miałem prawo jazdy A, zrobione kiedyś jeszcze za PRL-u. Musiałem się tylko nauczyć jeździć. Kiedyś za komuny, jak robiło się prawo jazdy na samochód, można było dopłacić parę groszy i na placu manewrowym zrobić WS-ką jedną ósemkę i tyle. Na egzaminie praktycznym na motocykl pierwszy raz siedziałem na motocyklu :) Dziś po 10 latach Virago ma 40.000 przejechane głównie po europejskich trasach. Przyklejam naklejki na owiewce z oznaczeniami państw. 32 szt jest teraz :) Też nieco martwie się o ewentualną awarię w trasie. Nie znam się na tym zupełnie. Dotychczas Virago mnie nie zawiodło. Jedynie w Sankt-Petersburgu padł akumulator. Kupiłem nowy. Moje podróże to nie Twoja skala ale jak sądzę pasja b.podobna. Pozdrawiam. Lewa w górę.

hey m8 👍

Cześć , nie mogę odnaleźć jaki lek polecałeś na zemste faraona . Oglądałem na jakimś filmie i nie mogę odszukać a wybieram sie do maroko i przydałoby sie :) . Za pomoc dzieki LWG

Jak jest kapusta w kieszeni to nie trzeba się znac na mechanice :-)