Relacje damsko-męskie to niewątpliwie jedna z kwestii, o której mało kto "mówi jak jest". Zapewne jest to związane z ogromną presją społeczną i pewnym programowaniem, które zmusza nas by pokazać na zewnątrz, że kolokwialnie mówiąc wszystko jest okej. Tymczasem naprawdę szczęśliwych związków, a już zwłaszcza małżeństw znam bardzo mało. Bo prawda wychodzi na jaw często dopiero po czymś mocniejszym i to gdy druga strona będzie czuła gwarancje dyskrecji w odniesieniu do tego co powie. Im więcej osób będzie mówić o temacie relacji damsko-męskich w sposób rzetelny i patrząc na sprawę od wielu stron tym lepiej wszyscy na tym wyjdziemy. Pozdrawiam

Prawdziwa miłość przykład Ealeczne serce,oni mieli ślub na łące i za darmo!

Prawdziwa, czysta i bezgraniczna miłość istnieje.. Ale tylko w relacji rodzic~dziecko.

Radio Samiec super kanał i polecam. Dokładnie TO SAMO Marek Kotoński opisuje na swoim kanale. Nie rozumiem, dlaczego nazywasz jego kanał radykalnym..?

Tak blog już usunięty. Użyjesz złego języka i zaraz masz problemy. Za 15 lat nawet to o czym ja mówię będzie pewnie nie do przyjęcia. No chyba, że kontrruchy zrobią swoje. Ale wątpię to jest kompletna nisza.

Kobieta wcale nic nie poświęca rodząc dzieci. No tak.

@@monimoni3398 nikt do rodzenia nie zmusza. Zawsze można wybrać drogę singielki. Małżeństwo świadomy wybór często trzeba przeanalizować czy będzie gorzej jak mamy czy lepiej. Serce czasem bywa marnym doradcą.

Dokładnie. Według moich szacunków ogólny procent szczęśliwych i udanych związków nie przekracza 20%. Masa ludzi robi coś "bo tak trzeba". Bo jak nie weźmiesz ślubu będąc kobietą to wiadomo jak taką kobietę traktują inne mężatki. Nawet kobiety rozwiedzione, które uzyskały to i owo w drodze rozwodu traktują kobiety żyjące w konkubinacie w sposób moim zdaniem nieprzychylny i nieodpowiedni. To na kobietach presja na dzieci i małżeństwo jest największa. Nie muszę chyba mówić, że bezpośrednio przekłada się to na to przed jakim wyborem staje większość facetów. Albo zgodzisz się na ślub i dziecko, albo stracisz trwający nieraz ładnych parę lat związek i zostaniesz sam np. w wieku 30-35 lat.

@@audytorium881 ja jestem sam i nigdy nie nazywalem sie singlem. Robie co mi sie podoba i jest zajebiscie mam 33,5 roku

Albo słyszałem jeszcze coś takiego : "Zdrada jest skutkiem związku albo małżeństwa" xD

Jìķiķķkķ

Jak najbardziej zgoda, że formalizacja redukuje szansę rozpadu związku natomiast redukuje raczej poprzez utrudnienia związane z wyjściem z małżeństwa niż to, że realnie jakość takiego związku jest większa niż nieformalnego. Dlatego nie ma sensu moim zdaniem porównywać trwałości związków małżeńskich i konkubinatu, bo "trudność wyjścia" w oby przypadkach jest diametralnie różna. Wręcz pokusiłbym się o stwierdzenie, że to związki nieformalne poprzez dużo łatwiejsza opcję wyjścia z takiego związku mogą dawać większą korelację pomiędzy długością związku a jego realną jakością. Pozdrawiam

Wszystko zależy jak zdefiniujemy "realną jakość". Bo jak dla mnie najbardziej realną miarą są dzieci i to czy będą na tyle dobrze wychowane, że same będą chciały (i potrafiły) zakładać swoje rodziny. Niestety patrząc z czysto hedonistycznego punktu widzenia związek w którym wychowuje się dzieciaki będzie statystycznie mniej przyjemny niż taki bez, stąd potrzebne jakieś "utrudnienie wyjścia".

Pełna zgoda. To kwestia priorytetów. Ja przedstawiam temat od strony potencjalnego szczęścia małżonków/partnerów. W kontekście szczęścia dziecka najlepiej gdyby rozwody były bardzo utrudnione. Ale tu też powstaje kolejny temat co do tego ile dzieci warto w ogóle mieć. Bo znowu patrząc od strony szczęścia pojedynczego dziecka najlepiej gdyby było jedynakiem. Patrząc od strony zasobów jakie otrzyma od rodziców.

Dzięki za miłe słowa. Poruszasz w tym komentarzu niezwykle istotny temat, który prawdopodobnie będę chciał omówić w osobnym materiale. Co do tego co mówisz to problem jest tylko taki, że istnieje spora rozbieżność pomiędzy interesem natury, a interesem nas jako ludzi. I to widać świetnie na płaszczyźnie relacji damsko-męskich. Kobieta pożąda na ogół facetów o mocnych genach, ale pod kątem tego co zapewniało przetrwanie od setek tysięcy lat, a zatem choćby agresji potrzebnej dawniej przy polowaniu. Dziś jednak agresja u faceta jest już niemal atawizmem tak samo jak pociąg kobiety do tego typu mężczyzn. Te pierwotne instynkty w nas kończą się często tym, że dziecko nie ma ojca, a kobieta i tak wbrew swojej naturze niejednokrotnie szuka w późniejszym okresie odpowiedzialnego faceta, z którym wychowa dziecko. Ja to nazywam „a lose-lose and lose situation”, bo naprawdę na tym tracą wszyscy. Dziecko, kobieta, a nawet facet, który często sam nie wie czemu zostawia kobietę, z którą ma dziecko. Trudny temat, ale doskonale wiem o co Ci chodzi. Wierzę, że odpowiedni dobór partnerów (także w kontekście rodzicielstwa) mógłby wręcz zmienić oblicze świata na lepsze. Pozdrawiam

Z biologicznego punktu widzenia cel życia każdego organizmu to przede wszystkim powielanie się. Inteligencja człowieka pozwala na znalezienie wielu innych - szukanie szczęścia dla siebie lub innych, rozumienie i zasiedlanie wszechświata, tworzenie sztuki/wiedzy/idei które przetrwają pokolenia, ale nie niweluje to tego pierwotnego celu. Wedłóg mnie "end-game" związku to czy wytrzymamy ze sobą całe życie i czy będziemy w stanie razem wychować dzieci. (To że nie każdemu się to udaje, nie znaczy że nie warto się starać). Rzeczywiście jest bardzo silny dysonans między współczesnym cywilizowanym życiem, a naszą biologią tkwiącą ciągle w jaskini. Ale ten sam intelekt który wywołuje ten dysonans, powinien być w stanie pomóc nam go ogarnąć, trzymać instynkty na wodzy i wykorzystywać je dla przyjemności tak żeby nie psuły nam czy naszym dzieciom życia.

Na polskiej wsi, w ogóle na prowincji małżeństwa i huczne wesela będą i za 2000 lat. To się nie zmieni.

Dokładnie. A niestety społeczeństwo narzuca na nas to, iż pewne zadania w życiu mamy niejako wypełnić by móc poczuć szczęście. Tymczasem tak jak wspominasz nie wszystko jest dla każdego. Nawet nie chce zliczać ile razy słyszałem, że czas na ślub lub dziecko „bo to już czas”, albo „no tak trzeba potem będzie za późno”. Rzadko można usłyszeć w tej materii „Ja chcę” wypowiedziane z pewnością w oczach. Pozdrawiam

Szkoda mi Was, nie wiecie co tracicie. Jeśli z góry zakładacie że się nie powiedzie to tak będzie, jesteście materialistami, starać się trzeba przez całe życie, obowiązki mogą być przyjemne jak widzi się rezultaty, że co że trzeba się dziećmi zająć ,ugotować, posprzątać, być miłą dla męża. Trening czyni mistrza.

Relacje damsko-męskie tracą na jakości i trwałości poprzez niedobór wielu czynników. Jednym z nich jest wzajemne poświęcenie. Podejście, które przejawiasz staje się wraz z postępem technologicznym i obyczajowym niezwykle rzadkie, a więc mierząc swoją miarą odnosisz się do mniejszości osób wchodzących w związki. Nie wiem na ile jest to wynik odpływu pewnych wartości na rzecz pozornego konformizmu, ale prognozy na przyszłość są nieciekawe. Pozdrawiam

W sensie to o ryzyku wejścia w biznes? :)

@@audytorium881 Dokładnie tak, od dłuższego czasu w identyczny sposób argumentowałem sobie aby nie zawierać małżeństwa na podstawie tych procentów a Ty to wyrecytowałeś wszystko tak jak to miałem w głowie, niesamowite.

@@WitamWasBardzoMilo Niewątpliwie ryzyko jest na tyle duże, że nie tylko my na to wpadliśmy. :)

Kśku, nie musisz się martwić się. Major nie odejdzie całe te:)

Bardzo rozsądny, dojrzały komentarz i opinia z jaka trudno się nie zgodzić. MGTOW nie głosi wcale nienawiści do kobiet tak jak feminizm wcale nie głosił z początku nienawiści do mężczyzn. Prawda jest taka jak to opisujesz, a jest ona bardzo prosta. Chcemy aby nasze związki były udane? W takim razie będzie się trzeba o to starać, pracować nad tym, a problemem wielu ludzi jest niechęć do wysiłku jako takiego. Pozdrownienia dla normalnych, świadomych, dojrzałych intelektualnie kobiet! I nie bójcie się przebudzenia mężczyzn z ruchu MGTOW paradoksalnie to mogą być dla Was najbardziej interesujący partnerzy.

Niedojrzała miłość mówi: „Kocham cię, ponieważ cię potrzebuję”. - Dojrzała miłość mówi: „Potrzebuję cię, ponieważ cię kocham”. - ,, O sztuce miłości" Erich From Źródło: s. 50. ,,Muszę obiektywnie poznać drugiego człowieka i siebie po to, aby móc wiedzieć, jaki jest naprawdę, albo raczej aby przezwyciężyć złudzenia, irracjonalnie zniekształcony obraz, jaki sobie o nim wyrobiłem. Jedynie wtedy jeśli znam obiektywnie jakiegoś człowieka, mogę poznać w akcie miłości jego najgłębszą istotę." - ,,O sztuce miłości" - Książka ta usiłuje dowieść, że miłość nie jest bynajmniej łatwym uczuciem, które może stać się udziałem każdego, niezależnie od stopnia osiągniętej dojrzałości. Pragnie ona przekonać czytelnika, że wszystkie jego próby skazane są na niepowodzenie, jeżeli nie będzie zarazem jak najusilniej starał się rozwinąć całej swojej osobowości, aby zdobyc twórczą postawę życiową; że powodzenia w miłości do poszczególnej osoby nie można osiągnąć bez zdolności kochania bliźniego, bez prawdziwej pokory, odwagi, wiary i zdyscyplinowania. W kulturze, w której cechy te należą do rzadkości, równą rzadkością musi byc zdolność kochania. Każdy z nas zatem może spytać, ilu znał ludzi naprawdę kochających. /- fragment przedmowy Ericha Fromma/

kzfaq.info/get/bejne/ic51ddiXsMqtaGw.html Polecam również ,,Patologia normalności" , ,,Mieć czy być" Erich Fromm -,,Współcześni ludzie bardziej od innych istot żywych kochają mechaniczne gadżety. (...) Interesujemy się ludźmi jak przedmiotami (...) a nieżywymi osobami. Wszystko to idzie w parze ze wzrastającą rolą metod biurokratycznych. W gigantycznych centrach produkcyjnych, gigantycznych miastach, gigantycznych wioskach ludzie są administrowani, jak gdyby byli przedmiotami; " - ,,Serce człowieka" Erich Fromm

A mnie wciskają, otoczenie, do tego bym był żonaty, bo tak. Tylko, że u mnie 0 chcica🤭🤭😁😁

No to gratuluję. Pani małżeństwo jest pięknym wyjątkiem, aczkolwiek potwierdzającym regułę.

Na pewno także o tym jest to nagranie. Myślę, że wiele osób nie wchodząc w pewne schematy mogłoby na tym tylko skorzystać. Niekiedy małżeństwo jest jednym z nich. Presja społeczna jest ogromna. Pozdrawiam

Na miejscu kobiety również! :P

marta wasielewska moze jakis argument pani wszechwiedzaca

Może jakiś argument na twoją tezę, panie wszechwiedzący? W związku zarówno facet jak i kobieta może być stroną tyranizującą, itp., a jeszcze "lepiej" gdy obu stronom odwala.

Joanna Krzysztofik poczytaj sobie na necie o niebezpieczenstwach slubu dla mezczyzn. Dlaczego pytasz nieprzygotowana?

A czemu ty nie umiesz czytać ze zrozumieniem? Gdzie ja napisałam, że mężczyzna nigdy nie jest stroną pokrzywdzoną? Poza tym dwie sprawy. Pierwsza: jeśli mężczyzna obawia się ślubu na podstawie obserwacji i rozmów, że inni mężczyźni trafili na żony modliszki czy inne feme fatale, to rozumiem i nie dziwię mu się. Naprawdę nie naśmiewam się z takiego mężczyzny i współczuję mu. Druga: jeśli mężczyzna obawia się ślubu z powodu zwykłych tzw. obowiązków, no to sorry.

Dlaczego?

Szanuję Twoje zdanie więc nie będę z nim długotrwale polemizował jednak mam w tym temacie nieco inną opinię. A więc po 1 i 2: Jak można przeczytać na jednej ze stron w internecie: „W konkubinacie kobieta lub mężczyzna nie może żądać od byłego partnera/ki alimentów na siebie, nawet jeśli po rozstaniu znajduje się w bardzo trudnej sytuacji materialnej”. Z tego co wiem jest to prawda. Prawda, która byłego premiera RP Pana Kazimierza Marcinkiewicza podobnie jak gitarzystę Johna Frusciante uchroniłaby od ogromnych alimentów w ramach zaniżenia standardu życia po rozstaniu pomimo tego, że Ci państwo nie mieli dzieci ze swoimi żonami. Jak czytamy na innej stronie: „Zasadą jest, że konkubenci nie są wobec siebie zobowiązani do świadczeń alimentacyjnych. Również majątek nabyty w trakcie trwania związku stanowi odrębną własność każdego z nich, chyba że stroną umowy kupna będą obydwoje partnerzy”. A przecież zarówno kwestie alimentacyjne jak i te dotyczące majątku nabytego w trakcie trwania związku już same w sobie robią ogromną różnicę w stosunku do instytucji małżeństwa. Do ogromnych zalet należą także: brak odpowiedzialności za zobowiązania konkubenta - jeżeli konkubent narobi długów możesz nie obawiać się wizyty komornika” oraz „łatwość zakończenia związku - z formalnego punktu widzenia można go rozwiązać w każdym momencie bez konieczności przeprowadzania rozwodu w sądzie.” Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Po prostu konkubinat nie jest wejściem w całe zjawisko „bycia razem” tak mocno jak w przypadku małżeństwa, a różnica jest widoczna zwłaszcza gdy para nie ma swojego potomstwa. Wydźwięk małżeństwa i konkubinatu w sądzie jest zupełni inny. Zgodzę się jednak, że samo ustalenie kwestii majątkowych jest o wiele trudniejsze w konkubinacie. Na ogół jednak dlatego, że jedna ze stron może coś jeszcze odratować. 3. Tak uważam, że od strony wzajemnych starań konkubinat jest zwyczajnie lepszy gdyż nic niejako nie jest nam „dane z urzędu”. Strony bardziej naturalnie zabiegają o siebie zaś małżeństwo daje złudne poczucie bezpieczeństwa i braku konieczności starania się faceta o swoją kobietę i kobiety o swojego faceta. 4.Klarowność całej sytuacji i mnogość podobnych opisów ze strony mężczyzn utwierdziły mnie w przekonaniu, że ślub negatywnie wpływa w dłuższej perspektywie na życie seksualne par. Nie tyczy się to każdej pary, ale punkt 3 i 5 również robi tutaj swoją „robotę”. 5. Wierność to jedna z kwestii, która jest najbardziej tutaj pożądana. Wiele osób jednak żałuje zwyczajnie, że zawarło związek małżeński, a liczba tych osób diametralnie wzrasta. Do grona dołączył właśnie Jeff Bezos i książę Harry. Pozdrawiam

Jestem po rozwodzie i w 100% potwierdzam analizę autora filmu. Wpadłem na to wszytko za późno. Trzeba być skończonym idiota żeby brać ślub. W dzisiejszych czasach jest to instytucja służąca tylko i wyłącznie kobietom. Do analizy dodam jeszcze jedna rzecz której nie ma w filmie i przed która przestrzegam wszystkich facetów. Kobieta po ślubie może przestać robić cokolwiek oraz mieszkając z tobą dokładać się finansowo do czegokolwiek, może tez dawać d.... na lewo i prawo. Generalnie hotel i powód dla którego mężatki się tak bzykają. A Ty udowodnij to przed sądem......pozdrawiam i przestrzegam niedoinformowanych.

@@micharado513 Niestety w wielu przypadkach kończy się to w ten sposób. Najpierw ma być pięknie i cudownie, a potem mija parę lat po ślubie i pięknie i cudownie jest na moje oko w 20% przypadków. Tylko to wychodzi czasem po latach, a trzeba dodać fakt, że ludzie często się zmieniają. Więc w zasadzie to taka loteria. Okaże się, że nie miałeś szczęścia i lądujesz w związku pełnym zdrad, dozowania Ci seksu, wymagań i zagrożenia rozwodem i stratą majątku. Mam nadzieję, że w wyniku rozwodu nie straciłeś zbyt dużo i dałeś radę się po tym pozbierać psychicznie.

@@micharado513 Szczerze Ci współczuję takich doświadczeń. Na przyszłość może warto się zastanowic dlaczego przed śłubem nie dostrzegło się sygnałów ostrzegawczych bo musiały być. Dla równowagi -kobieta może trafić na amatora zasobów jej rodziców któremu z solidnym zarabianiem na rodzinę nie po drodze(jej jakoś tak). Facet w pogoni za interesem życia może wisiec na niej calkiem długo moeszkając w jej mieszkaniu i mamiąc wizją rodziny. Bez śłubu-zaznaczam.

@@micharado513 Trzeba było poduchą przycisnąć w nocy albo trutki na szczury dosypać do kawy...

Spokojnie, ciągle jest ponad 60% szans na sukces :)

Audytorium no tak :D

to juz min. 9 miesiecy od twojego slubu, myslicie juz o rozwodzie?

No to gratuluję. Kom. sprzed 6 lat. Pewnie jest już pani po rozwodzie. I co, udało się oskubać byłego partnera? Odebrać mu mieszkanie, wyciągnąć alimenty? Ograniczyć do minimum jego kontakty z dziećmi?

@@Greg74948 właśnie wczoraj planowaliśmy, gdzie się wybrać na rocznicę ślubu 😅 no nie nie ma co się skubać, bo mamy własne dobrze działające firmy. Więc 60% szans na sukces się u nas sprawdziło 🙃

Powodzenia i nie dziękuj ! :)

Nadal jesteś obudzony????

@@Patryk51140 hahaha 😂

@@kambla7886 😎🍻😂

Tylko widzisz ja tworzę kanał tylko dlatego, że to lubię. Szczerze zaczynałem mając 6 subów i cieszyło mnie to tak samo jak mając 600. Nie robi mI różnicy czy mam pod nagraniem 200 łapek w górę, czy 20 dlatego też o to nie proszę. Wiadomo cieszy mnie to, ale głównie chodzi mi o wyświetlenia, bo dzięki temu mam szanse dotrzeć do ludzi z pewnymi treściami. Więc zwyczajnie robię to co lubię w wolnym czasie przy okazji starając się analizować rzetelnie pewne istotne moim zdaniem sprawy. A małżeństwo? Jeśli kogoś to cieszy to okej, ale trzeba być świadomym ryzyka. To nie ryzyko pozostania na 600 subach. To ryzyko straty majątku i wielu innych dóbr, dostania ogromnych alimentów, utraty prawa do widzeń z dzieckiem czy nawet utraty własnego mieszkania. Osoba, którą znasz i z którą wchodzisz w związek małżeński za parę lat może pod wpływem różnych czynników stać się zupełnie inną osobą. I to nawet jeśli wcześniej była z Tobą szczera. A umowa małżeńska pozostanie ta sama.

To sobie intercyzę podpisz. Utrata prawa do widzeń z dzieckiem? No trzeba zdrowo namieszać, zęby sąd ci prawa rodzicielskie zabrał. Poza tym jak się nie zwiążesz to też nie zobaczysz dziecka, bo go nie będziesz miał. Dziecko w wolnym związku? No i niby kto ci zagwarantuje prawo widzeń większe niż facetowi po rozwodzie? Poza tym jakie koszty? Ludzie robią wielomilionowe inwestycje i też ryzykują kasą. Ogromną kasą. Tylko widzisz większość fajnych rzeczy się dostaje jeśli zaryzykujesz.

Ludzie ryzykują ogromną kasę dla ogromnych korzyści. Tylko wtedy to ma sens. Małżeństwo moim zdaniem nie gwarantuje takich „przyjemności”. Moim zdaniem to co mówisz miało by sens gdybyśmy mówili o skali rozwodów na poziomie 5-10%. Mówimy w większych miastach o ponad 40%. Za dużo widziałem porozbijanych ludzi po rozwodach by przyjąć taką retorykę. A co do intercyzy. Jeśli jesteś osobą która wnosi znacznie większy majątek do relacji niż druga strona i jednocześnie namówisz partnerkę do intercyzy to będę pierwszym, który ci pogratuluje. Na ogół na intercyzę godzą się dwie zamożne osoby bojące się o majątek. Przy różnicach w posiadanych "zasobach" zaczyna się problem.

@@audytorium881 Intercyza traci swoje właściwości prawne gdy pojawiają się dzieci i ma miejsce rozwód. Wtedy nadrzędne jest "dobro dziecka" i to jak sobie sąd z panią sędziną na czele to dobro interpretuje. :(

@@piotrek5658 proszę rozwiń

O tym jest mój post. Jeśli uznamy, ze dwa pierwsze argumenty maja sens to wstanie z łóżka jest błędem. Idąc do drzwi możesz się potknąć i upaść. Po co gotować? Zmarnujesz drogie produkty, jeśli danie ci się nie uda. Po co iść do szkoły/na studia? Może oblejesz.

Tutaj bardziej chodzi o to, ze wstaniesz z lozka i ktos ci noge podstawi, a nie ze sie sam wywrocisz. To jest jak jazda samochodem, jestes zajebistym kierowca, lata bez kolizji, ale ktos Ci sie wpierdoli i cierpisz.

Twój rynsztokowy język świadczy o tobie...

"Ale konkubinat to grzech i nie wyobrażam sobie takiego życia." Ty tak na serio ? Nie wierzę. Dałeś sobie narzucić te katolickie brednie korporacji watykańskiej ?

@@mytomilionyonitogarstka4239 A odrobina kultury i poszanowania cudzych poglądów to juz zupełnie nie jest cool i jazzy?

@@beatapogorzelska1241 Owszem, pytanie tylko czy to są jego osobiste poglądy i przekonania czy narzucone przez "kogoś" ?

@@mytomilionyonitogarstka4239 To nie ma znaczenia-prawdopodobnie jest dorosły. Może doszedł do wiary drogą poszukiwań, może wpoiły mu ja babcia z mamą. Nie wychowuje się dorosłych ludzi.

Zeby się zastawonić czy się chce w to pchać