Tu nie ma nic ciekawego. i jak dział stawianie baniek stosowany dawno temu

z podobnego powodu dla którego nie możesz unieść serdecznego palca bez ruszania małym palcem ;)

Jak nie można? Przecież normalnie da się tak zrobić. Przynajmniej u prawej ręki bez problemu. (u mnie)

@pa6Lo ja mogę ale unoszę środkowy

Stosowanie antybiotyków będzie tylko wspomniane najprawdopodobniej - ale o pszczelarzach i stresujących praktykach będzie. O tym, jak wygląda masowy transport pszczół wiosną w celu zapylania. Choć nie ukrywam, że przemyślę uwagę.

Prosze odnies sie to tego, przy okazji odcinka: www.greenpeace.org/poland/pl/wydarzenia/polska/Neonikotynoidy-grozne-nie-tylko-dla-pszczol/

I tak by tego nie zrozumieli. :/

moja mama wierzy np w to, ze poczerniały jej w zeszlym roku pomidory w szklarni, bo pogoniła żula który je kradl i sprzedawal na targu, także ten... wiem o co chodzi

ale nie wszyscy. kaganek Oświaty warto nieść nawet dla kilku % społeczeństwa.

Heronicle, Plotek na pudelku też nie rozumieją, a jednak przyswajają. Jak będziemy dużo mówić jak jest to w końcu przyswoją i będziemy mogli spokojnie żyć na tym świecie. ;)

Gdzieś musi lecieć propaganda, a ktoś musi propagandę oglądać.

To złożony temat. I nie da się uciec od tego, że kontrowersyjny. Ale wydaje mi się, że jesteśmy w takiej sytuacji, że nie można opowiedzieć się sztywno po żadnej ze stron - należy dążyć do kompromisu. A niestety obie strony mają chyba problem z uświadomieniem sobie tego.

Babcia to chyba sadziła nasze konopie a nie indyjskie. A nasze chyba nie ma THC. Popraw, jeśli się mylę.

Decontis Moźe przyznanie się wreszcie że robi te filmy bo masoni mu płacą, a chemtrails, szczepionki i "cała ta chemia w jedzeniu" to prawda :P?

Decontis gr8 b8

Wpadki z planu XD To bym chciała zobaczyć. Jakie tu mogą być wpadki XD źle wyrecytowana nazwa substancji chemicznej? XDD

Podpinam się pod prośbę o rozwinięcie tematu kapsaicyny. Bo sam czytałem w wielu miejscach (podobno potwierdzone badaniami), że kapsaicyna działa przeciwko komórkom rakowym. Nie wiem czy przypadkiem na tym kanale też nie było coś o tym wspomniane przy okazji innych tematów. No i teraz połączenie tego, że kapsaicyna jednocześnie jest rakotwórcza i jednocześnie zwalcza raka... coś tu nie gra :/

Nie mogę znaleźć tego odcinka z kapsaicyną na UNB (być może się pomyliłem) - ale znalazłem w odcinku o truciznach o pestkach i cyjanowodorze w nich w połączeniu z witaminą C - też ktoś gdzieś zbadał, że witamina C pomaga ograniczyć rozwój raka to samo z pestkami niektórych owoców, a połączenie obu tych rzeczy może doprowadzić do śmierci.

Zasadniczo udowodniono antykancerogenne działanie kapsaicyny, pomaga również na bóle reumatyczne. Miałem to na wykładach, sam robiłem na ten temat prezentację. Pierwsza z brzegu publikacja: www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/26976969

Niedożywienia nie da się zwalczyć, bo ktoś to musi finansować, a to się po prostu nie opłaca. Od dłuższego czasu produkujemy więcej żywności niż zjadamy. Problem niedożywienia nie leży w ilości jedzenia, a w cenie m.in transportu. To widać na przykład wtedy gdy bezdomny prosi o jedzenie lub pieniądze na jedzenie. Nawet jeśli to jest w miejscach typu McDonald większość ludzi odmówi. To nie jest gdybanie, a opis realnej sytuacji. Ponadto, wątpię aby kiedykolwiek zastąpiono wieprzowinę, wołowinę i drób owadami. Nie chodzi o same wartości odżywcze. Większość ludzi je nie tylko po to by zapełnić żołądek, a też dla smaku. Wątpię, aby taki owad smakował lepiej niż stek.

Szach Mat Weganie :D

Jestem weganinem, hoduję rośliny mięsożerne i jakoś nie widzę związku między jednym a drugim. Trawienie owadów służy jedynie uzupełnieniu poziomu azotu, którego zwyczajnie brakuje w naturalnych środowiskach tych roślin. Dodam też, że "strawieniu" ulega również mleko w proszku, a nawet wegańskie odżywki na bazie izolatów białek roślinnych. Nie praktykuję jednak dokarmiania swoich podopiecznych, ponieważ nadmiar azotu powoduje niedorozwój liści pułapkowych, przez co rośliny prezentują się po prostu mniej atrakcyjnie. A jak już coś same upolują, to ich sprawa. :) "Jem mięso, bo rośliny mięsożerne...".

Hmmm, chyba chodziło o to, że wielu wegan jako argument, czemu są weganami podaje to, że nie chcą szkodzić żadnym zwierzętom. A rośliny owadożerne zabijają zwierzęta. Widzisz już związek?

To nadal bardzo głupie porównanie. Podstawową definicją weganizmu jest minimalizowanie niepotrzebnego cierpienia i zabijania zwierząt, które powodują ludzie. Skoro człowiek w dzisiejszych czasach, nawet w naszym klimacie jest w stanie przeżyć bez konsumowania zwierząt i ich wydzielin, oznacza to tyle, że hodowla i wykorzystywanie zwierząt są dyktowane wyłącznie egoistycznymi, ludzkimi zachciankami. Nikt o zdrowym rozsądku nie porównuje ludzi (w tym przypadku żyjących w Europie Środkowej) do lwów na sawannie czy roślin mięsożernych rosnących na ubogich w składniki odżywcze torfowiskach.

Problem polega na tym, że definicja "cierpienia" jest niejasna, nieadekwatna i archaiczna. Rośliny pomimo braku centralnego układu nerwowego odczuwają bodźce zewnętrzne w ten sam sposób co zwierzęta na poziomie komórkowym, co następnie przekazują na cały organizm, a w niektórych przypadkach komunikują to sąsiednim osobnikom. Dlatego też potrafią odróżnić, czy uszkodzenie tkanek jest spowodowane mechanicznie, czy przez drapieżnika nań żerującego, w tym drugim przypadku niektóre rośliny zaczynają wytwarzać i/lub uwalniać substancje chemiczne mające na celu zniechęcenie drapieżnika do dalszej konsumpcji, jednocześnie wysyłając sygnały chemiczne do sąsiednich osobników o zagrożeniu. Rośliny to nie jest tępa, ciemna masa ot tak sobie rosnąca, tylko wynik milionów lat ewolucji i selekcji naturalnej, przez które wytworzyły mechanizmy obronne chroniące je przed śmiercią i zagładą gatunku. Dlatego argument, że nie czują i nie są świadome tego co się z nimi dzieje jest debilny, owszem nie potrafią produkować reakcji, które człowiek może obserwować, lub usłyszeć, bo taka ich natura, ale każda jej komórka doskonale wie, czy jest zjadana, spalana, gotowana żywcem, czy siekana na kawałki, to, że nie potrafi uciec nie znaczy jeszcze że zabicie, lub rozczłonkowanie i pożarcie jest mniej, lub bardziej moralne/etyczne, niż uczynienie tego samego zwierzęciu. To samo dotyczy użycia tkanek jako surowca produkcyjnego artykułów codziennego użytku, dlatego zadziwiającym jest fakt, że niektórych ludzi oburza użycie skór i futer, podczas gdy na drewno nie zwrócą uwagi, czysta hipokryzja i próbowanie wynajdywania ideologii i usprawiedliwiania dla własnych czynów, zachowanie powszechnie w języku angielskim określane jako "speciesism", traktowanie jednych gatunków jako lepsze niż inne i obdarzanie ich przywilejami.

Po fakty i mity zapraszam na inne kanały.

Potrzebują kasy to ścinają , nie Twoje podwórko więc nie Twoja sprawa.

+CCC Nie rozumiem po co ten komentarz. Człowiek chce się czegoś dowiedzieć, a ty go traktujesz jakbyś bał się jakiejś propagandy .

Elercik wiem że palacz po na klejeniu kilku plastrów nikotynowych może dosiwiaczyci zatrucia nikotynowego

Dominik Sierek Źródła są w opisie

Ireneusz Maśliński bardzo ciekawa sprawa

zapewniła sobie ciągłość gatunkową przyciągając do siebie człowieka.

Oszir Gdyby tak miało być, to znaczyło by, że indianie południowo-amerykańscy od tysięcy lat uprawiali tą roślinę i prowadzili selekcję rozmnażając te najbardziej słodkie. Tak chyba nie było, traktowali stewię jako zielę polepszające smak. Jednak mogło to robić jakieś inne zwierzę, które jednocześnie pomagało stewii się rozmnażać. Spekuluję tak tylko, bo nie znam biologii tej rośliny.

Heronicle bo to brzmi jak eminem w 'rap god'

Ok dzięki.

"Nażyczoną" :D

Silku Nie wie i nie musi wiedzieć, bo działa to na troszkę innej zasadzie. Taka roślina nie siada sobie i nie myśli: "Hmm, a co by tu zrobić, żeby mnie mszyce, tudzież inne larwy nie podgryzały...?", ale rośnie i rozwija się zgodnie z tym, co ma w genach zapisane. A co w tych genach ma? Ano ma informacje między innymi o tym, jakie substancje chemiczne roślina wytwarza. Okej, okej, ale jak roślina uczy się wytwarzać nowe związki? W genach zdążają się mutacje, nie wszystkie są szkodliwe, w wyniku wystąpienia niektórych z nich powstają substancje, których obecność jest korzystna dla organizmu. Gdy w wyniku mutacji roślina jest lepiej przystosowana, łatwiej jej przetrwać, a więc ma większą szansę na rozmnożenie się i przekazanie nowej cechy dalej, co może finalnie doprowadzić do utrwalenia danej cechy u gatunku. Na potrzeby jasności przekazu pozwoliłam sobie na lekkie uproszczenia, ale całość działa mniej więcej w ten sposób.

Rzadko spotykam się ze zrozumieniem na czym polega ewolucja, przynajmniej w komentarzach na youtube :( Przywracasz mi wiarę w ludzkość :D

Natalia Miszta Wiem, że roślina nie siada i nie myśli, dlatego byłem ciekawy jak to się dzieje :) Dziękuję bardzo za wytłumaczenie i odpowiedź.

jaka forma? Ewolucja to właśnie metoda prób i błędów i dokładnie jak jakaś cecha osłabia organizm to w dłuższym odcinku czasu zostanie wyeliminowana, gdzie widzisz problem? Cos się dzieje, większość mutacji jest negatywna i te osobniki odpadają, potem jakaś jedna jest pozytywna i ona wzmacnia dany organizm i dlatego się utrwala na przestrzeni lat stając się finalnie "normalną" częścią danego gatunku.

RepCiaK Mutacje to dość obszerny i ciekawy temat. Jeżeli chcemy wejść w szczegóły to trzeba zacząć od stwierdzenia dwóch faktów: po pierwsze - większość mutacji jest neutralna, co oznacza tyle, że nie ma żadnego wpływu na fenotyp, po drugie - występowanie mutacji jest zjawiskiem powszechnym (z tym, że o większości nawet się nie wie, że wystąpiły, bo nie wprowadziły żadnych zmian, co jest możliwe chociażby dzięki temu, że kod genetyczny jest zdegenerowany). Występowanie mutacji ma duży biologiczny sens, gdyż bez nich pula genów w populacji by malała (lub przynajmniej pozostawałaby na stałym poziomie), tak więc są one potrzebne, gdyż większa różnorodność zwiększa szanse na przetrwanie gatunku. Dobra, mamy już jakąś podstawę to teraz przejdźmy do tych enigmatycznie "złych" i "dobrych" mutacji. To czy mutacja w ogólnym rozrachunku będzie uznana za dobrą zależy od tego, czy okaże się przydatna z czym wiąże się to, że niektóre potencjalnie dobre mutacje w praktyce okazują się neutralne, gdyż organizm i tak nie robi z nich użytku (np. pojawienie się w populacji odporności na chorobę, która już rzadko kiedy występuje - teoretycznie korzystne, ale w praktyce niepotrzebne). Tak więc nie o wszystkich dobrych mutacjach w ogóle wiemy, że zaszły. A co z tymi złymi? Są i rzeczywiście są niekorzystne. Warto jednak wspomnieć o tym, że natura zmalała sposoby na radzenie sobie z nimi - takim najbardziej oczywistym jest chociażby to, że osobniki chore zwykle się nie rozmnażają, więc nie przekazują wadliwego materiału genetycznego dalej, a ponadto istnieją różne mechanizmy zapobiegania i naprawiania występujących błędów (która to z resztą umiejętność również powstała w wyniku dobru naturalnego). Wobec tego czy z matematycznego punktu widzenia mutacje są bez sensu? Ano nie, gdyż mimo wszystko bardziej opłaca się, by jakiś odsetek populacji w wyniku mutacji nie przeżył, niż żeby miało ich nie być w ogóle. Dlaczego prawdopodobieństwo przetrwania jest większe, jeśli występują mutacje? Spróbujmy to zwizualizować na przykładzie: wyobraź sobie, że masz dwa pudełka (dwie populacje) - w jednym jest jest 10 kul czarnych (osobniki o takim samym materiale genetycznym), a w drugim 8 kul - 2 białe, 3 niebieskie i 3 czarne (osobniki u których występują mutacje). Teraz wyobraź sobie, że musisz z obu pudełek odrzucić czarne kule (czynnik zewnętrzny, np. choroba, powodujący śmierć organizmów o takim genotypie). I co się teraz dzieje? W pudełku "bez mutacji" nie została żadna kula (populacja nie przetrwała), a w pudełku "z mutacjami" wciąż są jeszcze kule (populacja przetrwała). Tak więc nawet z matematycznego punktu widzenia mutacje dla gatunku są korzystne. Oczywiście, można powiedzieć, że taki mechanizm ewolucji nie jest idealny - ale jak do tej pory żaden lepszy nie powstał.

+Karol Impax Nie na wszystkie można się "uodpornić". W przypadku kofeiny tachyfilaksja (bo tak to się nazywa) jest silna ale w przypadku wielu groźnych trucizn praktycznie niezauwazalna.

Dziękuję za odpowiedź, chętnie zobaczyłbym o tym odcinek.

Moje podręczniki mówią, że w przypadku badania toksyczności ostrej obserwacje prowadzi się do 14 dni. Oczywiście jest LD50(30 dni) i nawet LD50(60 dni), ale mnie uczono o dwóch tygodniach.

Moje informacje pochodzą z notatek z wykładu(co prawda tu odnosi się to do promieniowania jonizującego) bo się właśnie uczę do egzaminu. Z tego powodu też zwróciłem na to uwagę ;) Nie mam siły szukać co napisał o tym Jaroszyk w swoim 1000 stronicowym dziele które kochają moi wykładowcy ale sprawdza się tu zdanie, że co wykładowca/książka to inna teoria :/

+Sid Leniwiec Jak czyta się badania na jej temat to jest podejrzewana o wszystko poza kokluszem ;-)

Czyli nie bez powodu pojawiają się wyrażenia "potencjalnie", "podejrzewana" również wtedy, gdy chodzi o pozytywne właściwości. Zatem w tej kwestii jeszcze wszystko przed nauką. Dzięki za odpowiedź ;)

Dla ludzi, którzy kiedykolwiek mieli biochemię to pikuś. Serio -.-

Ale serio? :O

scghost a co? Programowanie?😁

Programowanie też. **zakłada uziemioną czapkę z folii aluminiowej**

W sumie :)