Hej. To po prostu płyn do myjek ultradźwiękowych, zwykły, ale później mogę sprawdzić jaki dokladnie. A zawór podłączony do generatora pwm aby pracował.

@@elektrotechnika-krakow generator mam,urzywam od blisko 15 lat i ogarnia wiekszosc roboty ale jeszcze bym chcial oczyszczac myjka tak jak na filmiku. a myjke jaka masz? bo niewiem czy wiesz ale myjka myjce nie rowna, chodzi o piezo, herce, temp wanne i program. Studiwlaem to juz ale odpuscilem bo nikt nie potrafi odpoweidzec konkrtnie na pytania a 90% myjek co widzilem w akcji, nie dziala albo dziala jak namaczanie w misce z benzyna 😀

Ta myjka z filmu to zwykła tania myjka - taka domowa :). Mam też droższą, dużą, z podgrzewaniem, funkcjami, itp, itd, ale tej używam najczęściej - jest po prostu poręczna i stoi w pobliżu. Tą małą z filmu mam tak długo, że już nie widzę tego modelu w sprzedaży - ale to jeden z najkrótszych, jest kilka czasów działania do wyboru, start, stop. Kiedyś kombinowałem z drogą myjką (chyba ponad 2k kosztowała), preparatami, itp. Potem okazało się ze tania myjka, zwykły płyn do myjek, generator PWM (musi mieć odpowiednio dużą moc, aby ten zawór faktycznie w całym zakresie pracował) - i efekty dużo lepsze. Na koniec przepłukanie (też na pracującym zaworze) w ropie.

Cześć, niestety nie posiadam takich danych. Nie wiem czy ktoś takie badania przeprowadzał.

@@elektrotechnika-krakow Ok, dzięki 🙂

W opisie jest link do pełnej wersji filmu. Ogólnie to do BGA - NC-254 - używam od kilkunastu lat i w międzyczasie wypróbowałem już wiele fluxów, ale tym mi się najlepiej lutuje. Do smd NC-254, UV-559 (w tym zapach mi się nie podoba, ale to kwestia gustu) , RMA-218 też lutowałem smd i było ok, a cena niższa. Do kabli i przewodów wystarczy RMA-218. Om338 kiedyś kulkowałem układy, myślę że jak się używa om338 to warto sprawdzić NC-254 - może okazać się lepszy a do prostych zadań gdzie cena się liczy - RMA-218 - patrząc na cenę może pozytywnie zaskoczyć.

Nie zgadzam się. Test na nowych elementach - moim zdaniem - nie pokazuje wielu istotnych właściwości topników. No i na żadnym z fluxów nie znalazłem informacji - "tylko do nowych elementów na nowych padach". Kwestii szkodliwości nie podejmuję - nie mam kompetencji do oceny - to zostawiam osobom które mają odpowiednią wiedzę z zakresu chemii, medycyny, itp.

@@elektrotechnika-krakow Nie chodzi o tylko do nowych elementów, ale o to, że już raz lutowane elementy i bez topnika się dobrze lutują, spróbuj bez topnika zalutować nowe, zwłaszcza chińskie, czytaj utlenione. Tylko o to.

W filmie bez topników lutuje przy rogach - jest punkt odniesienia. Moim zdaniem znacznie łatwiej wlutować nowy KBC - i na nowym nie widać tak dobrze różnic pomiędzy fluxami - nagrałem nawet taki przy okazji wymiany, ale właśnie ze względu na słabo widoczne różnice, nagrałem jeszcze raz używając starego. P.S. Ten film to dodatek do innego, na życzenie jednego z widzów, dlatego tylko ten jeden wybrany przykład. W głównym filmie jest np. nowa linka czy drut ale też kulki BGA (na starym układzie).

Niekoniecznie - może się okazać że są sprawne, najlepiej zmierzyć. Przy wymianie warto sprawdzić czy nowe są ładowane, w innym filmie pokazuję jak naprawić ładowanie akumulatorów - przy okazji też jak wyglądają napięcia. W podobnym rozmiarze są 9Ah, ale najlepiej zmierzyć miejsce. Niewiele większe są 15Ah i jak konstrukcja pozwala na powiększenie miejsca to można kombinować.

@@elektrotechnika-krakow Mialem na mysli, ze nie trzymaja juz tak dlugo jak kiedys. laduja sie bez problemu ale filmik obejrzalem i tak, moze kiedys sie przyda. Tylko nigdy nie zwrocilem uwagi na napiecie wyjsciawe jak byl nowy. Teraz oscyluje w granicach 210-215V. Nieco niskie jak na moj gust. Problem w tym, ze z powodu instalacji fotowoltaicznej w sieci mam nieraz ponad 252V i Ups skacze jak glupi miedzy siecia a bateriami. Nie wiem jak wpywaja takie zmiany 210-250 na elektronike komputera. Dzieki za pomoc

@@goatman86 Teoretycznie zasilacze impulsowe - w komputerach czy peryferiach powinny sobie radzić z takimi napięciami, większe niebezpieczeństwo jest przy zbyt wysokim - kondensatory.

Witam, temat typowych pomiarów omijam szerokim łukiem :). Na ten temat jest już wiele filmów. Typowe pomiary to głównie normy i przepisy, bez tego trudno by było omówić temat, a co do Norm to nie są one powszechnie i bezpłatnie dostępne - tu pojawiają się kwestie wykorzystania bez łamania prawa. Wiele tematów dotyczących pomiarów pośrednio już poruszyłem, ale staram się od innej strony - bardziej "dlaczego tak" czy "skąd się to bierze" niż "bo tak jest w Normach i już". Nie zajmuję się też "typowymi" pomiarami - raczej trudnymi tematami, nietypowymi, wymagającymi indywidualnego podejścia - i jak już się coś ciekawego trafi to albo presja czasu, albo brak zgody czy odpowiedniego miejsca na bezpieczne nagrywanie...

Oczywiście że QFP :) Bardzo dziękuję za zwrócenie uwagi. W opisie i planszy poprawiłem.

Myślę, że nawet nie pół inteligencja... A w kwestii systemu edukacji - od wielu lat nadaje się tylko zmiany, wiedza teoretyczna która jest "pompowana" w dzieci jest w większości bezużyteczna w życiu, poza tym i tak jest pod ręką - np. w telefonie, a bardzo brakuje sposobów na pozyskanie rzetelnej wiedzy, oddzielenie bzdur od prawdy, i co najważniejsze praktycznego wykorzystania tej wiedzy. Ludzie potrafią po szkole obliczyć sinus kąta, a nie potrafią własnego PIT'a wypełnić. Uczą się rozwiązywać równania, a nie uczą się po co je rozwiązywać... Czasem się zastanawiam czy w tym systemie nauczania drastyczne obniżenie poziomu wpłynęło by negatywnie. Na razie nie ma zadań domowych - czyli mniej zupełnie zbędnej, kompletnie bezużytecznej wiedzy trafia do dzieci. Za to mają czas na rozwijanie zainteresowań i pasji - a to akurat w życiu może się przydać, bardziej niż uczenie się teorii z której skorzystają dopiero jak będą swoim dzieciom udzielać korepetycji... Pożyjemy zobaczymy co z tego wyjdzie.

@@elektrotechnika-krakow Ciekawa teoria: "bezużyteczna wiedza"... A ja twierdzę, że wysoki poziom wiedzy ogólnej skutkuje łatwością przyswajania wiedzy szczególnej - w tym zawodowej! Ale ja jestem stary ramol, który MUSIAŁ znać historię, geografię, język polski, matmę i wiele innych rzeczy bo belfrzy nie chcieli inaczej do matury dopuszczać. I jakoś nikt się nie stresował, nikt nie skakał przez okna, a ludzie poważnie traktowali podręczniki i kajety i dzięki temu cisnęli na uczelnie. Szczególnie te dobre!!! Zaś uczeń który śmiał choćby krzywo spojrzeć na nauczyciela miał na grubo przesrane... O tym, żeby fikać nawet przez myśl nie przeszło jednemu z drugim bo to skutkowało natychmiastowym relegowaniem wprost do poprawczaka via sąd. Jak to się kiedyś mówiło "z bomby", czyli w trybie doraźnym mówiąc językiem prawniczym. Jeszcze się dobrze taki filutek nie obejrzał jak już jechał na szczocie korytarz w poprawczaku... Jeśli ktoś powie: "terror", "dyktat", ja na to odpowiadam: bezpośredni związek występku i kary. BARDZO SKUTECZNY! I co by nie chcieć mówić, dopóki debile od polityki nie zaczęli wsadzać łap do edukacji to ówczesny technik reprezentował większą wartość niż współczesny "inżynier". Wiem o czym piszę bo mam z takim orłami do czynienia. To są takie osły, że elementarnych podstaw nie znają!!!! I na cóż im zasoby w sieci, skoro nie mają najbledszego pojęcia jak z nich korzystać? Zaś stary rzemiecha (który nie potrzebuje internetowych zasobów bo potrzebną wiedzę ma "na pokładzie" - we własnej bańce) to dla nich nieosiągalne mistrzostwo, bo durnie nie potrafią skoncetrować uwagi dłużej niż pięć minut! Nie wiem dlaczego, może dlatego, że zamuleni "białym szaleństwem"?

Ja też młody nie jestem i musiałem wiedzę teoretyczną przyswajać - a jak się nie przyswoiło to się linijką obrywało. A i tak więcej pożytecznych i wartościowych wiadomości czy umiejętności pozyskałem właśnie z pasji niż z podstawówki, technikum czy studiów - w moim przypadku to się akurat udało połączyć. Ale gdybym miał więcej czasu na pasję w szkole - moja wiedza i umiejętności w byłyby na znacznie wyższym poziomie. Uważam, że zmarnowałem bardzo dużo czasu w szkole na pozyskiwanie wiedzy która nie przydała się i nigdy się nie przyda - cała masa wiedzy której nigdy nie użyję - chyba że w celu przekazania jej dzieciom, które też jej nie użyją... Ale czasy się zmieniły, i szkoła też powinna. Od wielu lat brakuje najważniejszego - nauki logicznego myślenia, rozwiązywania problemów, wyciągania wniosków i wykorzystywania tej wiedzy teoretycznej. Bo wiedzę mamy na wyciągnięcie ręki, ale jest bezużyteczna jeśli nie umiemy z niej skorzystać. I tego szkoła powinna w dzisiejszych czasach uczyć - kreatywności, szukania sposobów, wykorzystania wiedzy do której mamy dostęp. Pruski system mający produkować bezmyślną i posłuszną siłę roboczą powinien już dawno zostać wycofany.

@@elektrotechnika-krakow Szanowny panie, aby oddawać się intelektualnym rozkoszom w rozumieniu Akademii Platona trzeba NAJPIERW nauczyć się czytać, potem pisać. Dołożyć do tego jakąś wiedzę historyczną, geografię poznawszy matmę - i tak krok po kroku zdobywać wiedzę OGÓLNĄ, by móc potem czy w technikum, czy na uczelni trzasnąć rachunek liczb zespolonych, rachunek macierzowy, a wreszcie analizę harmoniczą i rozkład Fouriera by umieć policzyć stany nieustalone w obwodach zmienno i przemiennoprądowych. I daję słowo honoru, tak jak budynku nie da się zbudować bez fundamentów, tak w obwodach elektrycznych i elektronicznych (z zawodu i PASJI jestem elektronikiem) tak samo bez podstaw które zdobywa się nie raz oberwawszy linijką po łapach (już to dosłownie, już to w przenośni) nijak nie sposób powiedzieć o sobie: "jestem elektrykiem", "jestem elektronikiem". Co do "pruskiej dyscypliny". Rozbrykanym młodzieńcom na prawdę się ona przydaje - wiem, bo sam nim kiedyś byłem i niejeden małpi figiel mam na koncie... Na drugim biegunie mamy "bezstresowy chów cieląt". Dosłownie: wiedza, kojarzenie, logiczne myślenie na poziomie CIELĘCIA. Wszystko w imię eliminacji stresu!!!! No to kiedy bezstresowy, rozkapryszony chłopczyk ma stać się twardym, prącym do celu inteligentnym i wykształconym mężczyzną? Hę? Czy nie wystarczy tych Piotrusiów Panów nie potrafiących stworzyć rodziny, zbudować jej dom i wychować dzieciaki? Jak pan myśli, gdzie są korzenie fatalnej demografii? Właśnie tu: w szkołach!!!!! "Bezstresowe wychowanie".... Niech szlag trafi to zasrane lewactwo!!!!!!!!!!! Nie, absolutnie się z panem nie zgadzam. Szkoła powinna być ostoją dyscypliny (tak jak w najlepszych szkołach angielskich z internatem - tam dopiero jest dryl, Prusacy mogliby się w nich drylu nauczyć - a mimo to rodzice, których na to stać, płacą bardzo słone czesne mimo lamentu swoich latorośli.) I uczą, a jakże, tylko zużycie linijek mają niesamowicie wysokie... Uczą jak należy, nawet dykcji! Dzieci foreignerów mają w dwójnasób przesrane ale kończąc taką szkołę gadają jak rodowity angol z arystokratycznym pochodzeniem. Do tego legitymują się wiedzą, o której absolwenci szkół publicznych mogą tylko śnić jeśli w ogóle zdają sobie sprawę z istnienia tej wiedzy. Szkoła musi wyrobić masę nawyków (czytania, czytania i jeszcze raz czytania! Albo tak dziś niemodnego patriotyzmu!!!!), szkoła musi wtłoczyć do pustych łebków określone kwantum wiedzy, tak by świadectwo ukończenia było GWARANCJĄ, że młody człowiek jest w stanie sprostać zadaniom odpowiadającym jego wykształceniu. A nie papierkiem, który łatwo podrobić bo i tak nikt nie oczekuje że legitymujący się nim młodzian cokolwiek sobą reprezentuje poza rozdętym pod niebiosa ego i masą rozczeń do świata. A pasjonat będzie pogłębiać swoją wiedzę tak, czy siak. Właśnie dlatego, że go ta dyscyplina wiedzy PASJONUJE. I wie pan co? Jest sposób by pogodzić wydawałoby się sprzeczne wymogi! Po pierwsze: oprócz szkół publicznych pozwolić na stworzenie szkół PRYWATNYCH (nie "niepublicznych"), na wzór angielski. Dlaczego prywatnych? By był ktoś kto ODPOWIADA za poziom swojej szkoły!!! I oprócz wewnętrzego egzaminu (bardzo trudnego), urządzać egzaminy państwowe, takie jak w szkołach państwowych (a nie dla matołów jak w szkołach dla dzieci specjalnej troski - czyli właśnie "niepubliczbych"). By nikt nie śmiał powiedzieć, że w szkołach prywatnych dostaje się dyplom za kaskę mamusiów i tatusiów... By te szkoły były synonimem jakości kształcenia. Tak jak niegdysiejsza matura Wawelberga. I tyle. Chcą mamusiowie i tatusiowie porządnie wykształcić szczeniaka? Niech bulą! Nie chce szczeniak się kształcić? Armia przyjmie takich z otwartymi ramionami (oprócz wykształconych specjalistów!), bo choćby nie wiem co mówić i jak chcieć ukrywać niewygodną prawdę mięso armatnie jest zawsze potrzebne i ktoś MUSI te cholerne okopy kopać... Szkoda więc na to tracić najcenniejsze elity. Zaś armia ma to do siebie, że kaprale największego głąba i opornika przerobią na całkiem porządnego żołnierza... Jak? Ano właśnie dryl! REGULAMINOWY, a jakże! Niechże więc byłaby to edukacja na poziomie wojskowych szkół zawodowych, szkoły elewów. A szkoły wojskowe doskonale uczą od podstaw - jak należy! Mam tłumaczyć jak? Z zyskiem dla wszystkich.

@@andrzej3511 Zgadzam się że aby zbudować dom to potrzebne są fundamenty. Ale jeśli fundamenty będą w innym miejscu niż dom, to będą bezużyteczne. A czas i środki będą zmarnowane. I tak właśnie niestety wygląda nasze szkolnictwo. Ja uważam, że straciłem masę czasu na uczenie się rzeczy które nigdy się nie przydały i nie przydadzą. I które zapomniałem zaraz po szkole. To był zwyczajnie zmarnowany czas. A mogłem w tym czasie zdobyć przydatną wiedzę lub umiejętności. Nauczyć się czegoś co by się przydało, przynosiło korzyści. Teraz bardzo żałuję, ze wielu rzeczy się nie nauczyłem, chociaż chciałem i mogłem, ale byłem zmuszony przez system do nauki bezużytecznych rzeczy. Bezużytecznych czyli takich, których nigdy nie użyję - i nigdy ani mi, ani nikomu innemu korzyści nie przyniosą. A ponieważ nadal z systemem edukacji pośrednio mam styczność to widzę jak działa - a działa bardzo źle - znacznie gorzej niż za czasów mojej nauki. A nadmierna dyscyplina w szkole ma też swoje minusy - zabija kreatywność, pomysłowość, "wbija w szablony" - taki wytresowany człowiek to się właśnie do armii nadaje, albo korporacji czy na halę produkcyjną... Taki może i zbuduje fundamenty, ale tylko i wyłącznie jeśli ktoś nim pokieruje, albo wg jednego szablonu. Jeśli szkoły będą tresować takich "szablonowych" to jako naród będziemy jedynie narzędziami, tanią i posłuszną siłą roboczą. Poza tym to nie szkoła powinna uczyć dyscypliny, a rodzice. Szkoła powinna przekazywać wiedzę, która przydatna w życiu, a od wychowania są rodzice - to ich zadanie.

Ta tania, ale trochę droższa - jest całkiem dobra, używam jej i nie widzę potrzeby kupowania droższej - chyba że musiałbym zaciskać setki konektorów dziennie. A ta tańsza - nie używam i nie poleciłbym. Tu są obie w dłuższym filmie: kzfaq.info/get/bejne/laikZ9xnlqfZmn0.html

Prosty i skuteczny sposób. Można stosować też w innych dziedzinach życia :).

@@elektrotechnika-krakow pełna zgoda... tyle że ja mówię całkowicie poważnie!!! Mówię o sieciach IT... kiedyś powszechnie stosowanych w zakładach, szpitalach oraz w początkach elektryfikacji🤤 teraz niestety mocno zapomniana🤐 chociaż wg mnie ma najmniej wad ze wszystkich znanych rodzajów sieci n/N🧐

@@krypta0 IT w nN zanika pewnie głównie ze względu na wysokie koszty ochrony przed porażeniem w porównaniu do TN czy TT.

@@elektrotechnika-krakow myślę że wysokie koszty wyłączników NP czy RCD nie są aż tak wysokie w porównaniu z sieciami TN. A na pewno producenci zjechali by z kosztów produkcji jeżeli sprzedaż by wzrosła☺️ P.S. dodatkowo należy pamiętać że w instalacjach 3F odpada nam 5 (4 jeżeli PEN) żyła więc to też znacząco wpływa na koszta😉

@@krypta0 Po stronie ZE byłoby potrzebne np. UKSI, a w przypadku wykrycia uszkodzenia szybka reakcja - to koszty i odpowiedzialność.

Przede wszystkim nie ma co przesadzać - ani w jedną ani w drugą stronę :). Były pytania w stylu "a jeśli będę trzymał w jednej ręce przewód fazowy a w drugiej metalową rurę...", czy "jak ktoś kosi mokrą trawę w deszczu i na boso..." albo z drugiej strony "czy jak mam RCD to mogę bezpiecznie wymieniać gniazdo bez wyłączania napięcia - bo żona serial ogląda". A wystarczy odrobina zdrowego rozsądku - nie używać uszkodzonych gniazd, łączników, urządzeń, nie sprawdzać nożyczkami czy jest prąd w gniazdku, a jak się nie ma pojęcia to nie przerabiać czy naprawiać instalacji - i zbroja nie będzie potrzebna.

@@elektrotechnika-krakow Z tą zbroją to zart, chociaż paradoksalnie jest ona lepsza przeciwporazeniowo nóż gumowy strój. Elektryk wie, a przecietni ludzie się dziwią. Co dopiero by się dziwili w elektronice i radiotechnice, bo te dziedziny potrafią przygnieść mnogoscią opcji i rozwiązań:) Hmm, koszenie trawnika na boso w deszczu trzymając za kabelek od kosiarki elektrycznej... hmm ja bym do takiego pakietu polecił koszulkę z napisami RCD 30mA tester :) haha

@@movecizetodobryfilm Ludzka pomysłowość pewnie zawsze będzie nas zadziwiać :).

W takim wariancie podłączenia obciążenia nic nie zadziala ale na głupotę i pomysłowość dzieci rcd może uratować życie

@@AmatorElektronik Życie wszystko weryfikuje. Kilka razy spotkałem się z sytuacją, gdzie ktoś znajomy właśnie przy koszeniu trawnika trzymając za przewod (kto ma swój dom i kosił elektryczną kosiarką to wie dlaczego), z powodu uszkodzenia izolacji doznał porażania. Cóż, jeśli się da dodatkowo zabezpieczyć/ewentualnie zminimalizować skutki porażania (RCD, inne rozwiązania i świadomość zagrożeń) to warto to zrobić.

Poza klasowa, nieprzepisowa. Nie ma oficjalnej nazwy. Ustawodawca zmieniając przepisu nie pomyślał o milionach istniejących instalacji. Zastosować RCD się da, ale nie zgodnie z przeznaczeniem - zadziałanie podczas porażenia to może być już po zgonie. Ponieważ jest tu wiele kwestii problematycznych powstał osobny film

kzfaq.info/get/bejne/pp99qtN0yL2wgGQ.html

Zgadza się, ale ludzie montują RCD w starych instalacjach i myślą że mogą sobie potem gniazda pod napięciem wymieniać, bo przecież zamontowali RCD - to przykład z życia który był jedną z inspiracji, dodam tylko jeszcze że było tłumaczenie "przecież żonie serialu nie wyłączę"... I w takim przypadku- nieprawidłowo wykonanej instalacji - jak na schemacie z filmu, jeśli będzie zwarcie L-PEN to RCD nie zadziała - taki sam prąd wypłynie jak i wróci - tak samo jak przez odbiornik. A gdyby PEN nie przechodził przez RCD tylko samo L to RCD powinien zadziałać przy podłączeniu odbiornika i praktycznie uniemożliwić korzystanie z tego obwodu.

Gdyby dało się wsunąć od góry narzędzie to byłby to dobry sposób - ale nie ma tam niestety miejsca. Nic się nie złamało - prowadnice są całe, zatrzaski też, klawisz działa perfekcyjnie - ani w skoku, ani w sile nacisku, ani czasie odbicia nie ma różnicy pomiędzy innymi.

@@elektrotechnika-krakow Właśnie u siebie chwilę temu wyjmowałem jak już zobaczyłem jak to wygląda. Narzędzie cienkie bez problemu wchodzi. Na filmie w podanej sekundzie wygląda jakby z prawej strony ułamała się dolna część prowadnicy. Może to tylko światło i się "udało" ale podważając z boku to wyrywa się klawisz z prowadnicy wbrew konstrukcji.

@@arekx Podważanie cienkim narzędziem jest ryzykowne - mogą pęknąć te białe mocowania, można uszkodzić folię, itp - zdecydowanie nie polecam, ryzykowna metoda. Sam trochę mocowań zniszczyłem zanim stwierdziłem że metoda którą pokazałem na filmie jest najlepsza - wymieniałem dla handlarza klawisze ze skandynawskich - po kilka klawiatur dziennie, przez kilka lat - na każdą 2 lata gwarancji. Szerokie narzędzie i podważanie z boku - szybko sprawnie, przy dużych ilościach i tak się trafi coś uszkodzić, ale jedno uszkodzone mocowanie na 100 czy 200 to jeszcze nie jest duży problem.

👍

👍

Ważny jest układ sieci - jeśli masz WLZ w TN-C to robisz podział PEN (zalecane jest uziemienie podziału, ale nie jest wymagane, jeśli się da to lepiej uziemić) na PE i N i za punktem podziału masz już osobne PE i N i można zamontować RCD. Gorzej jeśli jest TT. Na temat układów sieci jest osobny film na kanale - zapraszam.

Mniej niż 10ms to czas za krótki - chociażby ze względu na budowę RCD - to mechaniczne urządzenie (te o działaniu bezpośrednim) - styki tak szybko nie zostaną rozłączone - czasy rzędu kilkunastu ms są w dobrych RCD typu A. Druga kwestia to tak szybki RCD mógłby reagować niewłaściwie - rozłączać np. przy starcie niektórych urządzeń, czy w czasie burzy.

Chyba więcej czasu poświęcałem na tłumaczenie po 100 razy tego samego :). A teraz zamiast tłumaczyć - "zobacz film" i oszczędza się czas :). Pozdrawiam serdecznie!

@@elektrotechnika-krakow Tylko się cieszyć, że są ludzie którzy chcą się dzielić wiedzą. Wszystkiego dobrego

Dziękuję i wzajemnie!

Nie zdarzyło mi się tego sprawdzić, to znaczy nie pokopało mnie, chociaż nie zwracałem na to uwagi. Ale też za wiele nie używałem go sprawdzania L - raczej do szukania w ścianach, tam gdzie regulacja czułości jest przydatna.

@@elektrotechnika-krakowja włożyłem do pastucha i dałem kontynuacja to poskakałem troche :D

@@Tofik-89 odkryłeś nieudokumentowaną funkcję rozrywkową :).

Używam UNI-T od ponad 5 lat - na co dzień (tego z filmu + wodoodpornego) - jestem w 100% zadowolony, nigdy nie zawiódł, nigdy się nie pomylił, a upadł nie raz, został nawet przejechany samochodem (na ziemi, na asfalcie pewnie by nie było co zbierać). No i ma sygnalizację dźwiękową - a u mnie to absolutnie niezbędna funkcja - z tego powodu Fluke LVD2 odpada. Kolejna kwestia to odporność na wodę - mi jest często potrzebna i tu też LVD2 chyba tego nie ma, ale mogę się mylić, ponieważ ze względu na brak dźwięku i tak nie kupiłbym go.

@@elektrotechnika-krakow weź tego unit do rozdzielnicy to bedzie piszczał przy wszystkich przewodach :D

@@Tofik-89 Nie mam z nim takich problemów - przykładając do np. zacieku nadprądowego czy przewodu wychodzącego z nadprądowego działa prawidłowo. Chociaż to nie jest do takich zadań przyrząd. Za to Fluke wydaje dźwięk dopiero jak się na niego nadepnie :). A tak poważnie to moim zdaniem Fluk powinien się wstydzić za LVD2 - i ja i kilka znajomych osób zdyskwalifikowało go jak tylko się dowiedziało, że nie ma sygnalizacji dźwiękowej. To jak S-klasa mercedesa bez klimy i z oknami na korbki :).

Wydzielona część instalacji (to może być pomieszczenie czy cały budynek) w układzie TT, ale zasilany z TN. Np. mamy TN-C, ale nie rozdzielamy PEN, tylko wykonujemy uziom i PE podłączamy do tego uziomu. Będziemy mieli L i N pochodzące z układu TN oraz PE z uziomu. Stosuje się wtedy w tej części zasady zabezpieczeń jak dla TT.

CEM CP-11 mierzy tylko prąd. IPZ ani Ruz nim bezpośrednio nie zmierzysz - możesz go najwyżej wykorzystać do pomiaru metodą techniczną, ale nie będzie to wygodne, ani łatwe, a pomiar będzie obarczony dużym błędem. Już lepiej byłoby multimetrami.

Wszystkie urządzenia są zawodne - ale RCD uznawane są za bardziej zawodne niż nadprądowe, dlatego też jest przycisk TEST i wytyczne producenta aby raz na miesiąc (albo dłużej, zależy od modelu) sprawdzać działanie RCD. Nadprądowych sprawdzać nie trzeba. Sens stosowania oczywiście jest - w przypadku 2 różnych urządzeń zabezpieczających jeśli jedno nie zadziała to jest jeszcze drugie. Są też wymagania prawne do stosowania RCD.

@@elektrotechnika-krakow mam dylemat. Mam w mieszkaniu nową instalację w łazience i kuchni. W pokojach stara dwużyłowa. Założyć różnicowoprądowy tylko do nowej instalacji?

@@krzysztofskubi8643 Jeśli masz przewód pełniący funkcję ochronno neutralną to możesz go rozdzielić na N i PE i za tym rozdziałem zastosować RCD tylko dla nowej instalacji - będzie działał prawidłowo. Za RCD nadprądowe i będą 2 niezależne urządzenia do ochrony przed porażeniem - jak w nowych instalacjach. Oczywiście najlepiej wymienić całą i dostosować do obowiązujących przepisów.

@@elektrotechnika-krakow dzięki.

Elektronika tu niestety jest słabym ogniwem. Ogniwa można wykorzystać :).

SMD lutuję praktycznie tylko na płytach głównych do laptopów - a tam akurat transformatoprówka się nie nadaje - kiedyś nawet robiliśmy eksperyment - opisywałem już w innym komentarzu - można ubić np. most nie dotykając płyty - dlatego moim zdaniem się nie nadaje i nie polecam. Do smd są znacznie lepsze narzędzia i wielu przypadkach bezpieczniejsze. Do tego komfort używania - są po prostu ciężkie w porównaniu do np. T12 - co innego kilka minut lutowania, a co innego godziny. Wiele rzeczy się da, ale nie znaczy to że jest to dobre rozwiązanie - np. kiedyś dla pokazania że się da wlutowałem dużą kolbą KBC - dało się, laptop działał poprawnie - ale było to bardzo dalekie od komfortu i zdecydowanie nie polecałbym.

👍

👍

Ten klimatyzator raczej do mniejszych pomieszczeń - 30m2 z oknami na południe to musiałby chyba bez przerwy pracować aby zejść do 24*C... Myślę, że na 15-20m2 miałby sens.

Ja mam grubszy i dłuższy grot niż w oryginalny - pewnie stąd różnica w czasie - ale do zadań do których używam po prostu sprawdza się lepiej. Co do "większość młodych bredzi o tym że transfromatorówki się do niczego nie nadają, bo nie umie ich używać albo ma dziadostwo" - często po prostu dziadostwo kupują - i oceniając to co kupili mają rację.

Początkujący nie jestem - ponad 30 lat lutuję (z czego większość zawodowo) i nadal transformatorówki używam - ale bardziej do elektrotechniki czy elektryki niż elektroniki. Do "delikatnej" elektroniki się nie nadaje - tu się zgodzę - pole elektromagnetyczne i jest niewygodna. Ale ma swoje zastosowania.

Żadne tam silne pole, tylko pojemnosć między uzwojeniem pierwotnym a wtórnym, i skok napiecia w momencie wyłączania grzania. Jak nie będziesz wyłaczał grzania dotykając elementu, ani włączał, to polutujesz cmosy. Łatwo nawet na youtubie zauważyć, że wielu ludzi zdecydowanie nie początkujących ich używa. Tylko trzeba umieć. I jak pisałem wcześniej, mają swój obszar zastosowań. Do drobicy sie nie nadają. Do drutów i montażu przewlekanego, elementów bipolarnych są ok.

Pole elektomagnetyczne też ma znaczenie - np. przy mostach w płytach laptopowych - kiedyś eksperymentalnie ubiliśmy most nie dotykając płyty - właśnie transformatorówką - most i tak był do wymiany (płyta nie widziała dysku), ale reszta działała - po kilku chwilach z włączaną i wyłączaną transformatorówką nie dotykając płyty już nie wstała z obrazem - po wymianie mostu płyta sprawna.

Ponad 30 lat lutuję, z czego większość czasu zawodowo i dziękuję za uwagi, Natomiast z oceną się nie zgadzam - przede wszystkim nie używam kalafonii - a to bardzo istotna różnica - gdybym używał kalafonii to uwagi były bardzo słuszne. Tak jak opisujesz uczyłem się w technikum jakieś 30 lat temu - i potem nawet miałem trudności ze zmianą tych nawyków po rezygnacji z kalafonii, ale czasy się zmieniają, materiały też - a jak materiały to i metody. Ale ogólnie moim zdaniem warto było się przestawić - serdecznie polecam spróbować.

@@elektrotechnika-krakow Ja się nie mam po co przestawiać, lutuję transformatorową lutownicą od 1980 roku. Zdarza mi się montować układ SMD taką lutownicą, bez problemów, ale wtedy używam pasty, którą powlekam płytkę. Chodzi mi o to, że jak potrafię wszystko zlutować tą samą lutownicą to przestawianie się nie ma sensu. Moja uwaga była spowodowana tym, że taka demonstracja wprowadzała w błąd, dając niedoświadczonym błędne wrażenie. Lutownice grzałkowe były pierwszymi lutownicami, one zostały wyparte przez transformatorowe a później znowu zaczęły wracać do łask, ktoś je zaczął promować, wmawiając, że są lepsze. Transformatorową lutownicą pracuje się inaczej, wymaga innej umiejętności, tam się lutuje bardziej impulsowo z użyciem wyższej temperatury. W ten sposób mogę bez problemów przylutować przewód do akumulatorka litowego, bez obaw, że go przegrzeję. Pamiętam kiedyś, w jakimś piśmie dla elektroników, był artykuł dyskutujący, czy lepiej lutować w niższej temperaturze a dłużej, czy w wyższej temperaturze a krócej. Z tego co pamiętam, to wnioski były takie, że w wielu przypadkach, lepsze jest lutowanie wyższą temperaturą a krócej. To też dlatego nie zmieniałem swojego nawyku, bo taką możliwość daje mi tylko lutownica transformatorowa. Robię cieńsze groty, by szybciej osiągały wysoką temperaturę, przez co lut rozgrzewa szybko powierzchnię, ale nie zdąży się rozejść ciepło po całym elemencie.

Mimo wszystko serdecznie polecam spróbować fluxu zamiast kalafonii - tylko technika lutowania jak na filmie - myślę że spróbować warto, i samemu ocenić - kilka osób starszych ode mnie spróbowało i już kalafonii nie chce widzieć - ale to oczywiście indywidualna kwestia - co kto lubi. W dzisiejszych czasach już coraz mniej osób pamięta i używa kalafonii - a flux wręcz wymusza inną technikę. Co do rodzajów lutownic - każda ma swoje wady i zalety - ja mam i używam różnych np. do płyt laptopowych gdzie są wrażliwe układy nie podchodzę z transformatorową, ale np. do przewodów w samochodzie jest super a do tego szybko stygnie grot i można bez obaw odłożyć.

@@elektrotechnika-krakow Pisałem, że używam też pasty, ale nie o topnik tu chodziło a o sposób lutowania, pistoletową nabiera się cyny na grot a nie podkłada pod grot jak w grzałkowych. Kalafonia jest dobra właśnie na przewody, tak jak lutowałeś te linki, wysoka temperatura i sporo kalafonii sprawia, że cyna szybko rozpływa się w lince, tworząc dobry lut. Kalafonia to zły pomysł przy lutowaniu małych elementów SMD bo bardzo brudzi, ciemnieje i nic nie widać na powierzchni. Jest na to też stary sposób, kalafonię rozpuszczało się w alkoholu, powlekało ścieżki i po wyschnięciu alkoholu można było lutować z podobnym efektem jak z powłoką pasty, cyna się ładnie rozlewała po ścieżce. Ta lutownica co pokazywałeś z bocznym grotem to kompletny niewypał, najlepszy sposób by zniechęcić do takich lutownic. Nie wiem co baran który to wymyślił miał w głowie. Wszystkie wersje które takie spotkałem to było kompletne dziadostwo, produkt chińskiej myśli psychiatrycznej.

Mi się lepiej lutuje rozgrzewając element i jak element topi cynę - z kalafonią to raczej nie wyjdzie, ale przy w miarę dobrym fluxie moim zdaniem znacznie lepiej się lutuje w ten sposób i prawdopodobieństwo zimnych lutów mniejsze - kilka lat temu robiliśmy próby ze zwolennikiem kalafonii i "klasycznego" lutowania - przecinaliśmy potem luty i szukaliśmy błędów, ale w praktyce większych różnic nie było, przy fluksie i mojej metodzie linka była - moim subiektywnym zdaniem - lepiej wypełniona i jednorodna, ale nie była to na tyle duża różnica aby wyciągać z tego wnioski. Zgodziliśmy się że kalafonia jest tańsza i jak się nadepnie na pudełko to większych szkód nie będzie :). W zasadzie każda metoda dająca dobre rezultaty będzie dobra - a w praktyce lepiej lutować metodą w której ma się już wprawę.

Rozprowadzi albo nie - tu różnie może być - bardzo często widzę starą zaschniętą pastę która się nie rozprowadziła po rdzeniu - a wystarczy rozprowadzić przed założeniem chłodzenia i takiego problemu nie ma.

Z tym akurat problemu nigdy nie miałem, ale porada może się przydać.

Ja do smd nawet nie próbowałem - przy delikatnych układach pole elektromagnetyczne może być szkodliwe, a mam kilka innych lutownic lepiej się nadających do smd. Groty z drutu się robiło zanim pojawiły się dedykowane - nawet producent 20 lat temu takie dodawał :).

@@elektrotechnika-krakow przy dzisiejszych cenach stacji T12 lepiej się w taką wyposażyć np taką do zasilania z zasilacza od laptopa

@@oktokote7834 tylko, że w tej chwili tak rzadko używam, że nie opłaca się kupować. Jak miałem lepszy wzrok to lutowałem smd w starych telefonach Nokia, obecnie i tak potrzebny mikroskop.😀

@@nomtbg ja tam dość dużo lutuje ale najwięcej przy sprzęcie z unitry ;) ale i tak wygodniej mi kolbową t12

Jak się dużo lutuje różnych elementów to się co jakiś czas dokupuje i tak się zbiera :). T12 jest bardzo ok do małych elementów - ja mam najmniejszy grot i daje radę z smd na płytach laptopów czy np. KBC. Ale jak mam wylutować np. cewkę przetwornicy - to już wolę grotową WEPa 75W z szerokim większym grotem - podobnie kości BIOSu - też wolę szeroki grot i od razu wszystkie nóżki z jednej strony. Do lutowania w terenie - albo gazowa, albo transformatorowa + "walizka z prądem" albo mała na USB. Do tego mam jeszcze hotair, horair z podgrzewaczem, stację BGA, drugiego WEPa, kilka grotówek na 230V. A i tak raz na jakiś czas coś dokupię :).

Kwestia dobrego zaciśnięcia, chociaż do nieizolowanych mam większe zaufanie - widać jak się zacisnęło.

Te lutownice spokojnie dają radę z drutami 2,5mm2. Do grubszych z dostępnych w sprzedaży - są dobre kolbowe z dużą pojemnością cieplną - tylko czy jest sens grubsze lutować czy lepiej mufy zakładać.

Prostszym rozwiązaniem zgrzanie - zespawanie i pewniejsze od lutu czy zaprasowania i ma ta samą grubość jak sie popieści ;)

Tu - 0:33 jeszcze nie ma obciążenia - tylko sterowanie cewką - a aby można było wyłączyć to przez NC musi płynąć prąd zasilający cewkę - wtedy będzie można odciąć zasilanie cewki.

Dziękuję !

Nie rozumiem pytania - proszę doprecyzować - przyciski bistabilne z założenia trzeba mechanicznie przełączyć.

Pozycja każdego przycisku niewysterowanego to 0. Czy są takie przyciski które po zaniku zasilania samoczynnie powrócą do stanu 0 ?

Jeśli zrobisz jak na filmie - po odłączeniu zasilania i ponownym podłączeniu wszystkie będą wyłączone - aby włączyć trzeba będzie nacisnąć zielony. Ale jakbyś chciał odwrotnie - po włączeniu zasilania na być włączony to albo jakaś automatyka (nawet bardzo prosta, przez małe 'a') albo możesz zamiast przekaźnika NO zastosować NC i zmienić kolory przycisków. Można też dodać kontrolki - jak na filmie - aby było wiadomo w jakim stanie co jest.

@@elektrotechnika-krakow okej. Nie wiem czemu zapomniałem o działaniu cewki przekaźnika pisząc chwilę wcześniej w komentarzu twierdząco, że znam zasadę działania. Dziękuję!

Myślałem o tym, ale na razie brak pomysłu jak to ciekawie pokazać przy posiadanym sprzęcie - myślę o cienkich przewodach i kamerze termowizyjnej, ale nie wiem czy to wyjdzie przy moim zasilaczu. Jest też pomysł aby pokazać jak się zachowują połączenia - lutowane, skręcane, konektorami, tulejkami - ale ten nie wiem czy sprzęt pozwoli...

RF800 zmam i mam - ale do elektroniki nie używam - jest bardziej agresywny - przewody jak najbardziej tam gdzie zwykły flux okazuje zbyt delikatny. W innym filmie pokazuję 4 różne fluxy - te których najczęściej używam i które kupiłem z ciekawości.