Рет қаралды 2,580
Mercedes EQV to po prostu klasa V wyposażona w napęd całkowicie elektryczny. Kierowca ma do dyspozycji 204 KM oraz baterię o pojemności 90 kWh.
Po tygodniu jazdy byłem tym samochodem zachwycony, chociaż zaraz po odbiorze nie do końca wiedziałem dla kogo ten pojazd jest przeznaczony. To idealne auto na wycieczki, bo przestrzeń w środku urywa głowę. Zmieści się wózek (bez składania), połowa rodziny, dziecko i jeszcze zostanie trochę miejsca w kabinie.
Z zewnątrz Mercedes EQV jest spory, bo ma ponad 5 m długości, to tyle co duże SUV-y typu Audi Q7, albo nowy Ford Explorer. Tyle że ma dużo lepiej zorganizowaną przestrzeń pasażerską.
Mercedes popracował jednak nad kamerami 360 stopni, jak i średnicą zawracania, dzięki czemu EQV manewruje się podobnie, jak dużym kombi typu Opel Insignia.
No i napęd elektryczny, którego niezaprzeczalną zaletą jest bezgłośna praca i natychmiastowa reakcja na wciśnięcie gazu. Każde auto elektryczne daje sporo frajdy z jazdy i nie inaczej jest tutaj. I to mimo tego, że 204 KM muszą radzić sobie z masą aż 2,8 tony.
Wady? Standardowe jak na elektryki. Deklarowany zasięg 356 km jest do osiągnięcia albo w mieście, albo w trasie przy ~90 km/h. A co, gdy jedziemy 120 km/h, a temperatura oscyluje w okolicach 5 stopni Celsujsza? Wtedy zasięg kurczy się do ok. 250 km.
Kolejny problem dotyczy infrastruktury. Bateria 90 kWh wymaga szybkich ładowarek o mocy 100 kW - żeby ładowanie trwało znośny czas. Tymczasem większość ładowarek w Polsce oferuje góra 50 kW. Oznacza to, że naładowanie EQV w trasie do pełna zajmie 2 godziny. Sporo.
Dla kogo jest to samochód? Przede wszystkim dla rodzin, które mają własny dom z garażem, ze zwykłym gniazdkiem 230 V. Wtedy przez noc naładujemy to, co wyjeździmy za dnia.
Do tego autem elektrycznym jeździmy za półdarmo. Korzystając z nocnej taryfy przejechanie 100 km EQV kosztuje ~20 zł. Ten sam dystans w dieslu V300d będzie już kosztował ~52 zł.