Kto za tym żeby wsadzić go jako ministra edukacji narodowej?

Największym problemem jest to, że nauczyciele nie widzą w tym wszystkim problemu. Jedyne co potrafią powiedzieć to "Taki jest program nauczania" I według nich wszystko jest ok.

Jeżeli chcemy, żeby edukacja w szkole była wydajna: sprawmy, że dzieci uczyć się będą *chciały* , a nie *musiały*

W liceum problem pogłębia się tak, że czasu brakuje nawet na sen :)

Nie jest tajemnicą, że szkoła to tak naprawdę praca, tylko że na ponad cały etat... Kto sie zgadza łapka w górę! // Przemek

Ja: mam dość tej szkoły, chcę już do pracy Mama: zobaczysz w pracy zatęsknisz za szkołą Też ja: nie tęsknie XD

Nie oszukujmy się, większość uczniów zakuwa.. Ale potem zapomina, bo uczą się tylko by zdać do tej nieszczęsnej kolejnej klasy.

3:26 I najlepsze jest to, że potem politycy i nauczyciele doszukują się powodów otyłości wśród dzieci

Brawo, moje kilkuletnie przemyślenia w 8,5 minuty

To naprawdę poważny problem, a jedynymi, którzy o tym mówią są youtuberzy i blogerzy. Zamiast skupić się na lepszym systemie edukacji dostosowanym do naszych czasów, zmieniają tylko gimnazjum na 8 letnią podstawówkę. Zapewne nic to nie zmieni, a tylko niesie za sobą masę problemów zarówno dla 7 i 8 klas jak i 3 gimnazjum, już nie wspominam o drukowaniu nowych książek i problemie szkół średnich za rok. Naprawdę nie rozumiem tego, że nikt nie wzoruje się na systemie w Finlandii, mimo że jasno widać u nich sukcesy. Chciałabym, żeby kiedyś ktoś to w Polsce zmienił, jak na razie boli mnie trochę ta bezradność :/

Jestem teraz w 8 klasie i uczymy się na informatyce jak się wysyła e-maile..

Eh nareszcie ktoś nas zrozumiał :/

Chodzę do klasy 8 chciałbym być informatykiem a na lekcji informatyki w szkole uczymy się rysować w paincie...

"Kiedy mają rozwijać pasje?" Wszystkie nauczycielki - w weekend

Moja była wychowawczyni (z gimnazjum) na wywiadówce: zostałam nauczycielem bo mama mi kazała.

Powinni puścić coś takiego w telewizji, żeby nie tylko uczniowie, ale inni spojrzeli z naszego punktu widzenia na to co dzieje się w 7 i 8 klasie podstawówki. Mam mało czasu na rozwijanie zainteresowań, przez co powoli zaczynam stawać się takim ,,pustym człowiekiem”, który nie jest niczym zaciekawiony i nic go nie interesuje. Tak naprawdę przez szkołę, a bardziej nadmiar godzin spędzonej w niej nie mam pomysłu na życie i gdzie chciałabym pójść do liceum oraz w jakim kierunku się kształcić. Plecak mam ogromnie ciężki i w jednym dniu siedzę w szkole od 7:10-16:15 po czym mam dodatkowy angielski, pracę domową, ciężką lekturę, a w weekend trzeba się uczyć do testów, więc teoretycznie siedzę nad książkami 7 dni w tygodniu i 24h na dobę. Gdzie w tym wszystkim jest odpoczynek, życie towarzyskie, rodzina i radość?

UWAGA Szykuje się długa lektura Co do informatyki zgodzę się w 100%. W podstawówce o informatyce nie dowiedziałem absolutnie niczego (paint, paint i jeszcze raz paint). W gimnazjum to samo (paint, paint, ile tego można), z tym faktem, że pisałem sprawdziany z informatyki na kartce (które i tak do niczego mi się nie przydały). Jedynie na zajęciach dodatkowych z robotyki nauczyłem się obsługi scratch'a który jest na poziomie podstawówki i worda na polskim, bo inaczej się nie dało (CV i List motywacyjny bez tego nie przejdą). Na własną rękę zacząłem się wtedy uczyć photoshopa. Przychodzę do technikum i co (paint, gimp i kolejne rzeczy których nikt nie używa), myślałem że mnie szlak trafi. Podczas zajęć gimp w ogóle mi nie podchodził, nic tam nie działało jak w photoshopie. To się pytam czy mogę robić w photoshopie. Dostaje odpowiedź odmowną. W innej sali inna klasa normalnie robi normalnie na photoshopie (informatycy). To się jeszcze raz przychodzę i się pytam czy mogę robić w photoshopie, udowadniam argumentami i nic, nadal bez zgody. Jakoś przebrnąłem to półrocze, porobiłem grafiki dla szkoły i skończyłem informatykę z dobrą oceną i tyle. I taki jest ten nasz poziom szkolnictwa w Polsce, zamiast uczyć się czegoś co może się przydać, rozwijać swoje pasje, zainteresowania, uczmy się czegoś niepotrzebnego. Mam pytanie (retoryczne) widział ktoś jakiegoś specjalistę robiącego grafiki w gimpie, bo ja nie, a z wieloma grafikami miałem styczność, to już paint tool sai jest lepszy. I tak jest w wielu szkołach, zamiast uczyć się czegoś przydatnego, napisz mi po raz setny sprawdzian na kartce z systemu binarnego, szesnastkowego itd. albo narysuj w paincie laurkę bez używania kształtów (Aaaaa ratunku). Tylko ja nadal nie wiem do czego go wykorzystać (Tego chyba nie wie nikt). W sumie nauczycieli z informatyki sam mógłbym uczyć bo oni nadal w etapie obsługi komputera stoją na poziomie windows 98 (ale wyszedłbym wtedy na narcyza) Osoby które znam, które znają się na informatyce np. umieją programować (coś więcej niż proste programy w C++) np. Javę zazwyczaj nauczyły się go same na poradnikach z Youtuba, czy na różnego typu wikipediach, czy od kolegów, graficy to samo, o innych dziedzinach (np. muzyce) już nie wspominając i w wieku 14 lat zarabiają z tego niezłe pieniądze (wiadomo poprzez rodziców). To samo z wieloma ludźmi którzy sami stworzyli sobie miejsce pracy na Youtubie i takich przykładów można by podawać milion. Aktualnie żyjemy w systemie które podąża za cyferkami, najpierw wrzucić wszystkich do wora i przepchnąć przez egzamin ósmoklasisty, a potem znowu do wora i przez maturę. How it works? Nikomu nie zależy, aby nauczyć Cię czegoś użytecznego ani politykom, ani urzędnikom, dyrektorom i zazwyczaj nauczycielom (tych którzy nadają się do nauki i chcą na prawdę uczyć, a nie po to tylko aby mieć jakąś robotę,to szukać jak igły w stogu siana [bo większość to kolesiostwo i nie raz się z tym spotkałem]). Wszędzie musisz wyrobić odpowiednią liczbę cyferek, aby ktoś tam wyżej dostał podwyżkę, aby szkoła była wyżej w rankingu, czy tam cokolwiek innego (cały ciąg się z tego układa). Człowiek się już w tym nie liczy. Przez ten czas marnujemy naszą kreatywność, nasze pasje, zainteresowania czy nawet kontakt z ludźmi. Zdarzyło mi się nawet być na Gali Lauretów i czułem się wśród tych ludzi nieswojo, część z nich miała sporą liczbę laureatów, pierwszych miejsc w konkursach itd., ale jak się takiego zapytasz jakie ma hobby, albo czym się zajmuje na co dzień nic nie odpowie, albo się obrazi albo coś ... Grunt że telewizja ładnie przedstawi, jakich to zdolnych mamy uczniów. Tylko w wieku 18 lat większość osób nawet nie wie, co chce w życiu robić. Nic dziwnego, że w tych czasach "matura to bzdura" i niewiele dla pracodawcy znaczy, dopiero niektóre studia otwierają jakąś drogę (bo reszta jest tylko do wypełniania kieszeni pewnym osobom). Nie wyobrażam sobie teraz takiego Einsteina, który był rozwinięty tylko w jednej dziedzinie. Taki system by go zniszczył. System powiedziałby, że jest nikim. Takich ludzi na pewno tracimy o wiele więcej, a to się kiedyś na nas odbije. Nie mówię już o samobójstwach spowodowanych presją bycia człowiekiem sukcesu. Wszystko jest zrobione dla ogółu (byle jak), nie ma ludzi i systemu który pozwalał by rozwijać człowieka tylko w jego mocną stronę albo strony, nie ma ludzi albo jest ich bardzo niewielu potrzebnych do takiego rozwoju i nie ma stworzonych warunków, aby taki rozwój zapewnić, a nawet jak dałoby się je zrobić to lepiej je zblokować (np. uczeń technikum nie może według umowy ze szkoły zarabiać legalnie na obowiązkowych praktykach). Kiedyś przyszłe pokolenia będą mówić. Patrzcie jacy kiedyś byliśmy głupi zamiast się rozwijać staliśmy w miejscu dla nieistniejących cyferek. Chciałbym doczekać tego momentu :D

Taka sytuacja jest i w liceum. Wstaję bardzo rano, jadę do szkoły i wracam po południu, siadam do nauki i tony pracy domowej którą kończę późno i muszę iść spać. I tak przez pięć dni w tygodniu. Nie wysypiam się ani nie mam czasu na rozwijanie mojej pasji - szycia. Jedyny czas podczas którego mogę szyć i wyspać się to weekend... Ludzie mówili, że liceum to najlepszy okres, JEST NAJGORSZY. Ja rozumiem, że przygotowania do matury są ważne i trzeba poświęcić temu dużo czasu, ale jak mam skupić się na lekcjach będąc wiecznie zmęczona i sfrustrowana, zamknięta w tym nieskończonym kole szkoły nauki i snu? Czy licealiści nie zasługują na choć odrobinę odpoczynku?! Podobną sytuację ma moja młodsza przyjaciółka z podstawówki. Wraca późno ze szkoły, musi się uczyć i odrabiać pracę domową do późna, czasami nawet nie ma czasu na zjedzenie czegokolwiek i jedyny czas kiedy je to szkoła. Kiedy widzę tak młodą osobę dosłownie toczącą się rano do szkoły z martwym wyrazem twarzy to aż przykro się robi.

Każdy nauczyciel myśli że w szkole jest 1 przedmiot

Nauczyciele:Jeśli czegoś nie rozumiecie podnieście rękę. Ja:podnosze rękę Nauczyciel:o ty nie rozumiesz ja ci dam ty zwyrodnialcu!

Dlatego ja rzadko kiedy w tym wieku odrabiałem prace domowe, schodziłem z części godzin, które mnie nie interesowały, część przedmiotów, które mnie nie interesowały zaliczałem tak, żeby zdać - na dopuszczający, dbając jedynie o te, które mnie w jakiś sposób interesowały i były dla mnie ważne i dlatego i wtedy i teraz mogę powiedzieć, że zawsze byłem i jestem szczęśliwym, nieprzepracowanym człowiekiem. Wszystkim radzę to samo.

Ósma klasa to zło. Albo uczysz się Albo nie uczysz się Albo uczysz się i nie rozumiesz Albo masz umiejętność nauki ze słuchania Nasz system edukacji powinien być zreformowany. Najlepiej by było gdybyśmy mieli taki sam jak w Finlandii. I kiedy mi się przyda wiedza o Wiktorze Wańkowiczu? Po kilku miesiącach pamiętam tylko jego imię i nazwisko.

Niestety. Ja w tygodniu mam ok. 8/10 kartkówek oraz sprawdzianów, męczy. Mnie szkoła nic nie nauczyła niczego, a przepraszam nauczyła. Nauczyła mnie liczenie tylko na siebie.

Powinieneś za to nagrodę Nobla dostać. Jeszcze doprowadź, żeby to zrealizowali. ~Moja babcia

Taaa.... Nie wiem, czy mam prawo się wypowiadać, ale.... Mam 14 lat i jestem w 8 klasie. W szkole mam ok. 35/36 godzin tygodniowo, średnio 7 lekcji dziennie, a raz mam 8/9 godzin. W domu mam jeszcze zadania domowe, więc.... niedlugo będzie to minimum 50 godzin tygodniowo. Nie, to komputery sprawiają, że ludzie nie uprawiają sportu i siedzą w domu. Co się dziwić po tym programie!?

Aktualnie jestem w 3 gimnazjum i w szkole spędzam 40 godzin tygodniowo :( Po pierwszym tygodniu szkoły straciłam całą energię, którą kumulowałam przez 2 miesiące wakacji xD Mój plecak waży 10 kg, w wieku zaledwie 15 lat mam bóle kręgosłupa. Polski system edukacji jest nieprzemyślany, jeszcze do tego ta reforma, przez którą dzieciaki z klas 3 gimnazjum i 8 podstawówki muszą się bić o miejsca w liceach, bo szkół jest zbyt mało, by pomieścić podwojoną liczbę kandydatów. Tragedia, tragedia i jeszcze raz tragedia. Chciałabym w przyszłości przyczynić się do rewolucji edukacyjnej i sprawić, by przyszłe pokolenia chodziły do szkoły z przyjemnością, a nie dlatego, że muszą.

Akurat jestem w 7 klasie... Akurat odrabiałam lekcje... Akurat zrobiłam sobie przerwę... Akurat robię już 8 zadanie z matmy... Akurat trafiłam na ten film... I się całkowicie z panem zgadzam... Taka sytuacja: Lubię szkole, lubię się uczyć , zapisałam się na 3 konkursy I już mam 11 książek do przeczytania. Do czego dochodzi jeszcze lektura obowiązkowa na Polski, nauka kolejnego tematu na historie. Ale moja zmora jest Matematyka. Gdy piszemy sprawdzian, żeby go moc poprawić musimy napisać jakieś *38 zadań* (To jakieś 3 razy więcej niż było na samym sprawdzianie). -Jeszcze to czytasz?- I cały dzień zawalony nauka... Jak się nie zniechęcić? Tak swoją drogą dziękuję za czytanie :) Miłego dnia -Ten komentarz jest bez żadnego sensu-

7:32 Miałem takiego nauczyciela od przyrody w podstawówce . Podczas lekcji w jednej z klas spalił chusteczkę w celu pokazania procesu spalania . Do tej klasy chodził syn sekretarki szkolnej i powiedział o tym jej . Tak w tej szkole skończyła się kariera tego nauczyciela , za to że chciał w fajny sposób przekazać informacje klasie. A może dalej uczyć ponieważ wszyscy rodzice zrzucili się na spłacenie kary i prawnika .

Chodzę teraz do 2 klasy technikum i jak tak Pana słuchałem to muszę przyznać że ma pan dużo racji. I mam tak samo jak Pan opowiadał że jest moja pasja to fizyka głównie astronomia i zaczęło się to od kanału astrofaza ale z czasem zaczęłam czytać książki i smuci mnie to że nie mogę tego za często robić bo od 7 do 16 jestem w szkole do domu wracam o 17 i pierwsze co robię to muszę robić lekcje i uczyć się jakiś rzeczy które zapomnę po tygodniu zamiast pogłębiać swe zainteresowania

Złe jest też to że nauczyciele dają więcej zadań domowych w weekend. Przynajmniej wtedy uczniowie powinni mieć wolne

Czy jest coś bardziej zniechęcającego do czytania książek niż stała lista lektur?

Ja mam tak w mojej 7 klasie :/ Plecy zmasakrowane Szkoła to jakiś żart I nauczyciele którzy wymagają rzeczy których się nawet nie uczyliśmy...

Bardzo fajny kierunek rozwoju kanału Pan obrał. Kontrowersyjne tematy, ale rzecz jasna omawiane naukowo. Takie kanały faktycznie mogą zmieniać świat na lepsze :)

Fakt. Polskie szkolnictwo nadal tkwi w dwudziestoleciu międzywojennym. Rozumiem, że każdy powinien umieć pisać i czytać, ale przez 14 lat mojej edukacji tylko przez pierwsze 6 zdobyłem wiedzę potrzebną mi w przyszłym życiu z takich przedmiotów jak język polski historia, lub matematyka. Dalej wszystko kręciło się wokół powtarzania materiału, który do niczego nie był mi potrzebny przez kolejne 15 lat. Nawet nauka języka angielskiego, w moim przypadku była bardziej efektywna na własną rękę. A wszystkie pozostałe przedmioty? Dzisiaj większość wiedzy i tak czerpię z internetu. Ze szkoły średniej pamiętam tylko wiedzę zawodową,bo ta mi była do czegoś potrzebną, a resztę po prostu zapomniałem

"ciemna strona szkoły" - a od kiedy szkoła ma jakąś dobrą strone?

Kto też ma 40 godz w podstawówce :'D?

Jestem w 7 klasie, mam 7 i 8 lekcji tygodniowo, a do tego 14 lektur i lekcje dodatkowe. Gdy wracam, że szkoły to jestem tak padnięta, że po prostu nie mam na nic siły. Kiedy już się zreneruje to nie mogę zrobić czegoś z moich pasji bo czekają na mnie lekcje. A do dopiero początek, jest narazie łatwy materiał, a co potem? Już ledwo tydzień minął, a szkoła nas zasypuje wszystkimi, aby tylko zdążyć. Po cholernę zrobili te 8 klas. Mamy przez to więcej materiału (przedtem materiał był podzielony na trzy lata, a teraz na dwa) i więcej do nauki na sprawdzian 8-klasisty. Moim zdaniem rzaząd nie miał pomysłów na co wydawać kasę i jak pokazać, że zmieniamy państwo. No porostu szczyt głupoty!!

Szkoła faktycznie zabija. Fizyka jest obecnie moją ulubioną dziedziną nauki i wyprzedzam program nauczania mniej więcej o 2 lata (za pół roku chcę osiągnąć poziom maturalny, więc wyprzedzę szkołę o 4 lata), ale tak nie było zawsze. Gdy 1 klasie gimnazjum poszedłem na pierwszą lekcję fizyki gdzie omawialiśmy pojęcie sił, nauczycielka ukazała swój wręcz talent do trudnego wytłumaczenia zagadnienia (uważam to za talent, ponieważ trzeba się postarać by ktoś nie zrozumiał tak prostego zagadnienia jak zwrot i kierunek). Po lekcji pomyślałem sobie: "Oj, trudno będzie". Do dalszego zniechęcenia przeze mnie fizyką nie spowodowała już nauczycielka, lecz system nauczania, bo te sprawdziany i prace domowe oraz sam przymus nauki zniechęcają dostatecznie. Moment zwrotny nadszedł w momencie poznania osoby Nikoli Tesli. W tamtym okresie byłem wyznawcą teorii spiskowych, które później odrzuciłem. Naczytałem się głupot o wolnej energii i tym podobnym. Sam zachciałem potrafić zaprojektować generator wolnej energii, więc zacząłem się uczyć fizyki. Wszedłem na stronę e-podręczniki.pl i wybrałem podręcznik do fizyki na poziomie 1 klasy gimnazjum. Zacząłem tak czytać i mi się spodobało. Zacząłem robić notatki i powtórki materiału. Zabrałem się za klasę 2. W tym roku wypożyczyłem podręcznik do 3 klasy oraz zakupiłem podręczniki z matematyki (bo matematyka to królowa nauk i bez niej bym nie zrozumiałbym fizyki) i fizyki do poziomu maturalnego. W wakacje skończyłem omawiać materiał z 1 klasy LO i zacząłem 2 klasę, tym samym wyprzedzając moich rówieśników, którzy idą z programem państwowym. Najgorsze w szkole jest to, że przez nią nie mam czasu na moje pasje przez jakieś abstrakcyjne przedmioty. Gdybym miał wybierać. To zostawiłbym sobie fizykę, matematykę, chemię, informatykę (O ile byłaby normalna, czyli jakbyśmy mieli programowanie i sieci. A tak w ogóle to proszę Pana o zrobienie filmu o informatyce w Polskich szkołach bo to jest paranoja by w gimnazjum uczyć się tabelek w excelu) ,język angielski oraz historię (z którą akurat nie wiążę swojego przyszłego życia zawodowego, po prostu ją lubię). Moja ocena zeszło roczna z chemii świadczy też o poziomie szkół. Dostałem 5, choć mogłem mieć 6 gdyby nie nauczycielka, która nie wstawia nigdy 6. Gdy zacząłem powtarzać materiał, bo uznałem, że chemia przyda mi się w życiu zawodowym, doznałem szoku. Nic, i to kompletnie nic nie pamiętałem. Dopiero gdy sam sobie to wszystko powtórzyłem doszedłem do pełnego zrozumienia i zapamiętania. Bo w szkole działa zasada ZZZ - zakuj zdaj zapomnij. A tak to u mnie w domu po pierwsze sam się staram, a po drugie ustanawiam sobie system powtórkowy, który uniemożliwia zapomnienie materiału. I tak dla przypomnienia. To proszę Pana bardzo by zrobił Pan wideo o informatyce w polskich szkołach.

Szkoła: teoretycznie rozwija nasze pasje Ja: maluje na lekcji Nauczycieli: uwaga negatywna!!! Jak śmiesz! Na stos z nią!!!!

Chce być informatykiem Lekcja: Lekcja numer 20, otwieramy Worda

Moim zdaniem nauczyciele powinni mieć testy psychologiczne czy mogą nauczać dzieci. Psychiczni chorzy ludzie absolutnie nie powinni pracować w szkole. W gimnazjum miałam jedną nauczycielkę, która prawdopodobnie miała zaburzenia osobowości . Niszczyła uczniom psychikę, ale dyrektor nie widział problemu. Prawdopodobnie przez nią miałam fobię szkolną. A co do informatyki, to w liceum na rozszerzeniu mieliśmy wkuwać ponad 40 linijek algorytmu i UWAGA....Pisać program na kartce...Oczywiście wszyscy ściągali i nie uważam, że oszustwo w tym przypadku było złe. Facet był strasznym leniem, prowadził lekcje 10 min, a potem mówił "Przeczytajcie sobie w Wikipedii"...To była informatyka czy wikipediologia? Już nie mówiąc o tym, że uczyłam się niemieckiego 6 lat, a ledwo umiem sie przedstawić (nie przesadzam), z historii praktycznie nic nie pamiętam...tyle czasu zmarnowanego, trudno....Trzeba w końcu coś z tym zrobić, aby przyszłe pokolenia nie miały takich niemiłych wspomnień.

Ja edukację szkolna już zakończyłam. To były czasy podstawówka+liceum i z perspektywy czasu uważam, że o wiele lepiej by było, gdyby szkoła podstawowa uczyła podstaw oraz pomagała dzieciom w rozeznawaniu talentów, pasji itd, a dalsza edukacja powinna już je rozwijać, skupiając się na nich. A prawda jest taka że liceum było ponownym "wbijaniem" na siłę ogólnej wiedzy, przez co znowu nie można było "wyłuskać" tego co w młodym człowieku drzemie i w którą stronę powinien iść w dalszej edukacji (studia) i przede wszystkim późniejszej pracy zawodowej. Przez co, jak pamiętam 90% osób szło na studia, nie z pasji, nie dla wiedzy, dla rozwoju siebie i swoich talentów, tylko dlatego bo "tak trzeba", "bo inni idą" czy "bo rodzice kazali" albo na kierunek, który był "na topie'" chociaż totalnie nie był dla nich wskazany... I obecnie mamy tysiące pracowników, którzy męczą się w pracach, w których się nie spełniają, a wręcz się męczą :/ Przez co i pracodawcy nie mają solidnych pracowników i pracodawcy nie mają motywacjo do pracy... Druga sprawa. Nie mam dzieci, ale gdybym miała, to zapewne postawiłabym na edukację domową, bo ona jeszcze daje dzieciom szansę na normalny rozwój i normalne dzieciństwo w tych czasach. Nie mówiąc, że jeszcze jako tako może uchronić dzieci przed wieloma chorymi, skażonymi ideologiami, które docierają niestety i do Polski. Już sam fakt, ze edukacja domowa zaoszczędziłaby dzieciom chorób i skrzywień kręgosłupa jest motywująca :) A czas zaoszczędzony na dojazdy i powroty ze szkoły, przerwy i "okienka" mogłyby własnie wykorzystać na zabawę i pasje :) Zresztą samo nauczanie można by prowadzić w parku czy na podwórku a nie w dusznych salach lekcyjnych... Moim zdaniem edukacja domowa w najbliższych latach przeżyje swój rozkwit :) bo coraz więcej rodziców zauważa że obecny system szkolnictwa bardziej dzieci "dobija" psychicznie, fizycznie i demoralizuje niż rozwija, uczy wartości i przekazuje wiedzę. Mam ponad 30 lat i prawda jest taka, że wiedza z większości przedmiotów wpajana mi godzinami po prostu do niczego mi się nie przydała w tym czasie. Absolutnie do niczego. Przykładowo z takiej matematyki, której nie cierpiałam przydały mi się podstawy jak +,-,x,:, % i tyle i na co reszta godzin spędzonych na rozwiązywaniu setek zadań, równań, funkcji itd.? Po co mi dzisiaj do życia wiedza z biologii o rozmnażaniu mszaków?!? o Antyku i rodzajach kolumn? Jak dla mnie dziecko powinno poznawać podstawy, a całą resztę takich szczegółów zgłębiać wtedy gdy przedmiot okaże się je pasjonować, gdy samo zechce taką rozszerzoną wiedzę w tym kierunku poznawać. Jestem pewna, że o wiele więcej by mi dało gdybym w szkole zamiast przymusowo wkuwać to co mnie nie interesowało (np.matma, chemia...) mogła w tym czasie być na plastyce, biologii czy historii :) i pogłębiać wiedzę z tych przedmiotów które mnie jakoś pociągały, które lubiłam czy te na których mogłam rozwijać talent. Po co mi było wkuwanie życiorysów jakiś muzyków i kartkówki z tego, zamiast wykorzystać ten czas na praktyczną naukę gry na jakimś instrumencie.. To przynajmniej bym faktycznie z tych lekcji wyniosła, jakąś konkretną umiejętność, która mogłabym dziś wykorzystać. A tak po co były te wszystkie godziny lekcji muzyki skoro dzisiaj i tak żeby się nauczyć grać na jakimś instrumencie musiałabym iść na kolejne lekcje i jeszcze za to płacić. To po co ta szkoła? Podobnie jest z językami obcymi... Dzieci chodzą do szkoły, ale żeby faktycznie się nauczyły to rodzice i tak muszą je wysyłać na prywatne lekcje. Gdzie tu logika i sens w takiej edukacji? Panie Tomku, bardzo fajnie, że Pan poruszył ten ważny temat :) bo jak tak dalej będzie, to współczuję tym dzieciom... Pozdrawiam :)

Nauczycielka: Wszyscy to rozumieją? Klasa: NIE! Nauczycielka: to już nie mój problem, idziemy dalej bo jesteśmy do tyłu z materiałem.

Powiem tak: mam praktyki w pracy co piątki i szczerze to nie moge sie doczekac kiedy przejde ze szkoly do pracy

Zgadzam się z tym tematem w 100%, a to dlatego że sam od paru lat obserwuje młodsze pokolenie w swojej rodzinie i poprzez rozmowę z nimi. Zainteresowałem się tym widząc jak powoli wracają do domu, jak wolno jedzą obiad a to dlatego aby odwlekać nadchodzące odrabianie lekcji. To przeciąganie powrotu i jedzenia to ta ich wolna chwila. Przykre ale prawdziwe. Dlatego dzieci zaczynają uciekać z lekcji i wchodzić w używki bo nastąpiło przeedukowanie.

A rodzice narzekają, że śpię cały weekend, jak wstaję codziennie o 5:30 i zasypiam o 23, czasami północy. Czemu? Bo muszę się uczyć.

Prawda , Powinien być czas na naukę, i czas dla siebie A ja mam tylko czas na nauke Serio,myślałam że weekend służy do odpoczynku 😢

Piękny materiał i pięknie powiedziany. Obecnie mam dziecko w drugiej klasie podstawówki i przeraża mnie ilość zadań domowych, które zapisuje ich wychowawczyni. Owszem nakład robi duży i dzięki temu klasa jest najlepszą w szkole i wśród innych szkół z regionu, ale ilość zadań domowych to jakaś pomyłka... Córka jest przeciążona i wiecznie zmęczona. Plecak kilka kilogramów, w domu po 2-4 godzin przy lekcjach! Nam ciężko pogodzić pracę z takim wychowaniem, bo jak kończę pracę o 18 muszę odebrać dzieci od nianii i pomóc jej dokończyć to czego nie dała rady u nianii czy po zajęciach to sam się czuję zmęczony na myśl o tym. Cały nasz system szkolnictwa to jedna wielka pomyłka. Powinna powstać inicjatywa/petycja, aby zadań domowych poprostu nie było. Szkoła jest od tego, aby dzieci się w niej uczyły, a nie rodzice razem z dziećmi po lekcjach. W większości przypadków zadań, dziecko spędza za dużo czasu na samym zrozumieniu polecenia czy nowego materiału. W nowych książkach na końcu rozdziałów jest jakby mini sprawdzian wiedzy. Dzieci go piszą na lekcjach. Sprawdziłem za co córka dostała niską ocenę, przeglądnąłem cały rozdział i okazało się, że na podsumowaniu był materiał rozszerzony, którego dzieci się nie uczyły jeszcze. Paranoja goni paranoje. Dziecko czuje się źle ponieważ nakłada się na nie bardzo wiele i niektórych rzeczy nie jest w stanie przyswoić na czas co także wpływa na jego samopoczucie co następnie się przekłada na jeszcze gorsze wyniki nauki... Nie podoba mi się, że nasz system nauczania opiera się głównie na wiedzy teoretycznej i książkowej z zasadą wykucia i później zapomnienia. Tak jak Pan powiedział w materiale, nikt jako dorosły nie pamięta odnóg rzek, czy tytułów lektur. Więcej lekcji z praktycznymi umiejętnościami. Uważam, że powinna istnieć lekcja przygotowania do życia w społeczeństwie. Zachowanie ludzi w miejscach publicznych, urzędach czy na poczcie wykracza często poza normy bycia istotą rozumną. Dzieci wychodzą ze szkoły i nie wiedzą jak wygląda życie i świat. CV nie potrafią napisać, ani nie wiedzą co ich może spotkać podczas rozmowy o pracę... Takiej wiedzy często także nie potrafią przekazać rodzice, ponieważ sami nie wiedzą jak doradzić dziecku.... Dodatkowo zamiast religii w szkole powinna być lekcja pt. "Nauka o kulturach", gdzie dzieci uczyły by się o innych kulturach i ludziach z innych krajów. To także by przeciwdziałało rasizmowi i uprzedzeniom ku innym rasom czy światopoglądom i moim zdaniem jest nieodzownym elementem poznawania świata i ludzi z innych części świata. Tu także powinna być nauka o religiach, ale tylko ogólnie dla zaznajomienia się z tematem. Religię dziecko powinno poznawać w kościele lub innej świątyni, nie w szkole. P.S. proponuję znaleźć inne miejsce do nagrywania filmów w domu :) Pogoda za oknem była bardzo nie sprzyjająco temu miejscu :) Przydałoby się dodatkowe doświetlenie lewej części sylwetki bądź miejsce na przeciw okna, nie pod światło ;)

Szkoła w Polsce!?!? To w większości przechowywalnia nauczycieli i nie służy ona uczeniu lecz aby mieli oni pracę.

Od 8 rano 5-7 h dziennie, 1-3h odpoczynek, 1-3 h nauki na coś co się zapomni, 0-2h na swoje zainteresowania ( głównie gry) i do spania. Potem ludzie idą na wybrane studia o kierunku którym nie mają pojęcia lub idą do pracy bez wykształcenia w zawodzie.

Przepis na szkole: 1.zakuj 2.zdaj 3.zapomnij Chyba, że chodzi o przedmioty maturalne

Zorganizuj czas, co ci niepotrzebne rób po łebkach (czyli dla mnie np. fizyka), a przy reszcie się postaraj (maturalne, angielski, zawodowe - technikum). Kiedyś uczyłam się wszystkiego na 100%, by dostać marszałkowskie i uzbierać sobie na sprzęt graficzny powoli. Ale co się stało? Nie dostałam z prostego powodu - nasza rodzina nie dostaje rodzinnego i żadnego z ich dodatków. Wkurzyłam się, w wakacje poszłam pracować na polu borówek i uzbierałam sobie na wszystko sama czystą pracą. Po tym wszystkim już tak mocno do nauki się nie przykładałam, jak już z góry wiem, że moje pasje zajmują czas + i tak dostanę tylko wyróżnienie i tyle. Uczcie się, ale nie wszystko na siłę! Jak chcecie na biolchem? To dajcie sobie upust na geografii trochę i historii. Na coś innego? Napewno da się to zorganizować! Jak się jest już pewnym kierunku, lepiej sobie zorganizujesz czas na naukę rzeczy ważnych i ważniejszych. Pozdrawiam

Zgadzam się z tym co Pan mówi... Uświadomiłam to sobie rok temu, że w ogóle nie rozwijam swoich zainteresowań... Nauka w moim technikum przez ostatnie lata wyglądała tak, że od 8 do 15:10 było się w szkole i prawie codziennie trzeba było się nauczyć do x kartkówek lub sprawdzianu... I tak cały rok... Do szkoły chodziłam niewyspana, a jedyne co robiłam w szkole to się denerwowałam.... I pewnego dnia rozmawiając ze znajomymi zaczęłam wspominać jak to kiedyś (w podstawówce) po szkole bawiłam się jakimiś programami, montowałam filmy, bawiłam się grafiką komputerową itp... A teraz moje życie wyglądało tak, że była tylko szkoła, zmęczenie, zdenerwowanie i marny sen.... W szkole traciło się czas - dosłownie.... Tak naprawdę każda godzina jest na wagę złota, a w szkole trzeba było chodzić na 2 lekcje religii na której człowiek tylko zasypiał na niewygodnej ławce, 3 godziny wf-u na który nie chciało się przychodzić przez totalnie złe warunki i nudę, 2 godziny informatyki, na których się grało w cs'a (lub w moim przypadku spało), bo nauczyciel wychodził sobie z lekcji, witryny, które pod koniec roku to były już kompletnie 3 godziny zmarnowanego czasu, godzina wychowawcza z naszą nieporadną panią.... tak mogę wymieniać w kółko .... Z listy powyżej wychodzi na to, że to było 10 zmarnowanych godzin w szkole ( to mogło być półtora dnia wolnego od zajęć)... Które mimo braku jakiegokolwiek zajęcia na nich męczyły.. bo ten czas można było spędzić na rozwijaniu pasji..... Pewnego razu zrobiłam w szkole test.... Na przerwach i na bezużytecznych lekcjach czytałam książki wypożyczone z biblioteki.. W ciągu jednego dnia w szkole byłam w stanie przeczytać około 100 stron, przy moim dość wolnym tempie czytania i szybkim rozkojarzaniu się.... Przez szkołę czytałam max 1 książkę w miesiącu, która najczęściej była lekturą, oczywiście z braku czasu.... W trakcie przeprowadzania testu, udało mi się tych książek przeczytać 6 w miesiącu... A potem i tak "ścigano" mnie za to, że czytam na lekcji... podobno nauczyciele obgadywali mnie między sobą w pokoju nauczycielskim, że im się to nie podobało (mimo, że mogłam sobie na takie coś pozwolić, bo na semestr nie wychodziła mi żadna niższa ocena niż 5) ... Przez szkołę zaniedbałam swoje pasje i straciłam mnóstwo czasu, a nauczyłam się niewiele.... A większość z tych rzeczy albo nie pamiętam, albo muszę zapomnieć, bo to były średniowieczne bzdety, które zostały już dawno zapomniane i odeszły do historii (głównie mam tutaj na myśli przedmioty informatyczne).. Obecnie jestem w klasie maturalnej i mam tylko 33h w tygodniu - ale co z tego, jak samemu trzeba się przygotować do rozszerzeń oraz do egzaminu zawodowego PS: Mam nadzieje, ze nie popełniłam zbyt wielu błędów językowych itp...

Zupełnie się z Panem zgadzam. Jako uczeń ósmej klasy szkoły podstawowej czasami nie jestem w stanie nawet porozmawiać z rodziną z powodu nadmiaru zadawanego nam materiału do przyswojenia. PS. Mógłby Pan poprawić oświetlenie w filmach aby dobrze doświetlić każdy fragment twarzy i żeby materiał był bardziej przyjazny pod kątem wizualnym dla widza.

Ja w podstawówce: *narzekam Absolutnie wszyscy dorośli: Jak pójdziesz do liceum to jeszcze zastęsknisz Ja teraz: *NIE TĘSKNIĘ*

Jestem w 7 klasie sp i mam około 42h szkoły tygodniowo oraz mieszkam dość daleko od jedynej szkoły w miejscowości więc wracam prawie że o 17. Smutne jest to gdy wracam do domu i odrabiam lekcje około 1h. Kompletnie brak wolnego czasu bo dochodzi pomaganie rodzicom oraz inne obowiązki domowe. Co się dzieje z tym krajem.

Tak tak tak! Świetnie powiedziałeś! Teraz tylko modlić się żeby minister edukacji to obejrzał

Ma Pan całkowitą rację . Ciągłe zamartwianie się ocenami i porównywanie gorszego ucznia do lepszego bywa przytłaczające . Wiele rzeczy przez naukę musiałam sobie odmówić , nie chodzi o siedzenie w internecie , ale o liczne spotkania z rodziną . Dodatkowe zajęcia pozalekcyjne i w domu jestem o godz. 19:00 😩

U mnie na fizyce jest tak Nauczyciel : ja tu jestem żeby być a wy macie wiedzieć Uczniowie :🤦‍♂️🤦‍♂️🤦‍♂️🤦‍♂️

Potem się dziwią że ludzie mają wypalenie zawodowe w wieku 20 lat

Piszę swój komentarz z perspektywy osoby która niedawno wyszła z tego chorego wytworu jakim jest System oświaty w Polsce. Nie pamiętam za bardzo jak wyglądała u mnie nauka na etapie szkoły podstawowej, więc skupię się na latach po niej. W Gimnazjum zainteresowałem się astronomią. Sprzyjało temu obserwatorium które znajdowało się na terenie szkoły ( dla zainteresowanych obserwatorium zostało wybudowane w ramach " Projektu Astrobaza" link do strony projektu www.astrobaza.kujawsko-pomorskie.pl/37,o_astrobazach-historia.html ). Pierwszy rok gimnazjum przypadł na okres największego zainteresowania astronomią, z racji największej ilości wolnego czasu mogłem chodzić na nocne obserwacje czy spotkania z ludźmi nauki zajmującymi się tą dziedziną. Wraz z kolejnymi latami na moja głowę spadało coraz więcej obowiązków związanych ze szkołą. Powoli brakło czasu aby chodzić na spotkania ponieważ musiałem siedzieć przy piętrzących się stertach zadań domowych. Jednak w tym samym okresie odrodziło się moje uczucie do biologii, wszystko to za sprawą zwykłej chęci dowiedzenia się czegoś więcej o pracy Grzegorza Mendla. Biologią zainteresowałem się dosyć wcześnie przez programy przyrodnicze pokazywane na Animal Planet ( ciekawe czy ktoś jeszcze pamięta słynnego niegdyś Łowcę Krokodyli- Steva Irwina ), uczucie do niej jednak najprawdopodobniej zagubiło się w szkole podstawowej przez nudne nauczanie przyrody. Po napisaniu Egzaminu Gimnazjalnego obiecałem sobie że odpuszczam sobie częściowo naukę. W liceum wybrałem klasę o charakterze biologiczno-chemicznym, więc skupiłem się w głównej mierze na przedmiotach które miałem tzw. rozszerzone. Do tego jeszcze dodałem matematykę jako lekcje logicznego myślenia. Była to chyba jedna z najlepszych decyzji w moim życiu, czułem się bardziej wypoczęty przez to że szybciej chodziłem szybciej spać, miałem czas na książki czy poszerzanie wiedzy na własną rękę z dziedzin które mnie interesują. Dzięki temu po pewnym czasie zacząłem wyprzedać przerabiany materiał, było to sporym ułatwieniem dzięki któremu właściwie miałem jeszcze więcej czasu dla siebie oraz dla moich zainteresowań ( Np. zazwyczaj po przerobieniu czegoś na lekcji rozwiązywaliśmy ćwiczenia w kartach pracy. Na początku pierwszego semestru w klasie drugiej liceum miałem zrobioną jakąś połowę zadań z tej książki tylko dlatego że po zrobieniu zadań do jakiegoś tematu dużo szybciej od reszty klasy nudziłem się i szukałem zajęcia ). Maturę zdałem bardzo dobrze dzięki czemu poszedłem na studia związane z moją pierwszą miłością czyli biologią. Teraz czuję się jak bym był w miejscu do którego pasuję, prowadzący zajęcia laboratoryjne czy wykładowcy w przeciwieństwie do nauczycieli w szkołach których ja spotkałem to ludzie którzy kochają to co robią i przekazywanie wiedzy sprawiam im przyjemność. P.S Jest sporo prawdy w tym że książka w dzieciństwie może nakierować na przyszły zawód. Na mój wybór studiów po części wpłynęły marzenie z dzieciństwa. Jak miałem jakieś 3-4 może 5 lat, za fotela w którym siedział mój tata obejrzałem "Park Jurajski". Mimo wielkiego strachu przed złymi dinozaurami zapragnąłem być jak panowie w białych fartuchach i zrobić sobie Dinozaury. Jakoś lata później, w okolicach 5-6 klasy podstawówki tata dał mi papierowy oryginał " Parku Jurajskiego". Wciągnąłem go w ciągu weekendu i tylko utwierdził mnie w przekonaniu że może bycie tym panem w białym fartuchu który zrobi dinozaury to nie taki śmieszny pomysł. Dla wszystkich którzy przetrwali mój wywód serdeczne Miłego Dnia/Nocy zależnie kiedy to czytacie.

Uczę informatyki w podstawówce w klasach 5,6,7,8. Sam jestem młody niedawno skończyłem studia i jak patrzę na podręczniki co ja mam te dzieci uczyć to często mnie załamuje. Duża racja z robieniem temu na przekór, żeby ktoś coś zrozumiał, bo najzwyczajniej idąc tokiem książki wiele rzeczy będzie tylko do nauki a nie do zrozumienia. Z drugiej jednak strony poziom wiedzy uczniów jest zatrważająco niski. Ogromne braki z matematyki (staram się robić lekcje łączone zarówno z angielskim jak i z matematyką). Dzieci przyswajają za dużo informacji na raz, od rana do wieczora. Oczywiście nie chodzi tylko o informacje w postaci wiedzy zdobywanej w szkole ale też o zwykłe korzystanie z FB, instagrama itp.

Hahah, a teraz ciężka prawda-będąc w liceum czasy spędzone w podstawówce wydają się takie lekkie, proste i pełne wolnego czasu..

Ja uważam, że politycy myślą o przyszłości. Swojej przyszłości. Bo im mniej wyedukowani ludzie, tym łatwiej utrzymać władzę.

Mam 37h w tyg.Jestem w ósmej klasie.3 dni w tyg mam na siódmą a jeden dzień spędzam od 7 do 16.30(10 h w szkole)Po tym robię lekcje które zajmują mi czas do 19,następnego dnia muszę wstać na 7 a mam daleko dojazd do szkoły.Niektórzy dorośli nie mają empati i może się im zdawać że to lepiej i w porządku.Wszystko co robimy podczas tych 10 h ma ten sam schemat-patrzenie na tabilce i zrozumieć(zajerestrować dane w pamięci ram w głowie).Na informatyce uczyli mnie w 6 klasie malowania w paincie(wtedy nie było szans bym zgubiła się w internecie albo czegoś nie zrobiła.Fakt że z lekcji o prezentacji czy dokumentach tekstowych przyda się ale nie wszyscy w przyszłości będą pracowali w firmach i robili prezentacje.Inni zostaną np.pracownikiem hotelu.Niepotrzebna jest też umiejętność robienia makiety roweru z kartonu bo nie wszyscy będą architektami zwłaszcza jeśli nauczyciel do mm różnicy się przyczepia.Lepiej by było zrobić zajęcia z gospodarstwa(takie są w azji) gdzie uczyliby dziecko zrobić zupe albo naprawić zlew a to jest bardzo potrzebne!Nie wszyscy rodzice mają czas na nauki dziecka gotowania albo ogólnie pomocy w lekcji.

Dzisiejszy system szkolnictwa został wymyślony ok. 200 lat temu

Jezu. Jesteś moim autorytetem. Oczywiście łapka, komęntaż i share. =) naprawdę wielkie dzięki.

Dziękuję, że Pan o tym mówi.

W tym roku z powodu za dużej liczby osób w szkole po dodaniu podstawówki do gimnazjum, często bardzo późno kończę lekcję. Kiedy po pierwszym tygodniu byliśmy już styrani napisaliśmy do dyrektora, który ogłosił, że plan zmieni się tak, aby dzieci nie kończyły później, niż 16:30. Napisał to na stronie szkoły. Tabuny osób po 40-50 zaczęły wyzywać nas od leni, uzależnionych od komputera, i rozpuszczonych dzieci. To wszystko dlatego, że my chcemy wcześniej przed komputer usiąść. W ich czasach to było tak i nikt nie dyskutował. Co do pasji to osoby tak jak ja pracujące z końmi wiedzą ike wymaga to czasu, którego w ciągu tygodnia mi brakuje pomijając fakt, że czuję się jak wyprana już po wtorku. Kolejny smutny fakt to ten, że jestem wymumierającym gatunkiem gimnazjum. Jako już nic nie znaczący gimnazjaliści jesteśmy do wszystkiego na ostatnim miejscu. I to nie jest tak, że mi się tak wydaje. To widać. Roczniki młodsze dostają wszystko. Dywaniki, szafeczki, specjalne sale, a my gnieździmy się na jednym piętrze, bo byłyśmy zgwałcili przecież te dzieci. Dodatkowo mamy klasy nie przygotowane do danej lekcji, no bo matematyka w małej, dusznej sali od ang no to ja przepraszam

W tym wszystkim jest jeszcze jeden problem, w szkole chcą, żebyś się uczył... tylko nikt nam nie powiedział jak mamy się uczyć, żeby coś z tego wynieść. Taka trochę wiedza bezużyteczna :/

Oglądam to w ostatni dzień ferii. Mam na jutro rozprawkę, kartkówkę z matmy, sprawdzian z niemieckiego i sprawdzian z fizyki oraz test z lektury.

Z wielkim zainteresowaniem ogladam Pana kanał. Mam dopiero dzieci w wieku przedszkolnym. Wspominam lata wlasnej edukacji i patrzac na rozbudowane plany lekcji ostatnich klas szkoly podstawowej juz wspolczuje swoim dzieciom. WSPOLCZUJE mnostwa czasu poswieconego na niekonczacych sie lekcjach, po ktorych i tak trzeba uczyc sie wszystkiego w domu + odrobic zadanie co lacznie zajmuje wiecej niz te 45min lekcji, z ktorej nic sie nie wynioslo. A dziennie jest 6-8 lekcji wiec popoludnie, ktore powinno byc dla sportu, relaksu i rozwijania zainteresowan zlatuje na pamieciawej nauce tego o czym nauczyciel tylko wspominal. Czasu na zycie rodzinne brak. Szkoda, bo w doroslym zyciu moze w 10% skorzysta sie z wiedzy, dla ktorej zlatuje dziecinstwo.

dlatego radze robić jak ja - nie przykładać sie do czegoś czego nie lubisz, nie patrzeć na te cyferki, nie podążać ślepo za tymi magicznymi statami zwanymi czerwonym paskiem, nie uczyć sie na siłe w domu bo od tego jest szkoła. tylko te minimum, niezbedne prace domowe. pasja jest najważniejsza, nawet jesli to cs go. w XXI wieku ważniejsza jest umiejętność znajdywania rzetelnych informacji w internecie niż wiedza. zaznaczam WIEDZA. nie umiejętności bo to co innego. nawet z takim podejściem w gimnazjum mam średnią bliską czwórki (2017/18)

Właśnie poszłam do 8 klasy, a już jestem zawalona nauką.. a to dopiero drugi tydzień. Codziennie wracam do domu koło 16, zadania i nauka zajmują mi od 1,5 do nie raz 4h czasem nie daję rady się czegoś nauczyć przez zmęczenie, jest t o dla mnie bardzo ciężkie, a testy o Ósmoklasisty którymi straszną nas słowami "testy macie DUŻO trudniejsze od 3kl gimnazjum" mnie przerażajną

Ja jestem w ósmej i bardzo cieszę się, że Pan o tym mówi. Szacunek.

Miałam taką super nauczycielkę od polskiego, że nawet jak w szkole byłam poniżana przez innych i nie chciałam chodzić do szkoły, to chciałam chodzić na jej lekcje. Owszem, trzeba było włożyć trochę wysiłku w wypracowania, eseje, ale tak ciekawie opowiadała o języku polskim, że poszłam na dziennikarstwo i wiem, że ta wiedza mi się przyda w przyszłości. Ba nawet zachęcała nas do szukania ciekawych informacji w internecie, czytaniu innych książek niż lektury szkolne, czerpania inspiracji z codzienności. Wspaniała osoba, której nie zapomnę do końca życia.

Jestem w 3 gimnazjum i moje zajęcia w szkole są od 8:00 do 16:30,wracam do domu i jem obiad i jest zwykle 17:00, uczę się około 2h jeśli nie ma żadnego testu na drugi dzień bo bywało że kończę naukę o 22:00. Jest 19:00(lub później) i dopiero wtedy mam czas dla siebie. Jako nastolatka chciałabym wyjść ze znajomymi a o tej godzinie nie ma nawet takiej możliwości, mój mózg jest tak zmęczony że już nie mam siły na dalszą naukę i przyswajanie wiedzy. Nauczyciele zadają około 2 stron w podręcznikach lub zeszytach ćwiczeń i uważają że ich przedmiot jest najważniejszy i nie obchodzi ich to że mam jeszcze ponad 10 innych przedmiotów. W piątek wracając po szkole nie mam już siły nawet wyjść na spacer bo jestem zmęczona calym tygodniem ciężkiej pracy. Ludzie dziwią sie że nastolatkowie mają depresje, a jak jej nie mieć w takiej sytuacji?! Życie nastolatka to ciągła nauka która z czasem przestaje być przyjemna i odbiera nam ciekawość świata,do tego dochodzą inne nasze problemy które sprawiają że pogarsza się nasze skupienie i przyswajanie wiedzy jest coraz trudniejsze więc żeby się nauczyć trzeba jeszcze więcej siedzieć nad książkami. Nie raz mi brakuje dnia. 24h robi się za krótkie na wszystko moje obowiązki. Inni się dziwią że dużo ludzi ma krzywy kręgosłup, a jak go nie mieć nosząc 6 zeszytów i około 10 na prawdę grubych książek. Zdążyło mi się że ledwo podnosiłam plecak z ziemi bo był za ciężki. A dlaczego dzieci mają nadwagę ? Ponieważ jedyny ruch który mamy to są 3-4h wf tygodniowo (oczywiście są wyjątki które ćwiczą same ale mało jest takich osób) który w niektórych przypadkach (również moim) wygląda tak że nauczyciel patrzy w tableta,daje dzieciom piłkę i wchodzi na FB żeby sobie pooglądać posty.

Prawda nawet w Niedziele nie mozna odpoczac bo zadanie i nauka

Myślałem, że tylko ja to widzę. Zawsze ten temat przez moje otoczenie zostaje omijany, wszyscy rozchodzą się po kontach i udają, że nie ma problemu. Bardzo się cieszę, że poruszył Pan tą kwestię, bo jakość edukacji wpływa na późniejszy obraz społeczeństwa, jakość życia w danym kraju i wiele innych ważkich spraw. Pozdrawiam serdecznie.

Subik i Like od razu. W końcu ktoś kto rozumie ten problem. Mam 6-8 lekcji dziennie a są u mnie w szkole klasy co mają 6-9 lekcji. Moja pasja to informatyka ale w przyszłości straż pożarna i chcę się rozwijać w tym kierunku, komputery szkolne to żart. Wracam do domu o 15-17 potem obiad, korepetycje, nauka, zadania domowe i w ten sposób jest 20:30 chwila na obejrzenie jakiegoś serialu, albo coś z YT i do kompania. Potem to już rób co chcesz ale i tak masz na to +/- 1,5h bo potem rodzice do spania każą. Jak by tego było mało to jeszcze nauczycielka z Niemieckiego wymyśliła jakiegoś „instaling’a” i mamy to robić codziennie. (Ps: jestem w ósmej klasie)

Coraz więcej dzieci/mlodzioez mają godzin i prac domowych, a statystyki pokazuje że dzisiejszy przecietny licealista ma mniejsza wiedzę w porównaniu do licealistów sprzed 10-20lat. Może Ministerstwo Edukacji powinno zrozumieć ze nie tędy droga :)

Jestem w 3 klasie gimnazjum Codziennie wracam do domu o godzinie 14:30/15 Tygodniowo wychodzi mi 42 godziny w szkole Ledwo co zaczął sie rok szkolny a ja mam zapowiedziany SPRAWDZIAN z 2 klasy gimnazjum z fizyki :> Ledwo dostałam laptopa a od kilku dni leży na boku bo nie znajduje czasu (dobra...czas niby mam jakąś godzine ale raczej to przesypiam:>) na to aby usiąść i napisać kolejny rozdział opowiadania czy chociaż na szybko wstukać ten wiersz napisany na kolanie na przerwie między chemią a matematyką Kocham cie szkoło.

wreszcie ktoś nas rozumie :)

W bardzo konkretny sposób przedstawiony problem dzieci chodzących do szkoły w dzisiejszych czasach. Szkoły, która powinna całkowicie zmienić spojrzenie na przekazywanie wiedzy dzieciom. Wiekszość dorosłych dzisiaj ludzi nie pamieta prawie niczego, czego uczyli się w klasie. Sama jestem ostatnio bardzo zainteresowana edukacją domową, ale widzę jak trudno jest pracującym rodzicom powziąć kroki, by uczyć dzieci w domu. A nie każdego stać na zatrudnienie odpowiedniego nauczyciela. Dzieci powinny mieć przede wszystkim więcej swobody w wyborze tego, czego chcą się uczyć. A szkoła zamyka ich wszystkich w te same ramy, nie patrząc na ich zainteresowania i indywidualne umiejętności. Przykre, ale prawdziwe, a co najgorsze raczej nie zmieni się to szybko.

Ja wiem sam po sobie, że więcej się nauczyłem ucząc się dobrowolnie 2 lata niż 15 chodzenia na przymus. Dlatego moje dziecko będzie chodzić do szkoły tyle ile będzie chciało. Ma mieć dobre oceny i tyle, a czy będzie chodzić 3 dni w tygodniu czy pięć to już mnie nie obchodzi. A z resztą szkoła przygotowuje dzieci do życia w świecie, który nie istnieje, nie sprawdza nawet twojej inteligencji, sprawdza tylko twoją pamięć.

Racja! Dziwne, że jeszcze nikt z tym nic nie zrobił. Treść lekcji też budzi wiele do życzenia. Dzieciaki uczą się rzeczy kompletnie niepotrzebnych, jest to wiedza niepraktyczna. Zagracają dzieciom umysły, a na wartościową wiedzę nie ma już miejsca. Co więcej, straszą, że "jak nie będziesz miał dobrych stopni, to będziesz ulice zamiatał". Nie mają czasu na szukanie siebie, a potem nie wiedzą na jakie studia chcą iść, bo nie mieli okazji poznać swoich mocnych stron. A potem uczelnie są przepełnione studentami, którzy studiują dla studiowania, a potem jak już mają dyplom, idą do kompletnie innej pracy niezwiązanej z zawodem. Jak będę miała już swoje dziecko, powiem mu, żeby uczyło się na tyle, żeby w ogóle zdało, może mieć same 2 albo 3 (zależy jaka ocena przepuszcza do następnej klasy) a resztę czasu niech poświęci na swoje pasje. Jak nic się nie zmieni to to chyba jedyna opcja. Na rozmowie o pracę NIKOGO NIE OBCHODZI jakie ktoś miał stopnie i czy potrafi wyrecytować dokładną datę bitwy pod Warną i skład chemiczny czegośtam tylko liczą się KOMPETENCJE I DOBRA PREZENTACJA WŁASNEJ OSOBY, o czym w szkole nie ma ani słowa... Nie uczą też, jak radzić sobie ze stresem. Porażka.

W pełni się z tym zgadzam. Zawsze mi powtarzali "Ciesz się tym że się uczysz, bo jak będziesz pracował to nie będziesz miał wolnego czasu dla siebie..." Ta... Poszedłem do pracy i bez względu czy to praca fizyczna, czy programista to miałem dużo więcej wolnego czasu dla siebie i innych niż gdy się uczyłem.

Boże wreszcie ktoś powiedział prawdę o naszym codziennym życiu. Dzięki 😊

Boże, jak to jest dobrze powiedziane, dałbym o wiele więcej niż ta jedna łapka w góre...

Zlikwidować im prace domowe. Jedna, czy dwie prace kontrolne na semestr. No i wyrzucić niepotrzebne przedmioty. Skrócić przerwy do 5min, tylko z jedną 25min

Jedyny człowiek który mówi z sensem :)

Doktorze Rożek! Brawo, brawo po sto kroć brawo za te słowa! - Dlaczego w polskiej szkole jest jak jest? - Bo szkoła nie jest miejscem dla rozwoju ucznia tylko zakładem pracy dla nauczyciela. Ot i rzeczywistość.

Heh... Ja rozwijam swoje zainteresowania... Na lekcjach religii :p ale pisanie na lekcjach książek nie mal zawsze się kończy uwagą.... 😒

chodzę do 7 klasy i codziennie mam od 8 do 16 i chodzę dzień w dzień niewyspany czekając na weekend A TO TYLKO KILKA DNI OD POCZĄTKU ROKU

Mam 37 lat - pochowałem całą rodzinę(wszyscy w jednym roku - każdy na co innego i nagle) , wyleczyłem się z nowotworów złośliwych i jestem troch powycinany , ale pomimo takich przeżyć szkoła była najbardziej stresującym i najgorszym doświadczeniem w życiu(byłem słabym uczniem wiecznie na miernych) . Minęło wiele lat nim się zafascynowałem nauką , pomimo iż szkoła mnie zniechęcała z czasem odkryłem że lobię się uczyć ,a wiedza zmienia światopogląd, a szczególnie ta z ekonomi oraz fizyki czy kosmologi czy medycyny .Niestety szkoła nie dała rady mnie zainteresować , a to co powinienem się dowiedzieć by rozumieć o czym mówią na w.w wykładach musiałem nauczyć i zrozumieć samemu . Do dziś się zastanawiam jak czegoś tak pięknego i głębokiego jak fizyka czy matematyka można nauczać w taki sposób by dorosłemu człowiekowi na słowo matematyka dalej podnosiło się ciśnienie. Uwielbiam naukę oraz nienawidzę szkoły.

Bardzo potrzebny odcinek. Dziękujemy.

Work smart, not hard 😉

Oddał Pan w tym filmie wszystkie moje odczucia związane ze szkołą! W punkt!

Jest bardzo mądry - miło Pana posłuchać

Ja osobiście kiedyś odrabiała prace domową do 4 rano w podstawówce.Przez całe szkolnictwo nie rozwijała żadnych zainteresowani tylko próbowałam kuć(co dosyć słabo mi wychodziło) aż do liceum gdzie olałam wszystko i postanowiłam sam przygotować się do przyszłej pracy informatyka i maturę bardzo dobrze zdałam i znalazłam swoje zainteresowanie. Lepiej człowiek wyjdzie jeśli znajdzie sobię zainteresowanie i hobby,a praca się znajdzie sam często bardzoo dobrze płatną :)