Рет қаралды 1,050
Zorganizowana przez biuro podróży ORBIS wycieczka statkiem rumuńskim Transylwanią, rozpoczęła się w Warszawie. Jechaliśmy pociągiem przez trzy dni i dwie noce do portu Constancja. Tam zostaliśmy zakwaterowani w kajutach 2 i 4 osobowych. Na lądzie, gdy dobijaliśmy do portów, czekały na nas autokary, którymi zwiedzaliśmy wyszczególnione w programie miasta, zabytki oraz różne rozrywki i atrakcje, które nie zawsze kończyły się szczęśliwie. Tak było w Tunisie w oazie, gdzie jedna z uczestniczek z ciekawości weszła na zaplecze budynku i została tak pobita, że trzeba było odwieść ją do szpitala. W Bejrucie, za dwie paczki papierosów, można było taksówką zwiedzić cale miasto, a pytając przechodnia o co cokolwiek, nie można było się go pozbyć bez wręczenia bakszyszu. W Istambule przewodnik zaproponował zwiedzanie t.zw. ulicy rozkoszy, ale tylko dla mężczyzn - kobietom był wstęp wzbroniony. Jednak dziennikarka Przekroju, Monika Warnęńska wypożyczyła spodnie, założyła kapelusz i jakoś się przemyciła przez kontrolę policji. Z uliczki , przez wzierniki zaglądało się do pomieszczeń, gdzie siedzialy roznegliżowane panie z numerem na opasce, którą mogłeś wybrać. Natomiast w Palermo, gdy zwiedzaliśmy katakumby, spóźniłem się z wyjściem,bo filmowałem tam i robiłem zdjęcia. Gdy cała wycieczka już wyszła, zgaszono światła i zamknięto drzwi. Groziło mnie spędzenie nocy z nieboszczykami w ciemności aż do rana, gdyby nie trójka wycieczkowiczów,która zatrzymała się przy drzwiach na pogawętkę w które stukałem. W summie było ciekawie i wesoło. Co wieczór na statku grała orkiestra i nawet po całodziennym zwiedzaniu, gdzie objuczony jak wielbłąd, biegałem z dwoma aparatami i kamerą, zawsze miałem ochotę na tańce. W powrotnej drodze do kraju , do wagonów polskich doczepiono z obsługą rumuńską lokomotywę.Jechaliśmy o całą dobę dłużej, bo maszynista nie dostał bakszyszu.