Nie wiem czy takie treści już powstały, ale z ogromną chęcią posłuchałabym o prawdziwym konserwatyzmie. Nie ukrywam, że patologiczne operowanie tym określeniem w jakiś sposób obrzydziło mi samo zjawisko... a być może niesłusznie.

Zawsze jak widzę coś takiego to mnie zastanawia jakim cudem to dosięga światła dziennego. Gdyby to ktoś napisał na blogu to ok - jedna osoba pisze, nikt tego nie sprawdza, klika "send” i tyle. Ale to jest, bądź co bądź, poważna gazeta. To musiało przecież przejść przez jakąś korektę, musi to przyklepać jakiś redaktor, przed opublikowaniem pytali też pewnie tego pracownika uczelni, który udzielał komentarza etc. etc. Jakim cudem NIKT nie spojrzał na to i nie powiedział "ej… przecież my nie możemy opublikować takiego gówna!”? Jestem w stanie pojąć umysłem, że można być samemu tak odklejonym, że stwierdzi się, że to jest świetny artykuł. Jedna osoba może pomyśleć, że to satyra i dlatego się nie odezwać, ale jakim cudem w tak dużej gazecie coś takiego przeszło QC?

Proszę o link do programu gdzie Mazurek i Stanowski śmieją się z molestowania.

Serio? Żadnych wyróżnień? No to po co oni tu jakieś wyróżnionka robią w tym ,,lepsiejszym" świecie równości? Vide kzfaq.infobOHJ7R5dXf4?si=SRs8rhEImBvIEjU9&t=841 Żegnaj bałamutności?

Przyznawanie nagród za coś tak niemierzalnego jak sztuka, to taka sama patologia jak przyznawanie punktów za styl i wrażenia artystyczne w sporcie. Wystarczy spojrzeć na najważniejszą nagrodę polskiej fantastyki, Zajdla i skostniałe zasady jej przyznawania.

Komentarz dla zasięgów

Powoli nadciągają czasy gdy w takim tempie "skurwienie się" to będzie atut/cnota, Przerażające.

Dotąd znałem tylko zakończenie oszczędzające pana Shimure, widziałem u Sarga. Porównując oba mogę powiedzieć że wybrałeś to bardziej pasujące do opowieści. Dziękuje za kolejną przygodę Krzysztofie.

Czy można zrobić pozew zbiorowy o pozbawienie praw obywatelskich?

Trzeba było sięgnąć aż po formułę przedrzeźniania samego siebie, żeby obrzydzić nam Olgę Tokarczuk i jej noblowską przemowę. Tak, w przeciwnym wypadku treść byłaby, (bo jest), pełna sensu i właśnie w duchu czułego, czyli wrażliwego odbiorcy. Cóż, obrzydził mi Pan wyłącznie siebie. Trzeba przyznać, że bardzo się Pan starał. Do przesady. A przecież nie było takiej potrzeby. Wystarczyło ... Niech każdy dopowie sam.

Nowy zawód unlocked: „Pornograficzny geodeta”

Dlatego na najlepszych uczelniach mężczyźni uczą chłopców a kobiety babska a nie tylko dupy i cycki. Ci cali arabowie nie są seksistowscy tylko praktyczni.

Ta historia ze wstępu jak z nieudanego pornola

Krzysztof-aktor to jeden z moich ulubionych Krzysztofów. 26:58

Ja zawsze lubię w takich przypadkach odwracać role - relacje, opinie o płci. Często mi wychodzi, że po takim odwróceniu dokument można śmiało słać go do prokuratury :)

Ten temat to burza w szklance wody. Kobiety robiły takie rzeczy poczynając od raju, poprzez starożytny Rzym, robią to dziś i będą robiły w przyszłości. Mężczyźni korzystali i będą korzystać. Dodać mogę, że facet musi mieć wyjątkowo silną wolę, by odrzucić zaloty urodziwej pani. Tym większą im jest starszy, a kobieta młodsza. Zamykam sprawę, bo te achy i echy to bicie piany. A ponadto być może cała afera to fantazja dziennikarki.

mi często idealne riposty dotyczące danej dyskusji często przychodzą do głowy po 3 dniach

Akurat tytuły, ordery i pieczęci, i chyba już o tym pisałem w którymś komentarzu, to nie jest jakaś domena sowieckości, ale cecha charakterystyczna dwóch imperiów starego świata - Austro-Węgier (słynne nagrobki na dowolnym cmentarzu w dawnej Galicji) i Rosji carskiej (wszyscy rzeczywiści tajni radcy etc.), zaś biurokrację w szkolnictwie mamy też przecież w Republice Francuskiej. Sowieci to po prostu przejęli, a i to stopniowo, ostatecznie jakoś koło II wojny światowej, co nie znaczy że mieli na to patent. A ciekawe jest to, dlaczego przejęli: po prostu w momencie kryzysu, jakim była wojna, pseudoegalitaryzm i stopnie odzwierciedlające funkcje, bez złotych pagonów, przestały wystarczyć i zaczęto ludzi motywować na nowo stopniami generalskimi, orderami i tak dalej. We wspomnianej Austrii, gdy już stała się republiką, zakazano używania tytułów szlacheckich, a nawet partykuły von. Efekt jest taki, że do dziś Austriacy maniakalnie szpanują tytułami naukowymi, zawodowymi, wojskowymi i tak dalej. Mam wrażenie, że zniesienie wszelkich pasków przyniesie koniec końców podobny efekt.

feminizm wcale nie umiera 🤦‍♀️ dopóki kobiety nie będą traktowane jak ludzie, a nie jak samice do wyru*** tylko, to będzie wciąż sporo roboty dla feministów i feministek

Oglądam dopiero 1min i odwarznie toksyczna kobiecość banowano za to na ćwierkaczu i onet potrafił przyznać łatkę mizogina bo przecież wiadomo ze jest tylko jedna słuszna toksyczność i jedna narracja

41:41 pamiętam takiego egzaminatora z moich studiów, którego całe kolejne roczniki chciały zmienić, ludzie się potrafili na wieczorowe przepisać byle na ten egzamin pójść do kogo innego...

34:15 ale właśnie o to chodzi. Model kobiety, niekoniecznie studentki, naruszającej konwenanse i molestującej jest promowany przez sporo mediów głównego nurtu. Serio serio.

33:26 a gdzie tam. Stanowski jest akurat zupełnie na przeciwnym biegunie niż Onet czy inna Wyborcza/Wysokie Obcasy promujące s*ks turystykę i prostytu.... znaczy se*working. To, że gdzieś incydentalnie zdarzy im się powiedzieć coś podobnego to jak robienie z kogoś na**sty, bo oddycha powietrzem atmosferycznym jak austriacki akwarelista.

31:20 to akurat argument od czapy, ponieważ nikt, ale to nikt nie wie na jakiej podstawie jedne treści są usuwane z serwisów, a inne nie.

27:24 ale czemu coś miało budzić podejrzenia u innego wykładowcy, skoro nie budziło u studentek, które się wzajemnie ostrzegały, hmmmmm?

22:34 jaki jest problem z ołówkiem trzymanym w pochwie, skoro ołówek nie był trzymany przez studentkę, tylko przez opłaconą profesjonalistkę?

21:21 co jest nie tak z robieniem zdjęć nagim modelkom? Nie studentom, tylko modelkom. Takim, które zawodowo pozują. Również do aktów. O ile, oczywiście, robienie tych zdjęć było uzgodnione.

Jakby wszystkich takich ludzi wywalić z uczelni, to wkrótce skończyliby się w Polsce wykładowcy.

20:04 system chroni tego, komu nie udowodniono winy.... przynajmniej w demokratycznym państwie prawa. I tak, problem jest znany. Również w sprawie o zwykłe pobicie czy inny napad, gdzie sprawca też zna ofiarę i ma kumpli, którzy.... no właśnie. Ale alternatywą jest proces inkwizycyjny, z którego z jakiegoś powodu zrezygnowano. Choć oczywiście nie można wykluczyć, że ktoś wymyśli coś lepszego.

Szczerze mówiąc byłem, trochę pogadałem ze swoją paczką znajomych, zwinąłem się z jednym z tych kolegów zaraz przed północą. Nic szczególnego, impreza jak impreza, pod koniec się już nudziłem bo nie szło z nikim pogadać bo każdy oczywiście był po kryjomu napruty. Przereklamowane.

Może czasy już się zmieniły... Ale ja uczęszczałem do podstawówki w latach 90. Ostatnie roczniki systemu ośmioklasowego. Tłukł mnie syn psiapsiułki mojej wychowawczyni. Moi boomerscy rodzice stwierdzili, że "wystarczy mu oddać", typ wyglądał jak licealista i powinien uczęszczać do szkoły specjalnej, nie potrafił trzymać długopisu, siał terror w szkole. Testował na nas rzeczy, które widział w filmach akcji. Cierpiałem wtedy na bóle głowy, częste, regularne. Rodzice zaczęli jeździć ze mną do lekarzy, którzy bardzo szybko zainteresowali się moimi siniakami na całym ciele, które skrzętnie ukrywałem przed rodziną, bo wizyty mojej matki w szkole kończyły się dla mnie źle. Bardzo szybko oprawca skupił się głównie na mnie a koledzy z apatii przeszli nad tym do porządku dziennego a nawet czegoś zabawnego, ponieważ to już nie ich biją... Punktem zwrotnym w całej historii była moja wizyta w Dziekanowie, gdzie jasno moim rodzicom wyłożono co należy zrobić. Wylądowałem u psychologa szkoła otrzymała zaświadczenie. Zaświadczenie które zupełnym przypadkiem Pani od ZPT zostawiła w klasie na biurku, które przypadkiem znalazła i zaczęła czytać na głos siostra oprawcy. Potem moje życie zmieniło się w piekło, zostałem ubierany w postać szkolnego łobuza. Każda konfrontacja z oprawcą kończyła się konsekwencjami z mojej strony, niedługo potem zaczęli z tego korzystać inni, bo podbicie mnie nie dość, że nie było karane to jeszcze ja musiałem się liczyć z pogadanką i straszeniem wezwaniem rodziców. Do czego dochodziło bo ile można dać się bezkarnie bić? W końcu i moi rodzice stwierdzili, że to ja muszę być tym złym bo co chwilę mam bójkę z kimś innym... Byłem pośmiewiskiem i workiem treningowym, zdarzało się że byłem bity przy nauczycielu na lekcji, ktoś wstawał idąc do kosza i walił mnie w potylicę. A siedziałem na pierwszej ławce, gdyż gdziekolwiek indziej kończyło się kopami w plecy czy cyrklem w ciele. Gdy przyszła ankieta "anonimowa" odnośnie przemocy w klasie i pracy wychowawczyni oprawca podpisał się na niej imieniem i nazwiskiem i nakazał zrobić to reszcie, choć nie jestem w stanie powiedzieć, czy ktoś go posłuchał. Piekło skończyło się gdy oprawca nieomal zatłukł innego chłopaka na korytarzu, zupełnie za nic postanowił walić jego głowę framugę okienną. Oczywiście wszystko zatuszowano... Tydzień później oprawca wylądował w szpitalu ze złamaną górną szczęką. Do samosądu doszło poza terenem szkoły. Wytykanie palcami i próby bicia mnie ciągnęły się za mną praktycznie do studiów, mieszkałem w małej miejscowości. Jakiś czas po ankiecie wychowawczyni wezwała do klasy wszystkich oprócz mnie i mojego dobrego kolegi. Przez resztę mojej edukacji byłem wyśmiewany tekstem "pamiętasz co mówiła wychowawczyni?" nigdy nikt mi ani mojemu koledze nie powiedział o czym tam rozmawiano. Dzieciństwo prawie bez kolegów i życia społecznego... Dziś bym tego nie wytrzymał psychicznie.

A propos relacji romantycznych w pracy - znalem taka pare ktora poza praca byla razem ale w pracy po pierwsze byli na tym samym poziomie hierarchicznym ( chociaz w jednym zespole) ale pelen profesjonalizm - wszystko bylo dyskutowane z HR i szefostwem a oni zachowywali sie jakby nigdy ze soba nie byli razem. Da sie? :)

Kurwa ale to gęste jest <3 Dziekuje Krzysztof , mam nadzieje ze moja corka jak za te kilkanascie lat pojdzie na studia to juz to wszystko bedzie wymiecione dzieki tobie i tobie podobny.

8:10 ale co tu da nagrywanie czy wchodzenie choćby i w pięciu, skoro pani, która poderwałaby sobie wykładowcę, po prostu wcześniej mogłaby dostać pytania i odpowiedzi?

Uważam wyzwolenie seksualne kobiet za bardzo ważną kwestię, i brak szerszej dyskusji na ten temat strasznie mnie boli. Ale jeszcze bardziej mnie boli to, że niektórzy za wyzwolenie seksualne uważają to co opisała pani Czyż. Nie, nie powinno się normalizować tego typu relacji. A seks za oceny to zwykłe łapówkarstwo. Słuchajcie, jeżeli ktokolwiek czytający mój komentarz czuje coś do swojego wykładowcy/wykładowczyni, to nie obwiniajcie się za samo uczucie, bo tego się nie kontroluje i jest to naturalne. Ale w to nie idźcie, normalny wykładowca tak i tak Was odrzuci, a jeżeli Was nie odrzuci, to znaczy że nie jest normalny.

Przy StarCrafcie zrobiłem podsumowanie, poczynie takowe i teraz. Myślę że najlepiej będzie skomentować to następująco: Still better love story than Arondir and Bronwyn! ( Tak wiem Techniczne nie ma romansu z Yuno ale ich zażyłość mogłem poczuć a w przypadku Pana elfa i gospodyni domowej z Mordoru nic a nic)

47:45 - Myślę, że Pan prowadzący musi zmierzyć się z myślą, że większości aktualne status quo po prostu odpowiada. To tak samo jak z łapówkarstwem czy jazdą po pijaku. To, że mamy do czynienia z patologią nie ma efektywnie znacznie, gdyż większość w nią zaangażowanych uważa, że odnosi z niej korzyści. Co, poniekąd, dyskutowany artykuł wyrażał.

Przykładem (przynajmniej częściowo) filmu o "Dniu Zero" może być "Pojutrze". Fakt, świat do końca nie upada ( a tylko znacząco się kurczy), ale zachodzące na oczach widzów zmiany są nieodwracalne.

"Wszyscy artyści, to prostytutki..." :P

Krzysztof jak zawsze rozbawił, odsłuchiwałam stream w pracy i dopadał mnie dziki rechot, cudowne to! Przetrwałam dzięki temu poniedziałek

Nawet kobieta wyśmiała inne kobiety, że nie biorą odpowiedzialności za własne działania xD Gdyby to samo powiedział facet to już byłby skowyt o mityczną mizoginię.

23:45 Niektóre licea mają programy współpracy z uczelniami. Ot, uczelnia się reklamuje, uczniowie się uczą czegoś ponad programowego i poznają tryb studiów oraz obiekt uczelniany. Pewnie ten wykładowca/asystent wykorzystał okazję