Рет қаралды 8,330
Istnieje mnogość różnych działaczy łowieckich oraz mediów, które do tej pory podlizywały się każdej władzy łowieckiej i z wielką czołobitnością pokazywały na swoich kanałach Ewę Kraskę, Pawła Lisiaka czy też Damiana Przestackiego czyli kolejnych nieudaczników na najwyższych stanowiskach w PZŁ
Teraz te same media, które niejako nawoływały do destrukcji utwierdzając nieudaczników w ich rzekomej nieomylności i wielkości teraz nawołują do udziału w protestach razem z rolnikami.
A co rolnicy na to?
Od jednego z nich usłyszałem: "Czepiło się g....no okrętu i mówi, że płyniemy".
Rzeczywiście, tej rzekomej symbiozy nie widać. Myśliwi w swoich małych grupkach próbują gdzieś z boku zaistnieć lecz w przemówieniach rolniczych działaczy nie wybrzmiewa troska o sprawy myśliwych. I czy aby na pewno chodzi o myśliwych? Słyszałem opinie, że tym działaczom chodzi o dalsze zachowanie korzyści jakie czerpią z racji swojego usytuowania w strukturach monopolistycznego PZŁ. Bo co niby mieliby robić ci "nadawcy" gdyby im zabrano możliwość istnienia jako członkowi szumnej dwu czy trzyosobowej fundacji, którzy nie wystawiają rachunków za usługi prawne, za które pobierają wysokie wynagrodzenia? Z kolei inny działacz usiłuje propagować swój biznes przegadanymi filmikami, w których usiłuje wpisać się w role myśliwskiego Horacego.
Chcąc wykorzystać nośność tematu jakim są ogólnopolskie protesty rolników - działacze PZŁ protestach nierzadko traktowani jak intruzi - usiłują utrwalić postkomunistyczny system zarządzania gospodarką łowiecką. Nie potrafią przy tym stanąć w prawdzie lecz nadal wymachują wyświechtaną flagą kłamliwego stulecia związku i argumentami o szkodach łowieckich wypłacanych rolnikom.
Jak wyglądają te "wspólne sprawy" z punktu widzenia rolników? O to jeden z przykładów utrwalony w amatorskim nagraniu.
Okryty złą sławą skarbnik niesławnego koła "Soból" bardzo usilnie chciał się "wmontować" w społeczność protestujących rolników. Pomimo tego ,że usłyszał zdecydowane "nie" i tak wziął udział w proteście. Został potraktowany w sposób, który okręgowi radomskiemu w szczególności oraz Polskiemu Związkowi Łowieckiemu chwały nie przynosi.
Wypływa stąd jeden wniosek: naprawę trzeba było zacząć od siebie. Podłączanie się do działania innych, usiłowanie płynięcia z nurtem i brak podejmowania własnych działań stawia nas jedynie w roli kwiatka przypiętego do kożucha.
Pomyślnego oglądania: